Luciano
To moja rodzina. Moja! Ten skurwiel już nie żyje. Tulę Lilly w ramionach i uspokajam ją, ale sam aż się trzęsę. Niech tylko dopadnę tego skurwiela. Na razie liczy się dla mnie tylko ona. Biorę ją w ramiona, Lilly bardziej oplata mnie i przytula się do mojej szyi. Boże jej zapach. Taki cudowny. Taki uzależniający. Idę do naszej sypialni. I kiedy tylko kładę ją na łóżku, przykrywam ją oraz całuje w usta. Spoglądam w jej załzawione oczy i mówię.
-Kocham Cię skarbie. Proszę, odpocznij.
Ona spogląda na mnie i zanim odejdę łapie mnie za dłoń. Słyszę jej załamany głos i mam ochotę wyć.
-Nie odchodź, nie zostawiaj mnie. Proszę.
Kładę się przy niej, przytulam do siebie mocno i całuję w głowę.
-Nigdy was nie zostawię! Nigdy kochanie. Śpij, ja jestem tutaj.
Po chwili jej płacz słabnie i czuję, jak jej ciało się relaksuje i odpływa. Leżę tak jeszcze przez chwilę i obmyślam plan. Muszę zadzwonić do Moo, dowiedzieć się wszystkiego o tym skurwielu.
Powoli wychodzę z łóżka. Idę do gabinetu. Wybieram numer do Moo i każę mu natychmiast przyjechać.
Słyszę pukanie.
-Co jest szefie?
-Ten skurwiel jest mój- rzucam mu zdjęcia tego frajera.
Moo łapie je i spogląda na nie, po czym marszczy nos.
-Marcela ojciec?
-Ja nim jestem! - wstaję i uderzam w biurko- to tylko skurwiel, który grozi mojej rodzinie! Który już nie żyje!
-Grozi ?
-Tak. Lill mi się przyznała. Że ten pajac chce ich odzyskać, a do tego używa szantażu.
-Co jest kurwa! -Zauważam jego wściekłość.
Ostatnimi miesiącami równie mocno się przywiązał do Lill i dzieciaka. Zresztą nie da się ich nie kochać. Więc on czuje to samo co ja. Po chwili wyciąga telefon i pisze coś.
-Za pięć minut będziemy mieć wszystko szefie.
-Dobrze- siadam za biurkiem i spoglądam na zegarek.
Dzięki Bogu mały jest w szkole jeszcze przez parę godzin. Nie wiem, jak długo Lill będzie spała ani ile zajmie mi załatwienie spraw. Nagle słyszę krzyk Moo.
-Mamy go szefie. Kancelaria prawna na Broadway street.
Wstaję łapię za telefon oraz swoją kurtkę skórzaną i mówię ostro.
-No to na co kurwa czekamy.
Podjeżdżamy pod kancelarię i kiedy kierujemy się do drzwi, zauważam tego skurwiela. Oboje stajemy i spoglądamy na siebie. Jego uśmieszek mnie wkurwia. Wyciągam dłoń i pokazuję mu co go czeka. Jego uśmiech szybko znika z jego gęby. I dobrze! Teraz ja się uśmiecham. Podchodzę do niego i staję twarzą w twarz. Za swoimi plecami czuję Moo.
- Lowson! - warczę na niego.
-Deltorrie.
Kiedy słyszę swoje nazwisko, jestem zaskoczony. On to zauważa i od razu mnie informuje.
-Zdziwiony? Chyba nie masz mnie za głupka- chce mu coś powiedzieć, ale nie jestem w stanie- Przecież mieszkasz na razie z moją rodziną.
Co za skurwiel na jego słowa nie wytrzymuję i łapię go za jego tani garnitur.
-Miałeś kurwa chyba na myśli MOJĄ RODZINA! I tak pozostanie! Nie chcesz ze mną zadzierać. Słyszysz mnie Lowson!
On łapie mnie za dłonie i ściąga z siebie, po czym mówi.
-Panie Deltorrie Lilly i Marcel to moja rodzina. Zawsze tak było i zawsze będzie. Ona należy do...
Nie daję mu dokończyć, tylko uderzam go w ten jego pojebany ryj. Kiedy pada i widzę krew z jego nosa. On zaczyna się śmiać i po chwili mówi.
-Pożałujesz tego Deltorie.
Kiedy już mam zamiar go podnieść i ponownie przywitać z moją pięścią. Zauważam ludzi, którzy przyglądają się nam z zaciekawieniem. Po chwili czuję rękę Moo. Spoglądam na niego.
-Szefie, nie tu nie teraz.
Spoglądam na Matta i na ludzi obok nas. I poprawiam kurtkę. Po czym uśmiecham się i mówię.
-Do zobaczenia wkrótce Matt.
Kiedy idziemy do samochodu, warczę do Moo.
-Dowiedź się wszystkiego. Musimy załatwić to bez żadnych problemów.
-Jasne szefie.
Wsiadamy do samochodu, piszę wiadomość do Lill. I mówię do Moo.
-Jedziemy po Marcela.
-Jasne szefie.
Potrzebuję spędzić z nimi czas. Uśmiecham się do siebie, kiedy dostaję wiadomość od Lill.
Kochanie,
Bardzo fajny pomysł. Myślę, że Marcel będzie zachwycony.
Zamawiam pizzę i nastawiam film. Do zobaczenia.
Kocham Twoja Lill.
Podjeżdżam pod szkołę i nadal nie mogę uwierzyć, że ten mały geniusz tutaj chodzi. Uśmiecham się i mówię do Moo.
-Marcel będzie mieć wszystko czego tyko zapragnie.
-Dopilnujemy tego szefie!
Idę do jego sali i kiedy go widzę na stołówce, obserwuję go. Jest taki szczęśliwy. Każdy słucha, czegoś co on tłumaczy. Taki właśnie jest ten malec. W ciągu pięciu minut każdy jest nim zachwycony. Po chwili zauważa mnie i uśmiecha się, po czym krzyczy na całą stołówkę.
-Tata!!!
Nadal na dźwięk tych słów mam ochotę się rozpłakać. Kiedy tylko do mnie podbiega, mocno go przytulam i mówię.
-Cześć szefie. Co powiesz na pizzę i film ze mną i mamą?
-Takkkk!
CZYTASZ
Ostatni Taniec- ZAKOŃCZONA
RomanceLillie Angel jest prostą dziewczyną z małego miasteczka, która dała się oszukać szkolnej miłości. W wieku 16 lat zachodzi w ciążę i ucieka z domu, po tym, jak jej rodzice kazali pozbyć się problemu, jak to nazwali, a jej ukochany zniknął. Lilie ucie...