Od momentu, gdy dowiedziałam się o drewnianym domku nad jeziorem, moje życie zaczęło inaczej funkcjonować. Niby taka zwykła sytuacja, a jak wiele może zmienić. Pewnie to wydaje wam się banalne. Zwykła dziewczyna, typowa osobowość, przeciętne życie. Ze mną było inaczej. Nawet drobne sprawy brałam do serca i starałam się z nich wyciągnąć wnioski. Tak też było z ostatnim incydentem. Poczułam, że są na świecie osoby, które zrobią dla nas wszystko, zadbają, aby było nam jak najlepiej. Rodzice zrobili coś, czego nawet nie mogłam sobie wyśnić. Dotarło do mnie, jak się starają i troszczą. Przez to zrozumiałam, że nawet te największe niespodzianki nie odzwierciedlą miłości okazywanej do drugiej osoby.
***
Do mojego wylotu do Stanów pozostało kilka godzin. Wszystko było przypięte na ostatni guzik. Prawie wszystko. Mimo że walizki od jakiegoś czasu stały i czekały na podróż życia, to ja nie mogłam pozbierać myśli. W ostatnich dniach za dużo się działo. Wycieczka, zakupy, urodziny, domek nad jeziorem... Mnóstwo wszystkiego na raz. Potrzebowałam uwolnić się od tego całego zamętu.
Podróż zbliżała się wielkimi krokami. Stałam właśnie pośród tłumów ludzi, trzymając mocno walizkę, jakby miała gdzieś odjechać. Rodzice zostawili mnie samą na pożarcie tłumów. Musieli jechać do pracy, bo niestety nie każdy ma takie wygody jak ja. Mój samolot miał odlatywać za godzinę. Miałam więc czas na dotarcie w odpowiednie miejsce oraz zadzwonienie do Luka. Czym prędzej oddaliłam się od ludzkiej szarańczy, gdzie mogłam w spokoju wykonać telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i wybrałam odpowiedni numer. Kuzyn odebrał po dwóch sygnałach.
- Witam, witam! Jak samopoczucie? Cieszysz się, że zaraz będziesz podziwiać najpiękniejsze zakątki świata?
- Po pierwsze, nie zaraz, a po drugie- cześć. Jakby powiedzieć, trochę się denerwuję. Nigdy nie leciałam tak długo. Obawiam się, że złapie mnie nuda i nie będzie chciała wypuścić ze swoich objęć. A ja ich wcale nie lubię ich towarzystwa. - wydukałam głosem małego dziecka.
- Nie martw się, będzie dobrze. Nie masz co się obawiać co do lotu, a gdy znudzenie pochwyci cię w ramiona, zacznij myśleć, co byś zrobiła, gdybyś była w wymarzonym miejscu. A i nie niepokój się, gdy dolecisz, bo obiecuję, będę czekać na ciebie z półgodzinnym wyprzedzeniem.
- Dobrze, dzięki za słowa pocieszenia. Muszę już kończyć, zaraz wsiadam na pokład samolotu. Do zobaczenia!
- Nos vemos en el otro extremo del mundo. (Do zobaczenia na drugim końcu świata). Narka!
Lukas ma w sobie coś, czego nie da się do końca opisać. Ma niezwykłą zdolność wywoływania tęczy, nawet gdy wokół ciebie szaleje burza. Zawsze potrafi dodać otuchy, rozweselić. We wszystkim widzi dobro. Każdy krok to dla niego niezmierna radość. Jest typem człowieka, na którego zawsze można liczyć. Dotychczas miałam z nim kontakt telefoniczny. Nie mogłam spotykać się z nim często. Mówi się, że kilometry nie stanowią przeszkody w relacjach. Po części jest to prawda, ponieważ istnieje coś takiego jak internet, Skype i te inne, można wirtualnie odbywać spotkania. Aczkolwiek w znajomości potrzebna jest niekiedy obecność drugiej osoby, wypłakanie wszystkich smutków w jej rękaw. Mimo iż Lucasa widywałam przynajmniej raz w roku na żywo, i prawie codziennie z nim rozmawiałam, to brakowało mi go. Brakowało mi rodzeństwa. On zastępował mi brata. Był jedną z niewielu osób, którym ufałam, mogłam powierzyć najskrytsze sekrety.
***
- Uwaga! Schodzimy do lotu! Prosimy o zajęcie swoich miejsc i zapięcie pasów bezpieczeństwa!
Z głośnika rozbrzmiał głos stewardessy, informujący o lądowaniu. Właśnie w tym czasie mogłam podziwiać najpiękniejsze widoki. Pode mną rozciągały się cudowne krajobrazy metropolii. Miejsce, do którego lecę, miało być niespodzianką, jednak rodzice nie przemyśleli faktu, że na bilecie jest nazwa punktu docelowego lotu. I to właśnie na sam początek wybrali miejsce, które marzyłam odwiedzić od dłuższego czasu. Los Angeles. Największe miasto w całym stanie Kalifornia i jednocześnie najpopularniejszy punkt wycieczek turystów. Jest to must have dla zwiedzających właśnie ten obszar USA. Ogromna metropolia, najpopularniejsze wzgórze i słynny znak Hollywood, nieziemskie plaże, ulice, którymi kroczyli słynni celebryci. W tym mieście można się czuć jak gwiazda sławnej produkcji filmowej z tej okolicy. Życie jak z bajki.
Na marzenia zawsze jest czas, jednak trzeba wziąć pod uwagę realizację ich. Co to za życzenie, które pozostaje tylko w naszej głowie. Trzeba iść do przodu i jak to mówi Horacy „Carpe diem" - chwytać dzień. Moje oczekiwania właśnie czekają na spełnienie, zostało im tylko kilka minut, może godzin. Radość nie do opisania. Skoro stawiamy sobie określony cel, łatwiej jest pokonywać trudności, wiedząc, że czeka na nas wyczekiwana przyjemność.
Lot odbył się bez zbędnych trudności. Mimo długiej podróży i zmiany strefy czasowej nie czułam zmęczenia. Wychodząc z samolotu, uderzyła we mnie fala gorącego powietrza. Tego właśnie mi było trzeba! Wyrwać się z tej całej jesiennej zawieruchy. Kalifornijski klimat miał w sobie to coś, że życie od razu zaczynało inaczej funkcjonować. Promienie słoneczne, które oświetlały moją twarz, spowodowały, że i ja się rozpromieniłam. Mimo iż byłam osobą zamkniętą i żadko kiedy ujawniałam emocje na zewnątrz, wszystkie przyzwyczajenia nagle mnie opuściły. Pozostawiły samą, odmienioną, spragnioną życia.
I właśnie poczułam, że ten wyjazd nieźle namiesza. Zmieni moją doczesność o 180 stopni.
***
Wiitam!
Co tam u was? Dajecie radę w tym trudnym czasie?
Tym razem trochę krótszy rozdział niż zazwyczaj. Chciałam pisać dalej, ale wyszło jak wyszło i w ostateczności zakończyłam na czym zakończyłam. Mam nadzieję, że jest ok.
Trzymajcie się i do następnego!
CZYTASZ
Reversion- powrót
Short StoryCzy da się odmienić człowieka? Czy można zmienić jego zachowanie? Czy są na świecie rzeczy, dzięki którym się zmieniamy? Jak dochodzi to tych przemian? Czy jest to trudne? Co trzeba przejść, aby dotrzeć do samego siebie? Czy Elenora znajdzie prawdzi...