Koniec rozgrywek

67 4 15
                                    


Galen został wprowadzony do biura Thomasa Adamsa bez zbędnych pytań. Oczywiście oczekiwano, że prędzej czy później zjawi się z odpowiedzią na ostatnie negocjacje. Thomas stał przy iluminatorze z rękoma założonymi za plecami.

- Przyszedł pan ambasador Kasun – powiedziała asystentka i kiwnęła na Galena. Przyjrzała mu się podejrzliwie.

- Galen – zaczął Thomas, uśmiechając się. – Zdecydowałeś się?

- Można tak powiedzieć.

Thomas oderwał wzrok od gwiazd i spojrzał w kierunku Galena.

- A więc mamy umowę?

Kiedy jego spojrzenie padło na rozpięty sztywny kołnierzyk i nabrzmiałą, zaczerwienioną szyję gościa zrzedła mu mina i zesztywniał. Galen stał nieruchomy, zaciskając zdrową dłoń w pięść.

- David był twoim pieskiem od początku? – zapytał bezpośrednio.

Thomas odszedł od iluminatora i stanął przy swoim biurku.

- Przeszedłem szkolenie na Newarii, dostałem potrzebne wszczepy i wpuściliście mnie tutaj, żeby dostać to co chcecie – stwierdził Galen.

Thomas wzruszył ramionami.

- Newaria zawsze dostaje to co chce.

Galen uśmiechnął się.

- Nie tym razem, Thomas – powiedział spokojnie. Thomas milczał, a Galen spojrzał mu w oczy. – Nie podpiszę ugody. Czatusja nie zgadza się na bazy i nigdy ich nie dostaniecie.

- Czyżby?

- Tak.

Thomas patrzył na niego gniewnie.

- Parlament zatwierdzi członkostwo Czatusji w momencie, kiedy podpiszę z Przewodniczącym odpowiednie dokumenty i pozwolenie na wydobywanie Szathunu na potrzeby Zjednoczonej Floty.

- Najwyższy...

- Najwyższy się dowie i rozkaże moją szybką egzekucje – dokończył Galen i uśmiechnął się, pogodzony. – I przyjmę ten wyrok z uniesioną głową. – Poświęci się dla Czatusji. Umowa wprawi w ruch maszynę. Statki nadlecą i Czatusja będzie musiała zareagować. Mają za słabą armię, będą musieli przyjąć do wiadomości, że są członkami Parlamentu. – Kiedy aktywowaliście strumień świadomości?

Thomas tym razem się uśmiechnął i rozsiadł się wygodnie w fotelu.

- Czyli Pan Wolf doszedł w końcu do prawdy. Tak myślałem, że to nastąpi, prędzej czy później.

- Kiedy? – powtórzył głośniej Galen.

- Czułeś się ostatnio gorzej, Galen? Zawroty głowy? Wymioty?

Galen położył rękę płasko na brzuchu i zmarszczył czoło.

- Walczyłeś z oprogramowaniem, opierałeś się, a implant robił wszystko, żeby zniechęcić do takich akcji. Na swoje nieszczęście jesteś najbardziej upartym człowiekiem, jakiego znam.

Milczał, ale zadrżała mu powieka, a serce przyśpieszyło.

- Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie, kiedy poszedłeś zabić skład techniczny i zniszczyć komunikacje – powiedział Thomas. – To było w pewnym sensie pomocne.

- Od kiedy? – krzyknął Galen, pozwalając zdenerwowaniu wyjść na wierzch.

Thomas oparł się na krześle i roześmiał.

"Wielka gra"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz