2

21 2 2
                                    

Listopad- mój znienawidzony miesiąc. Nienawidzę go najbardziej ze wszystkich w roku. Nie dość, że cały czas pada deszcz i jest pochmurno to na dodatek temperatura waha się od zera do dziesięciu, w wyjątkowych okolicznościach dwunastu, trzynastu stopni Celsjusza. Jak wiecie, albo nie, jestem typem zmarźlucha. Nie znoszę zimna. Zawsze, wykorzystuje sytuacje, aby zostać w ciepłym i przytulnym domu, pod kocem z dobrą książką. W szkole też wszystko działa przeciw mnie. Dyrekcja postanowiła pooszczędzać sobie i w okresie jesiennym nie włączać ogrzewania. Istny koszmar. Niestety, nic nie możemy na to poradzić. Rodzice składali skargi, domagali się poprawy. Ale to i tak nic nie dało. Już nie mogę się doczekać ciepłego lata. To moje ciche, tymczasowe marzenie.

***

Dopiero co wstałam z łóżka. Na szczęście dzisiaj sobota, więc mogłam sobie dłużej pospać. W ciepłym szlafroku w kwiatuszki i w za dużych, puchatych kapciach udałam się do kuchni.

Jest to pomieszczenie, gdzie z rodziną spędamny najwięcej czasu. Gotujemy tam, rozmawiamy, jemy. Należy ono do moich ulubionych w całym domu (nie licząc mojego łóżka). Jest urządzona w naszym własnym stylu. Przeważa tam biel i przenajróżniejsze odcienie drewna. Czarne i zielone dodatki urozmaicają przestrzeń.

Gdy weszłam do pomieszczenia uderzył we mnie cudowny zapach. Nie do końca wiedziałam co moi rodzice znów wymyślili. Zapach nie wydawał się znajomy. Ostatnio przygotowali łososia z owocami! Dość nietypowe rozwiązanie, lecz smakowało obłędnie.

- O córcia, nareszcie wstałaś! Dłużej się nie dało?- zaśmiał się tata- Rozumiem, że w tygodniu masz dużo nauki, ale żeby wstawać po pierwszej. Biegnij się ubrać, bo zaraz obiad.

- Dobrze, dobrze. Co dziś przygotowaliście? Cudownie tu pachnie.

- Niespodzianka. A teraz biegnij do garderoby i załóż ładne ubrania. Dzisiaj jedziemy w odwiedziny do twoich kuzynów.

- A propo, córcia, dlaczego wczoraj nie odbierałaś telefonu? Dzwonił do ciebie Lucas- twój kuzyn. - wtrąciła mama.

- Oh, przecież wiesz, że nie odbieram nieznanych numerów. Nie miałam go zapisanego. Przepraszam- powiedziałam, łapiąc za szklankę i nalewając do niej wody.

- Rozumiem, rozumiem. A teraz szybko się ogarnij. Za dziesięć minut jedzenie!

Po wypiciu napoju, wybiegłam z kuchni. Udałam się najpierw do garderoby, a następnie wpadłam do toalety. Ubrałam się, zrobiłam makijaż, uczesałam włosy i byłam już gotowa na kolejne wyzwania. W drodze na obiad zerknęłam jeszcze w lustro. Podobał mi się mój dzisiejszy strój. Założyłam czarną sukienkę przed za kolano w białe grochy. Do tego ubrałam żółtą marynarkę. Dla urozmaicenia wyglądu włożyłam na włosy ciemną, błyszczącą opaskę. Takie stylizacje są zdecydowanie w moim stylu. Byłam już gotowa.

Weszłam do jadalni i zrobiłam obrót.

- Tadam! I jak wyglądam? - zapytałam rodziców. Zaś oni z zachwytem wpatrywali się we mnie. Niby to tylko zwyczajny strój, ale na nich robi to ogromne wrażenie. Oboje, a zwłaszcza tata, są wręcz zauroczenie w moim stylu ubierania. Podziwiają mnie za odwagę i nieprzejmowanie się opinią innych.

Staliśmy tak dobrą chwilę, aż stwierdziłam, że trzeba to niezręczne milczenie.

- Hej, nie gapcie się tak na mnie. To strasznie niekomfortowe, gdy się we mnie wpatrujecie. To jak, co na obiad? - zapytałam, a rodzice w końcu oderwali ode mnie oczy. Ich zachowanie jest czasami bardzo komiczne.

- O tak, tak. Dzisiaj będziemy jeść pieczoną gęś z jesiennymi warzywami oraz sosem żurawinowym. - z lekkim zakłopotaniem oznajmiła mama. W tym samym czasie tata wyjął z piekarnika nasz obiad. Po chwili siedzieliśmy wszyscy przy stole zajadając się nieziemską potrawą. Przyjemną ciszę przerwał tata.

Reversion- powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz