~8

58 2 6
                                    

P. S zmieniłam trochę ciąg wydarzeń z siódmej części. Początek zaczyna się, gdy mellody poszła do apteki.

'Justin

Byłem zdenerwowany. Nie wiedziałem dlaczego Mellody nie odbierała ode mnie telefonu. Dobra wiem, że zawalilem ale dlaczego nie chce usłyszeć, co mam jej do powiedzenia. Dokończyłem whisky, zgarnalem na siebie pierwsza lepsza bluzę, wziąłem kluczyki i poszedłem do auta. W myślach wyobrażałem sobie uśmiechnięta Melly, przytuloną do mnie, która zawsze słodko marszczyła nosek, gdy prawiłem jej komplementy.

'Mellody

Po wyjściu z apteki zapaliłam papierosa, co nie należało do mojego porządku dziennego. Aczkolwiek znajdując się w takiej sytuacji, nie zważałam na swoje zdrowie. Po spaleniu połowy, wyrzuciłam za siebie odpałek, który dalej się palił, tak samo jak moje uczucie do Justina. Mimo krzywdy, którą mi wyrządził, i morza łez, które mi wyrządził próbowałam go wyrzucić ze swojego życia jak papierosa, ale żar w sercu pozostał dalej, który wygasnie dopiero po czasie, albo gdy będę tego chciała.
Wchodząc do mieszkania, spojrzałam na test, który nie został jeszcze przeze mnie otwarty. Byłam przerażona, a z drugiej strony szczęśliwa? Jedno jest pewne, kochałabym to dziecko najmocniej na świecie i nigdy nie pozwoliłabym go skrzywdzić. Przebrana w domowy luźny ciuszek czym prędzej poszłam do łazienki i wykonałam test. Odłożyłam go na półkę i umyłam ręce. Przeczytałam, że należy chwilę odczekać, więc zajęłam się sprzątaniem domu, aby nie myśleć o tym, co będzie.
Sprzątanie przerwał mi dźwięk drzwi do mojego mieszkania. Odłożyłam ścierkę i bez patrzenia przez wizjer otworzyłam drzwi. W myślach zaczęłam na siebie kląć za moją nieostrożność.
-Mellody - powiedział szatyn lekko ochrypłym głosem.
-Justin - szepnęłam od niechcenia.
-Mogę? - powiedział lekko zmieszany tym, że stał w progu drzwi.
-Tak- mruknęłam, nie wiedząc dlaczego się zgodziłam. Starałam się iść za głosem serca.
-Zawsze piękny porządek, i pachnące mieszkanie. - powiedział lekko uśmiechając się pod nosem - I ty jesteś piękna i ślicznie pachniesz. - dodał.
-dziękuję - odpowiedziałam szybko czując jak moje serce przyspiesza rytm. - Kawy, herbaty?-spytałam próbując szybko wywinąć się z tej rozmowy.
-Poproszę kawy. Możemy porozmawiać na spokojnie Mell? - odpowiedział lekko przegryzając wargę.
-Nie mamy o czym, Justin. Nie jesteśmy już razem i nie ma dla nas szansy na powrót. Zrozum i proszę Cię, odpuść sobie. - jeknęłam odwracając wzrok od jego brązowych oczu, czując napływające łzy do moich oczu.
- Kocham cię dalej, zawsze kochałem i będę kochał. - powiedział bez zbędnego zastanowienia dotykając moją dłoń.
- Ja ciebie też, Justin - powiedziałam w myślach, a dla szatyna posłałam oschłe spojrzenie.
- Pójdę do łazienki - powiedział cichym głosem. Wiedziałam, że moje zachowanie go rani, ale nie potrafię zapomnieć i żyć dalej jakby nic się nie wydarzyło.
Zaprzyłam kawę i postawiłam na stół. Usiadłam na krzesło, nerwowo wystukując jakim rytm na stole paznokciami. Myślałam, czy spróbować dać mu szansę, czy zmieni się na lepsze. Czy jeśli nie potrafi zrobić tego dla mnie, to czy potrafiłby zrobić to dla innej osoby?
Myśli przerwał mi  głos otwieranych drzwi od łazienki. Usłyszałam szybkie kroki w moją stronę. Z wielkim szokiem i przerażeniem usłyszałam:

- Jesteś w ciąży?









Dziękuję, że jesteście tu ze mną. Pozdrawiam dziewczynę, która chciała następny rozdział. Wypadłam z wprawy trochę, ale mam nadzieję, że się podobał rozdział.
Do zobaczenia ❤️✌️

Take it or leave itWhere stories live. Discover now