Mężczyzna zmarszczył lekko brwi i przyglądał się mi w milczeniu.
-Kogo? - Spytał, na co ja odwróciłam wzrok. Przerzuciłam nogę przez szyję konia i zsunęłam się z jego grzbietu. Przeszłam kilka kroków, wyraźnie kogoś szukając. Jakoś zabolała mnie myśl, że bizon nie wrócił do swojej rodziny, albo co gorsze, mógł nie przeżyć. Musiałam się dowiedzieć kto to zrobił!
-Powinnaś już wrócić do swoich. - Odezwał się Indianin, a ja obejrzałam się na niego. Miałam coś powiedzieć, ale nadal nie bardzo wiedziałam jak mam się do niego zwracać.-Hok'ee! Biali ludzie znów weszli na nasz teren. - Odezwał się nagle głos i kilku czerwonoskórych zatrzymało swoje konie. Niewiele zrozumiałam z ich języka, ale spojrzałam na niego, łapiąc jego wyciągniętą rękę.
-Hok'ee? Mówiłeś, że nazywasz się Dziki ryś. - Odparłam z pewnym przekąsem i wtuliłam się w jego plecy, bo jakoś czułam się przez to bezpieczniej. Nie potrafiłam powiedzieć dlaczego ten obcy mężczyzna sprawiał, że czułam się tak... jak nigdy przedtem. Już nawet nie wnikałam o co chodziło z tym imieniem, mogłam się tylko domyślać. W dodatku czułam, że właśnie wpadłam w tarapaty.
-Spytaj ich jak wyglądają ci ludzie i co robią. - Szepnęłam mu w plecy, lecz tak aby usłyszał. Był chyba jedynym który z tej grupki znał angielski, więc mógł się komunikować i tu, i tu.-Biała kobieta o czarnych, gęstych włosach i szeryf. - Obejrzał się na mnie, a ja wciąż miałam przyklejony policzek do jego pleców. Dłonie zaś splecione na jego brzuchu.
-To moja mama, pewnie szuka czegoś co może pomóc w odnalezieniu mordercy. - Odsunęłam się teraz nieco i spojrzałam na niego. Skinął głową i przekazał to reszcie. Spoglądali na mnie nie ufnie, ale chyba fakt, że byłam z nim, jakoś mnie ratował.I tak oto już wkrótce musiałam się tłumaczyć, co robię z Indianinem. Dlaczego nie odbieram telefonu. Ale moja matka wyraźnie odetchnęła, kiedy zauważyła, że jestem cała i żywa. Bardziej nie spodobało się to szeryfowi, który wręcz przeszywał mnie swym wzrokiem na wskroś. Czułam się z tym naprawdę nieswojo.
Hok'ee był dość wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Miał ładny kolor skóry i to spojrzenie, które sprawiało, że miałam jakiś nagły przypływ energii. Kiedy stał obok mnie, wyglądał jakby chciał mnie bronić i był ku temu gotów, przynajmniej w jakiś sposób czułam się w jego towarzystwie bezpiecznie. No i nie kryjąc się z tym, szeryf do pięt mu nie dorastał.
Kiedy moja mama się oddaliła, wraz z tym blondaskiem, a Indianie pojechali w swoje strony, Hok'ee mnie zatrzymał. Poczułam delikatny, acz stanowczy uścisk na swoim ramieniu. Spojrzałam na niego w jakimś oczekiwaniu, jednak on, bez słowa wsunął w moje włosy pióro. Uśmiechnęłam się ciepło, nie musiałam pytać dlaczego to zrobił, po prostu poczułam się wyjątkowo, a on uznał mnie za jedną z nich.
-Dziękuję - szepnęłam i wspięłam się na palcach, całując jego szczękę. Zobaczyłam uśmiech na jego twarzy. Wkrótce potem ruszyłam w drogę powrotną.W pewnym momencie usłyszałam za sobą, jakoby ktoś za mną szedł, nie człowiek, lecz zwierzę. Sądziłam, że to Dziki ryś, jedzie za mną, ale wystarczyło jedno obejrzenie się przez ramię, abym wiedziała, że to nie on. Zatrzymałam się jak wryta, widząc potężne zwierzę, pokryte warstwą brązowego futra.
-Olbrzym? - Zapytałam cicho, niepewnie, bo on też się zatrzymał i wpatrywał we mnie tymi swoimi ciemnymi oczkami. Z jego gardła wydobył się gardłowy pomruk i podszedł do mnie. Nie ruszyłam się na krok, obserwując go. Jego krok był spokojny i leniwy, w dodatku nadal trochę utykał. Podszedł do mnie i trącił mnie swym wielkim nosem, bardziej przypominającym końskie chrapy, choć nie były tak miękkie. Zaśmiałam się cicho. -No co ty tu robisz? - Spytałam i niepewnie musnęłam palcami jego nosek. Prychnął, jakby kichnął i potrząsnął łbem. Westchnęłam cicho i odsunęłam się nieco, ale on również postąpił krok do przodu. -Wracaj do swoich, do swojego stada. - Nie wyglądał na zachwyconego, a kiedy ruszyłam dalej, on również poszedł za mną.
YOU ARE READING
Uparty bizon
Short StoryDziki zachód zawsze będzie wolny. Córka policjantki wyrusza wraz z matką w nieznane jej rejony, aby ta mogła rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa sprzed kilku lat. Morderca po raz kolejny chce uderzyć w to samo miejsce, a kobieta ma za zadanie...