3

16 2 0
                                    

Siedziałam w samochodzie od dobrych piętnastu minut. Razem z mamą jechałyśmy właśnie do galerii, która znajdowała się kilka miasteczek dalej. Jak już wspominałam, mieszkam w niewielkiej "wiosce", która nie wiadomo jakim cudem otrzymała prawa miejskie.

Ehh, ten sarkazm.

Zamieszkuje ją tylko około dwóch tysięcy mieszkańców. Położona ona jest z dala od większych miast, co oznacza, że wszędzie mamy daleko. Na szczęście w miejscowości znajduje się szkoła. To ogromny plus, ponieważ nie wytrzymałabym dojazdów autobusem lub pociągiem. Nie znoszę komunikacji miejskiej. Tak, tak, dokładnie zdaję sobie sprawę, iż transport miejski jest znacznie oszczędniejszy i lepszy dla środowiska niż samochód. Ale jak można przebywać w tak zatłoczonym miejscu? Jakbym miała wybierać najlepszy środek transportu to zdecydowanie wybrałabym samolot. Przemieszcza się nim szybko, sprawnie i bez większych utrudnień. Nie trzeba się martwić, że się gdzieś spóźnimy przez korki na drogach czy niespodziewane wypadki. Miejsca w nim jest dużo, ludzi niewiele. Same plusy.

- Mamo, daleko jeszcze?- zapytałam. Trochę się niecierpliwiłam, ponieważ bywałam w galerii bardzo rzadko.

- Już niedaleko. Połowa trasy już za nami.- pocieszyła mnie rodzicielka.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, że sama z siebie chciałam jechać na zakupy. Nienawidzę chodzenia po sklepach. Zazwyczaj wybieram tę łatwiejszą opcję- zamawianie przez internet. Ma to swoje plusy i minusy. Dobrą stroną jest uniknięcie tłumów ludzi i brak presji przy wyborze produktów. Nie zawsze zamawiając przez internet nie mamy pewności czy dana rzecz będzie dobra rozmiarowo i jakiej jest jakości. Niestety elektronicznie nie da się wszystkiego załatwić. Minusem jest także zaludnienie centra handlowego. Nie lubię przebywać w dużych zgromadzeniach ludności. Jest to strasznie uciążliwe.

- Elenora, czy ty w ogóle wiesz co potrzebujesz kupić? - z przemyśleń wyrwała mnie mama.

- Tak, jasne. Dzwoniłam do Luka i podał mi trochę wskazówek co mam zabrać. A więc- zaczęłam wymieniać- strój kąpielowy, kilka sukienek na lato, koszulki, bluzę oraz sandały.

- Dobrze. Myślę, że uda nam się zrobić zakupy do szesnastej. W między czasie zjemy obiad, a potem pojedziemy do...- tutaj ugryzła się w język- nieważne.- Zaśmiałam się. Czyżby mama coś przede mną ukrywała?- Jesteśmy!

***

Zakupy zleciały szybko. Słowa mamy się spełniły i wyrobiłyśmy się ze wszystkim do szesnastej. Siedziałam właśnie w kawiarence popijając zieloną herbatę. Obok mnie znajdowała się mama, którą także rozkoszowała się swoim napojem. Byłyśmy przemęczone ciągłym bieganiem od sklepu do sklepu i kupowaniem ubrań. Wzbogaciłam się o wszystkie rzeczy, które zamierzałam mieć. Zadowolona z zakupów, powoli sączyłam herbatę. Po głowie cały czas chodziły mi słowa mamy. Byłam bardzo ciekawa co planuje.

Zanim weszłam do samochodu, włożyłam stos toreb z zakupami do bagażnika. Wraz z mamą odjechałyśmy z parkingu. Droga bardzo się dłużyła. Między mną a rodzicielką panowała cisza przerywana lecącą muzyką z radia. Wpatrywałam się w przemijający krajobraz za oknem. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy. Nagle samochód skręcił w wąską, leśną dróżkę. Jechałyśmy tak parę minut, aż w końcu pojazd się zatrzymał. Gdy otworzyłam drzwi, uderzył we mnie powiew zimnego powietrza. Założyłam kaptur na głowę i podążyłam za mamą. Było już ciemno, co spowodowało mój lekki lęk. Wokół nas panowała niezmierna cisza, przerywana głośnymi podmuchami wiatru. Szłyśmy przed siebie wydeptaną ścieżką pośród drzew. Nagle mama przystanęła. Spojrzała na mnie i złapała mnie za rękę. Wskazała przed siebie, a ja zauważyłam znajdujący się przed nami domek letniskowy. Ruszyłyśmy w tamtą stronę. Dopiero gdy dotarłyśmy na werandę spostrzegłam ogromne jezioro rozpościerające się przed domkiem. Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia, zaś rodzicielka tylko się zaśmiała. Zamarzyło mi się przez chwilę mieszkać w takim miejscu. Cudowne widoki, świeże powietrze, szum lasu, nieustanny spokój i cisza. I jeszcze ten domek. Mimo, że była noc i krajobraz był oświetlany tylko przez księżyc, widziałam wszystko z ogromną dokładnością. Budynek był w całości skonstruowany z drewnianych bali. Okna zdobiły okiennice oraz donice z kwiatami. Dach przypominał ten co w górskich wioskach. Nie mogłam się doczekać, aby wejść do środka i się rozgościć. Zapewne wewnątrz był kominek. Mogłabym tam co wieczór siedzieć, czytać książki i... Usłyszałam nagle odchrząknięce.

Reversion- powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz