-Możesz mi łaskawie powiedzieć...jak my się tutaj znalazłyśmy?!-Jane spojrzała na Clockwork. Jej maska świetnie ukrywała jej zdenerwowanie na twarzy, ale nie w głosie. Obecnie znajdowały się w piwnicy, a na dodatek w klatce z grubymi filarami. Klatka około dwa na dwa metry, jak zauważyła Jane, a filary są tak grube, że nie da się ich połamać.
-No ten... Ja pamiętam, jak tu trafiłam. Nie użyli na mnie przemocy.-Jane przestała się przyglądać klatce. Odwróciła się w stronę brunetki.
-Czyli jak? Sama weszłaś, jak Cię poprosili?!-Jane znów uniosła głos, a dźwięk rozniósł się po całej piwnicy. Piwnica wielkości 20 metrów długości na 7 szerokości, niecałe 3 metry wysokości. Uczyła się budowy całego budynku na pamięć, wraz z planem zabicia pewnego pana, co po wypaleniu przez ogień, alkohol i wybielacz, włosy powinny się spalić, a nie zmienić kolor na czarny.
-Nie...do końca. Ale już ci tłumaczę.-Clockwork zaczęła szybko i chaotycznie poruszać rękoma, tłumacząc wszystko od podstaw.,,Wychodząc z kuchni, zauważyłam karteczki z zdjęciem pewnej...Osoby. Zaczęłam powoli je zbierać, kierując się za nimi, jednocześnie zauważając, iż to ścieżka. Zanim zorientowałam się, gdzie się znalazłam, byłam już w klatce. Usłyszałam głośny trzask i odwróciłam się. Nie powiem, było to sprytne z ich strony. Toby, Eyeless Jack, Jeff, Hoodie i Masky stali przy klatce, wyraźnie szczęśliwi, że ich plan się udał. Zaczęłam się ich pytać co to ma znaczyć. Jedynie co usłyszałam to zdanie od Toby'ego, abym oddała mu zdjęcia, ponieważ bardzo mu na nich zależy. Oddałam mu je, przy okazji zadrapałam mu dłoń. Mendy wsadziły mnie do klatki! Mnie! Jak jakieś zwierzę! Potem szybko się schowali, nie wiedziałam gdzie. Potem Jane weszła do salonu, przez drzwi frontowe. Zapytała się mnie, co się dzieje. Gdy podeszła do klatki, Jeff wyszedł zza rogu i uderzył ją gaśnicą. Straciła wtedy przytomność. Pamiętam, że krzyczał coś w stylu: ,,Ha, kurwa, mam cię!'' i zaczął tańczyć, jakby ktoś wsypał mu piasek za kołnierz. Reszta wyszła i ogarnęła ciało Jane. Otworzyli klatkę, ale kiedy próbowałam uciec, to prawie dostałam z gaśnicy. Wrzucili ją tutaj, zamknęli mnie razem z nią i zarzucili jakiś koc. Jedynie co potem słyszałam to szuranie oraz ich darcie się, gdy nas tutaj ciągnęli. W pewnej chwili klatka przestała się poruszać, światło zniknęło. Powietrze zrobiło się zimne i wilgotne. Usłyszałam kroki po schodach i zamykane ciężkie drzwi. Zostawili nas w piwnicy."
-Heh, tak to mniej więcej było.-Clockwork skończyła opowiadać Jane całe zdarzenie ze szczegółami. Jane z każdym kolejnym zdaniem była coraz bardziej zdenerwowana. Nie zdenerwowana. Była w furii. Znajdzie Jeffa i wyrwie mu narząd, którego teoretycznie nie posiada, wsadzi mu w otwór gębowy, zasadzi mu kopniaka z kolana w szczękę. Miała taki zamiar, dopóki nie znajdzie wyjścia.
-Czy ty naprawdę polazłaś za zdjęciami?! Co z ciebie za morderca?!-Jane wyładowała frustrację na swojej koleżance, kopiąc przy tym w filary. Nie mogła uwierzyć, że ona zaufała im na tyle mocno, aby czuć się swobodnie w tym domu. Cholerna rezydencja. Cholerni idioci. Wiedziała, że w końcu spróbują je zabić. To kwestia czasu. Pewnie poczekają jakieś dwa dni, aż będą osłabione i wtedy je zabiją.
-Jane, uspokój się proszę. Damy radę. Po prostu wymyślmy jakiś plan.-Clockwork podeszła do filaru, który był zaraz przy skrzyni z narzędziami. Na niej leżał młotek.
-Widzisz? To jest za łatwe!-Jane uspokoiła swoją nerwową część osobowości i spojrzała w stronę Clockwork. Co prawda leżał tam młotek, ale metr dalej. Nie ma szans, aby go dosięgły. Dziewczyna podeszła do swojej koleżanki i bardziej się przyjrzała. Nic bliżej klatki nie ma. Jane wyciągnęła nóż, który miała schowana w podeszwie buta. Liczyła na to, że wraz z ręką długość wyniesie razem przynajmniej jeden metr.
-Nie da rady. To bez sensu. Spróbuję przeciąć jeden z filarów. A ty...Rób co chcesz.-Jane usiadła na spodzie klatki i zaczęła ciąć jeden filar. Dobrze wiedziała, że nóż nie wytrzyma tyle, ale nie miała żadnego innego pomysłu. Clockwork za to miała pomysł. Miała przy sobie piłkę kauczukową, którą znalazła na placu zabaw. Było to w nocy i szukała trochę zabawy w postaci młodej, nieuważnej osoby. Znalazła jedynie ten przedmiot, wróciła do domu, weszła do kuchni, a gdy z kuchni wychodziła...No cóż, zdarzyło się to wszystko. Jeden rzut. Piłka powinna się odbić od ściany, a ze ściany w młotek, zepchnąć go na podłogę tak, aby mogła nogą go popchnąć w swoją stronę. Plan miał jedną wadę. W sumie to dwie. Mogło się nie udać. Jeff i reszta mogli usłyszeć dźwięk uderzania młotka o podłogę, a następnie przyjść i je zabić. Nie miały zbyt dużo czasu. Lepsze to niż czekanie na śmierć.Clockwork wymierzała piłkę dobre dwie minuty, zanim nią rzuciła. Po rzuceniu wstrzymała oddech i oczekiwała zbawienia. Młotek spadł. Jej plan się w połowie udał. Jane po usłyszeniu hałasu od razu wstała i krzyknęła na młodszą dziewczynę.
-Co wyrabiasz!? Teraz przyjdą i nas zapierdolą! Nawet nie zabiją! Zapierdolą!-Jane uderzyła w filar i spojrzała zdenerwowana na niższą dziewczynę.
-Nie krzycz, bo naprawdę tu przyjdą.-Clockwork położyła dłonie na ramionach Jane. Uśmiechnęła się do niej szeroko, na tyle, ile pozwalały jej szwy.
-Damy radę, Jane. Wierzę w ciebie. No, a teraz mi pomóż. Masz dłuższe nogi, sięgnij nimi po ten młotek.-morderczyni wskazała na młotek i wyszeptała Jane do ucha swój plan. Czarnowłosa, mimo swoich oporów, zrobiła co kazała. Ich przyszli oprawcy nadal nie przyszli, co bardzo je zdziwiło.
-Okej, uderzaj w środek, ja potem wezmę nóż i postaram się go dociąć.-Clockwork poinstruowała koleżankę, a potem sama zabrała się do swojej części pracy. Tym razem bardzo jej zaimponowała. Jane zawsze lubiła Clockwork; sprytna, może trochę nieogarnięta, ale inteligentna. Może nawet trochę ładna. Ale Jane nie daje innym komplementów. Po długich minutach, a może nawet godzinach, w ciszy przerywanej uderzeniami w metal, udało im się złamać filar. Wygięły go na tyle, ile ich dziewczęca siła pozwalała i wyszły z klatki.Weszły cicho po schodach, Jane uzbrojona w stępiony nóż, a Clockwork w młotek. Jane delikatnie złapała za klamkę i nacisnęła ją. Drzwi były otwarte. Kiwnęła głową w stronę Clockwork, a obie przygotowały się do ataku. Jane otworzyła drzwi na oścież i to co zobaczyła, spowodowało u niej traume. Nie wie jakim sposobem nie słyszała tak głośnej muzyki, ale teraz sprawiała ona u niej nieprzyjemne świszczenie w uszach. Obie wyszły ze schodów i stanęły luźno w salonie. Jeff, będąc Jeffem, tańczył na stole, prawdopodobnie robiąc striptiz. Ben i Hoodie rzucali pieniędzmi w niego. Masky leżał pod stołem napruty. Toby wisiał na żyrandolu bez spodni, śpiewając niezrozumiałą dla nikogo piosenkę. Offenderman kończył trzecią butelkę Whisky, wypłakując się w ramie Painterowi. Eyeless Jack natomiast świetnie bawił się sam ze sobą i nawet lepiej tańczył od Jeffa. W całym miejscu panował zapach alkoholu i smażonego jedzenia oraz perfum. Nikt ich nawet nie zauważył. Wszyscy byli zbyt pijani, aby kontaktować z rzeczywistością. Przy okazji narobili bałaganu; wszędzie leżało jedzenie, butelki po alkoholu, papierowe czapeczki, czy dziwne pióra.
-To ja wracam do piwnicy, Jane.-Clockwork, będąc na wpół zdegustowaną, wzięła ostatnią butelkę Whisky. Położyła dłoń na biodrze swojej koleżanki.
-Oni fajnie się bawili, gdy my się bałyśmy o życie. Chodź, fajnie spędzimy razem czas, widziałam tam chyba koc. A oni może umrą z przedawkowania.-młoda brunetka puściła, tak zwane, oczko i zeszła po schodach w dół. Jane spojrzała na Clockwork, czując jak odpływa z niej krew, a potem zbiera się w policzkach.
-To będzie ciekawsze, niż zgraja nachlanych idiotów.-Jane poszła za Clockwork w dół schodów, uprzednio zamykając drzwi. I tym razem cieszyła się, że ma maskę na twarzy.
CZYTASZ
Creepypasta Stories (Mom's spaghetti)
Fanfic,,Nie wiem, jak się pisze''-autor opowiadań, 2020 rok. Opowiadania w celach humorystycznych. Kolaboracja dwóch osób; artysty, który podpija rozpuszczalnik do farb (Ig carmisiel) oraz mechatronika po pięciu herbatach z prądem (wattpad & Ig TheGasMa...