🇧🇻 Viking!Norway × Viking!Reader 🇳🇴

851 20 13
                                    

Norwegia — Lukas Bondevik
Islandia — Emil Steilsson
Dania — Matthias Køhler

(k/w) — kolor włosów
(t/i) — twoje imię

PRZESZŁOŚĆ I PRAWDA O NORWEGII

perspektywa Islandii

Szedłem przez korytarz szybkim tempem, myśląc tylko o tym, aby nie wybuchnąć.

Miałem już dość tego domu!

Miałem dość wiecznie krzyczącego z radości Danii!

Miałem dość opanowanego Szwecji, który był... i straszył ludzi swoim wzrokiem!

Miałem dość opiekuńczego i mamuśkowatego Finlandii!

A co więcej, miałem dość Norwegii, który coraz bardziej próbował mnie namówić, żebym mówił do niego „bracie"! Mało tego był stanowczo nadopiekuńczy! Już nie mam siły, aby z nim wytrzymywać!

Po chwili usłyszałem jak ktoś wchodzi po schodach, szybko po charakterze chodu wiedziałem kto to... Dania.

Szybko wszedłem do pierwszego lepszego pomieszczenia. Pokój Lukasa, a dokładniej jego „pracownia" - lepiej trafić nie mogłem.

Jedyny plus był taki, że sam właściciel spał. Jednak nadal byłem w potrzasku. W każdej chwili Norwegia mógł się obudzić i znowu nie dawać mi spokoju. Jednak trafienie na hałaśliwego Matthiasa należało do równie nieprzyjemnej sytuacji.

Po szybkiej kalkulacji zdecydowałem się zostać, podszedłem do brata. Siedział na krześle przy stole z głową na książce i między rękami. Oddychał równomiernie, śniąc spokojnie. Nie wiem dlaczego, ale wziąłem koc, który leżał na końcu stołu i go nim przykryłem.

Dostrzegłem jednak coś interesującego... pod kocem leżała duża miska z wodą, a w niej jakby pływało kilka złotych nitek. Poruszały się niezależnie od siebie, lekko się skrząc. Podszedłem do końca stołu i z zaciekawieniem popatrzyłem do środka.

Nie wiem dlaczego, coś lub ktoś mną pokierował. Dotknąłem lekko tafli wody i trącnąłem palcami niteczkę, ona jakby nigdy nic przepłynęła przez moje palce, zupełnie niezależnie od praw fizyki czy chemii.

Lekko się pochyliłem nad naczyniem i dmuchnąłem w taflę, aby zobaczyć czy złota poświata popłynie w tym samym kierunku co ciecz. Tak się nie stało, a co dziwniejsze nagle złote światło mnie oślepiło, przez co chciałem się cofnąć do tyłu. Jednak potknąłem się o coś i z hukiem wylądowałem na podłodze, uderzając głową o panele. Z jękiem złapałem się za tył głowy, starając się, aby mój błędnik przestał wariować, a wzrok się z powrotem wyostrzył.

Dopiero po dłuższej chwili zdołałem przeanalizować co widzę i to wcale nie był ciemny sufit z zakurzonym żyrandolem w pracowni Lukasa. Nad sobą widziałem wysokie, kamienne sklepienie z licznymi freskami, jednak były dość prymitywne. To mnie zaskoczyło do tego stopnia, że szybko się zerwałem na równe nogi, patrząc dookoła.

W pierwszej kolejności musiałem sprawdzić gdzie jestem. Za nic nie mogłem dopasować otoczenia do znajomego mi miejsca. Kamienne ściany, dość małe okna jak na takie pomieszczenia. Prawdopodobnie żelazne, wysokie świeczniki, obładowane świecami do granicy możliwości. Ściany ozdobione malowidłami, a na jednej z ścian wisiały gobeliny. Przed nimi na podwyższeniu stał tron i ozdobne krzesło obok.

Na tronie siedział mężczyzna, ciemne włosy przeplatały mu siwe pasma.

Na krześle obok niego siedziała młoda dziewczyna w bogatej sukni, dumnie wyprostowana.

One-shot's Hetalia || PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz