Przesłuchanie

95 4 4
                                    



Galen wyprostował nogi i poprawił się na niewygodnym krześle. Bolały go plecy, a rozmowa z panem Wolfem przedłużała się. Nieustępliwy skurczybyk. Galen podrapał się pod kołnierzykiem i uśmiechnął się lekko.

- Powiedziałem już wszystko – stwierdził i położył dłonie szeroko na blacie stołu przed sobą. - Dwa razy. Nie widzę sensu...

- Dlaczego znalazł się pan blisko węzła komunikacyjnego? – zapytał niewzruszony Wolf.

Galen zamknął usta i patrzył na szefa ochrony spod uniesionych brwi.

- Moja cierpliwość się kończy – stwierdził. – To ja jestem tu poszkodowany.

- Proszę odpowiedzieć na pytanie.

- Chciałbym udać się do pokoju i odpocząć.

- Dopiero kiedy uznam, że uzyskałem wszystkie potrzebne informacje.

Galen wstał i pociągnął wybrudzony dakir z godnością.

- Nie muszę tego wysłuchiwać.

- Panie ambasadorze Kasun, zgodził się pan odpowiedzieć na pytania.

- To niedorzeczne! Dostałem w łeb, złamano mi trzy palce u ręki i strzelono w plecy z broni impulsowej, a pan uważa mnie za zbrodniarza!

- Na razie uważam pana za osobę najlepiej poinformowaną o zdarzeniu, więc proszę grzecznie o pomoc.

- Ale ja mam rzeczy do...

- Nie obchodzi mnie polityka, panie ambasadorze, jedynie bezpieczeństwo Parlamentu i jego członków.

- Mam immunitet...

- Mam nagraną pana zgodę na te pytania, ambasadorze.

Galen wpatrywał się w szefa ochrony. Ile czasu już tkwili w tym okropnie zimnym pokoju? Siedzieli w małym pomieszczeniu, w którym mieściły się tylko stół, dwa krzesła i urządzenia nagrywające. Ściany wydawały się płynne, jakby falowały wraz z ich oddechami. Galen pocił się i miał wrażenie, że się dusi. Wsadził palce za kołnierzyk i starał się go poluźnić w miarę możliwości materiału. Na nic się to jednak nie zdało, materiał ciasno oplatał szyję.

Wolf wskazał głową krzesło, sięgnął do kieszeni, wyciągnął paczkę papierosów i położył na stole. Galen przewrócił oczami i usiadł z powrotem.

- Pali pan, ambasadorze?

Galen wzruszył ramionami, złożył ręce na piersi i pokręcił głową.

- Nie.

Skrzywił się, zabandażowane ze sobą trzy palce zaczynając od małego zetknęły się z przedramieniem. Zabolało. Nie wiedział, że w pokoju obok techników siedzieli ochroniarze. Gdyby był nieco szybszy...

- Ma pan coś przeciwko, że zapalę?

Galen tracił cierpliwość. Chciał iść do pokoju, umyć się i położyć spać.

- Niech się pan nie krępuje – odparł, odwracając od oficera spojrzenie.

Ociągając się szef ochrony zapalił. Galena zaczynało mdlić ze zmęczenia i zdenerwowania.

- Dlaczego był pan w pobliżu węzła komunikacyjnego? – zapytał Wolf i zaciągnął się papierosem.

Galen podciągnął rękawek i pokazał szefowi ochrony nadgarstek.

- Zepsuł mi się wszczep. Pomyślałem, że technicy z węzła mi pomogą.

- Zdarzało się to panu często?

"Wielka gra"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz