1

15 0 2
                                    

Szłam ulicami Seoulu. Było już dosyć późno bo około 22:42. Wracałam od mojej przyjaciółki, a raczej BYŁEJ przyjaciółki. Nie byłam zbyt zadowolona z dzisiejszego dnia, ale opowiadać o tym nie chcę. Przechodziłam obok alejki, którą mijałam praktycznie codziennie. Nie spodziewałam się jednak tego co się stanie. W jednej chwili duża ręka wciągnęła mnie do alejki, a ja zaczęłam krzyczeć. Oczywiście mój donośny zazwyczaj ton głosu się na nic zdał. Tajemnicza osoba przyłożyła mi jakąś szmatkę do twarzy, a ja poczułam się senna i usnęłam.

Obudziłam się w obcym mi pokoju. Nie było tu jakoś nie wiadomo jak brzydko, raczej ubogo urządzono. Jedyne co tu było to szafa, okna zagrodzone kratami, mały stolik z krzesełkiem, toaleta oddzielona drzwiami i łóżko do którego byłam przywiązana. Nie byłam jakoś nie wiadomo jak ciasno przyczepiona do jego framugi, a raczej miałam kawałek sznurka luźniejszy bym mogła spokojnie wstać z łóżka i gdzieś podejść. Tak też zrobiłam i powędrowałam do włącznika światła bo było przez ten czas wyłączone gdy nagle usłyszałam kroki i od kluczanie zamka od drzwi. Pobiegłam jak najszybciej i ciszej by usiąść z powrotem na łóżko i podkulić kolana pod brodę. Do pomieszczenia wszedł nie zbyt wysoki chłopak na oko 174 cm wzrostu, białe włosy i ubrany był w ciemne wręcz czarne ciuchy. W jednej ręce trzymał miskę z kimchi, a w drugiej szklankę wody. Od razu poczułam się spragniona ale byłam zbyt przerażona by podejść do mężczyzny i wziąć ją samemu. 

Nawet nie zauważyłam kiedy ten przeniósł mały stolik pod moje łóżko i położył na nim całe pożywienie. Ja od razu chwyciłam za szklankę i zaczęłam pić, a gdy już wytrąbiłam całą jej zawartość spojrzałam na chłopaka, który jak się okazało patrzył się na mnie przez ten cały czas. Czułam się jednocześnie zawstydzona i przerażona.

- Kim ty jesteś i c-co ja tu robię?- spytałam lekko drżącym głosem.

- Człowiekiem- odpowiedział jakby było to jego normą

- A-ale jak masz na imię i czemu mnie porwałeś? Co ja ci zrobiłam proszę puść mnie- powiedziałam- Będą mnie szukać... moi rodzice.. co z nimi?

- Nie martw się nawet nie zauważysz kiedy o nich zapomnisz- powiedział uśmiechając się delikatnie. w jego oczach było widać ból. Wielki ból.- Jestem Min Yoongi więcej ci nie mogę powiedzieć- odpowiedział po chwili.

- Proszę nie krzywdźcie mnie... proszę...- nie miałam już siły mówić. Nie to że byłam zmęczona tylko nie miałam siły mówić. 

-AGUST! CHODŹ TU JESTEŚ POTRZEBNY!- Odpowiedzi na to już nie dostałam bo chłopaka ktoś zaczął wołać. Było widać, że się delikatnie wzdrygnął i zanim się obejrzałam, a jego już nie było.

Nie było już nikogo w pokoju. Strasznie się bałam i martwiłam o moją rodzinę. Co jeśli mnie teraz wszędzie szukają? Co jeśli myślą, że nie żyję? Co jeśli o mnie zapomnieli? Nie mogę już dłużej rozmyślać nad tym wszystkim i powinnam wymyślić jakiś plan ucieczki z tego obcego mi miejsca. Nie ważne, że najprawdopodobniej miejsce, w którym jestem jest daleko od mojego domu, ważne że jeśli będę wolna to nie umrę jeśli w ogóle mi się uda. Krzyknęłam kilka razy by się upewnić, że nikt mnie nie słyszy, a kiedy byłam już pewna to wzięłam pustą miskę po kimchi i ją roztrzaskałam. Chwyciłam jeden z większych kawałków szkła i zaczęłam ciąć liny, którymi byłam związana. Udało się! Przecięłam liny i pobiegłam szybko do drzwi. Kurde są zamknięte, ale czekaj chwilę.... może będę jak ci wszyscy komandosi i otworze zamek wsuwką? mam nadzieję, że mi się uda. Wzięłam jedną ze wsuwek spinających moją grzywkę, rozłożyłam by stworzyć jedną linię i włożyłam do zamka. Nie wiem jak oni to tak łatwo robili, ale muszę spróbować. 

Po chyba 5 minutach próbowania udało mi się otworzyć zamek od drzwi. Otworzyłam je delikatnie tak by nikt nie usłyszał i jak się okazało pomieszczenie w którym byłam przetrzymywana znajdowało się w piwnicy. Weszłam powoli po schodach w górę nie było na samej górze drzwi oddzielających pokój od schodów więc zajrzałam zza rogu czy nikt nie pilnuje drzwi wejściowych. Kurwa... stoi tam jaki mięśniak. Wzięłam moją wsuwkę którą wcześniej otworzyłam zamek w drzwiach, zgięłam ją tak by mogła wydać jakiś głos i rzuciłam ją tak by ten typek odszedł od drzwi. Tak! Ten głupek się nabrał i poszedł to sprawdzić. Dobra to moja szansa biegnę!

Gdy już byłam prawie przy drzwiach ktoś wszedł przede mnie i spowodował, że się wywróciłam. Był to ten cały Yoongi.

- Co ty kurwa robisz?! chcesz umrzeć w tej dziurze?!- szepnął do mnie trochę podniesionym głosem po czym złapał mnie za rękę i zaprowadził z powrotem do piwnicy. Delikatnie pchnął mnie na łóżko tak by mi się nic nie stało, a sam podszedł do drzwi by je zamknąć by następnie wziąć krzesło i usiąść na przeciw mnie. Patrzył się na mnie z chęcią mordu, a mi zaczęły spływać pojedyncze łzy z oczu chociaż próbowałam je powstrzymać.

- Co ci wpadło do głowy by w ogóle coś takiego próbować? Jesteś głupia czy głupia? Nie rób tak więcej jeśli wciąż chcesz żyć bo może ja ci nic nie zrobię, ale oni już mogą- powiedział patrząc mi się w oczy. Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co.

- Czemu się nie odzywasz? Staram się być tak miły jak potrafię- rzekł po chwili milczenia, a ja jedyne co zrobiłam to go przytuliłam. Nie wiem czemu... nie mam zielonego pojęcia dla czego to zrobiłam pewnie po prostu brakowało mi tego uczucia przed, jak i po porwaniu.

On na to się tylko lekko wzdrygnął, ale oddał uścisk. Trwaliśmy w nim tak jakąś minutę może dwie po czym się od siebie oddaliliśmy.

- Może..... opowiesz mi coś o sobie?- spytałam, ale jedyne co dostałam w odpowiedzi to zwykłe "kiedy indziej" po czym chłopak wyszedł by po chwili wrócić z kosmetykami do higieny, przyborami do makijażu, piżamą i ubraniem na jutro.

- Masz żeby nie było, że cię tu zaniedbujemy. A i jeszcze jedno- rzekł by po chwili dodać- wiemy na jakie studia chodzisz więc aby nie zaniedbywać twoich obowiązków pójdziesz tam jutro ze mną. W sensie na zajęcia- to co powiedział mnie zamurowało. Skąd on kurde wie gdzie uczęszczam na studia?! Ten chłopak wydaje mi się coraz dziwniejszy. Kilka sekund tak rozmyślałam gdy nagle przypomniała mi się reszta słów mężczyzny. JAK TO PÓJDZIE TAM ZE MNĄ?! Ile on w ogóle ma lat by tam pójść i kiedy on się tam zapisał?

- Ile ty masz w ogóle lat, że tam idziesz?- spytałam

- 20 a co?- spytał jakby pierwszy raz słyszał to pytanie.

- Nie... nic- powiedziałam, a on już na to nie odpowiedział tylko dał mi trochę prywatności i wyszedł z pomieszczenia jednocześnie je zamykając na klucz.

Porwana||M.YG.||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz