"W za dużej bluzie brata siedzę nad rzeką. Słońce jeszcze nie zdążyło wzejść na niebo. Jest ciemno. Godzina piąta trzydzieści. Zimno. Chłód przeszywa moje ciało. Ja z papierosem w ręce, myślę o życiu. Zatruwam płuca dymem. Wypuszczam, a razem z nim wychodzi ze mnie płacz. Łzy płyną wolno po policzku, mieszając się z tuszem do rzęs. W wodzie widzę swoje odbicie. Cała zapłakana, mała dziewczynka, którą życie przerosło."