10

20.8K 703 30
                                    

Luciano

Budzę się rano i spoglądam na nagą Lilly obok mnie. Jest taka piękna i delikatna. Ale w łóżku staje się nieobliczalna. Jestem zdziwiony, że pozwoliłem jej zostać na noc. A nawet powiem, że miałem nadzieję, że zostanie.

Powoli wstaje i nago podchodzę do okna. Spoglądam, na jeszcze śpiące miasto i stwierdzam, że pragnę ją mieć tutaj, w moim łóżku, w moim życiu, w moim domu każdej nocy.

Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Pieprzyłem i wyrzucałem. Odwracam się i spoglądam na nią. Tak było aż do dzisiaj.

Wpatruje się w nią już jakąś chwilę, kiedy zauważam jak słodko się przeciąga i przebudza. Podchodzę do łóżka i spoglądam na nią. Widzę dezorientację na jej twarzy, a po chwili złość i szok.

- Kurwa! - ona wypada jak oparzona i pospiesznie się ubiera — dlaczego mi pozwoliłeś zasnąć! Ja pierdole! Która jest godzina.

Łapię jej dłonie i zmuszam, aby na mnie spojrzała.

- Uspokój się kochanie!

- Uspokój się! Uspokój! Ja mam dziecko, które muszę wyszykować i zawieść do przedszkola. A nie pieprzyć się i spać z tobą!

Kiedy wyrywa się i idzie do windy. Łapię za spodnie i sam się ubieram pospiesznie. Słyszę, jak przeklina przy windzie.

- Jaki jest ten pierdolony kod!

Na jej słowa uśmiecham się głośno, podchodzę do niej i łapię jej twarz, po czym mocno całuję.

- 666. Napisałem do Moo czeka na dole.

Ona wpisuje kod, na który się uśmiecha, odwraca i mówi.

- 666 jak diabeł! Pasuje do ciebie.

Po czym wsiada do windy. Zanim drzwi się zamkną, blokuje je i spoglądam w jej oczy.

- Nie dokończyliśmy rozmowy po odwiezieniu Marcela do przedszkola Moo przywiezie cię do mnie! - widzę, że chce coś powiedzieć, ale ja szybko dodaje — Nie sprzeciwiaj się Lilly.

Po czym puszczam drzwi i winda się zamyka, a ona znika.

Idę pod prysznic i kiedy tak stoję pod strumieniem gorącej wody. Brak mi jej. Następnym razem chce ją przy sobie pod prysznicem. Chce ją karmić śniadaniem w łóżku a później kochać się z nią. Potrzebuje czasu, aby nacieszyć się i znudzić nią. To i tak, za długo trawa.

Wychodzę spod prysznica, idę do garderoby i ubieram się szybko. Muszę zadzwonić w parę miejsc i wdrożyć mój nowy plan, zanim ona wróci.

Lilly

Jak ja mogłam do tego dopuścić!

Co, ze mnie za matka!!

Boże jak ja go nienawidzę!!!

Wchodzę szybko do mieszkania i natrafiam na Molly i Marcel jak właśnie szykują się do wyjścia. Molly uśmiecha się do mnie i bezgłośnie pyta:

- Wszystko dobrze?

Kiwam jej głową szybko na potwierdzenie i mówię.

- Ja go zabiorę do przedszkola, dziękuję Molly.

Kiedy wychodzę przed blokiem nadal stoi Moo. Podchodzę do niego. On pochyla się i podaje dłoń Marcelowi.

-Witaj młody. Jestem Moo. Co powiesz na to, abym ciebie i twoją mamę zawiózł do przedszkola?

Marcel spogląda na mnie i widzę zaskoczenie na jego twarzy. Uśmiecham się do niego, po czym mówię do Moo.

-Z przyjemnością dziękujemy Moo.

-Tak dziękujemy Moo, ja jestem Marcel.

Kiedy tylko parkujemy przed przedszkolem Moo otwiera nam drzwi i żegna się z Marcelem, po czym spogląda na mnie i mówi.

-Będę czekał.

Kiwam mu na potwierdzenie i idę do środka. Żegnam się z Marcelem, po czym kieruje do samochodu. Nagle słyszę swoje imię i kiedy się odwracam, zauważam dyrektora Marcela.

-Pani Angel, jak dobrze, ze Panią widzę.

Uśmiecham się do niego i mówię.

-Wystarczy Lilly.

-A więc ja nalegam, abyś mówił mi Nick.

Słyszę za sobą warkniecie Moo, ale nie reaguje. Nick spogląda dyskretnie na niego, po czym uśmiecha się do mnie.

-Miałaś może okazje się zastanowić nad naszą ostatnią rozmową?.

-Tak, czytałam o tej szkole. I macie racje jest ona wspaniała, ale...

Nie daje mi dokończyć i mówi szybko.

-Jeśli nie jesteś pewna, albo masz jakieś pytania. Chętnie spotkam się z tobą jutro na kawę i odpowiem ci na nie.

Wooo!! tego się nie spodziewałam. Spoglądam na niego i muszę przyznać, że jest bardzo przystojny, a przede wszystkim nie jest tak dominujący, jak Luciano. Wiec, dlaczego mam dziwną obawę, żeby się zgodzić.

-To tylko kawa Lilly.

Uśmiecham się do niego i mówię.

-Dlaczego by nie. Z miłą chęcią.

Na moje słowa on uśmiecha się jeszcze bardziej, po czym wyciąga telefon i podaje mi go.

-W takim razie poproszę o twój numer. Jutro zadzwonię i powiem ci o której i gdzie się spotkamy.

Łapię za telefon wpisuje swój numer i oddaje mu go.

-Proszę.

Po czym żegnam się i idę do samochodu. Wsiadam od strony pasażera i kiedy Moo dołącza do mnie, mówi poważnym głosem.

-Szefowi się to nie spodoba.

Spoglądam na niego i mówię z uśmiechem.

-Jak to dobrze, że mnie to nie obchodzi, co mu się podoba a co nie.

Kiedy słyszę dźwięk telefonu, wyciągam go z torebki i odczytuje wiadomość.

Ciesze się na naszą kawę jutro Lilly. To mój numer proszę, zapisz go. Do jutra Nick.

Szybko zapisuje jego numer i chowam telefon w torebce. Resztę drogi do wielmożnego Pana jedziemy w ciszy.

Ostatni Taniec- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz