Siedziałam na ławce, płakałam cicho w rękaw. Mój chłopak znowu mnie zdradził. Zawsze tak było. Zdradzał mnie, potem przepraszał - a ja zawsze mu wybaczałam. Kochałam go...Tak myślałam.
Usłyszałam pisk. Gwałtownie wstałam i od razu zapomniałam o mojej rozterce sprzed chwili. Rozejrzałam się. Po ponownym usłyszeniu tego dźwięku, skierowałam w jego stronę. Zobaczyłam faceta siedzącego na innej osobie, prawdopodobnie kobiecie. Gwałciciel? Wystraszyłam się.
Powinnam była zadzwonić na policję, jednak nie dość, że się bałam wyciągnąć telefon, to byłam ciekawa rozwoju wydarzeń.
Osoba szarpiąca się pod tamtym człowiekiem przestała się ruszać. Zrobiło mi się zimno. Nie gwałt? Morderstwo?
Chciałam uciekać. Zaczęłam powoli oddalać się, trzęsąc się jednocześnie. Na moje nieszczęście nadepnęłam na liście. Usłyszał to. Widziałam, jak zwrócił się w moją stronę, nie widząc mnie. Zaczęłam biec w stronę wyjścia z parku. Nie wiem, czy biegł za mną, to ostatnia rzecz, której wtedy pragnęłam.
Po dwudziestu minutach biegu byłam przed swoim blokiem. Weszłam do niego, patrząc czy nikogo wokół nie ma. Następnie udałam się do swojego mieszkania. Zamknęłam oczy i podparłam się o drzwi, po wejściu do domu i jego zakluczeniu. Nie wiedziałam w tamtej chwili co mam zrobić.
Za późno na dzwonienie na policję, nie pomogłam tej osobie wtedy, więc również zostanę oskarżona o nieudzielenie pomocy. Najlepiej by było, jakbym została w ukryciu i oczekiwała, aż znajdą ciało.
Musiałam wtedy się jakoś uspokoić. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki, w międzyczasie zerkając na zegar. Było już po dwudziestej trzeciej. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi na zamek. Rozebrałam się, wzięłam ciepły prysznic.
Na szczęście mieszkałam od dawna sama, dzięki temu nie musiałam się nikomu tłumaczyć, z tego co robię.
Po wzięciu prysznica, założyłam czerwoną koszulę nocną i bieliznę. Po tym udałam się na spoczynek. Położyłam się na łóżku. Zamiast iść spać, zaczęłam rozmyślać.
Niestety za każdym razem jak przypominałam sobie to zdarzenie, zaczynało mi się chcieć zwracać spożyty dzisiaj posiłek.
Przymknęłam oczy i przewróciłam się na prawy bok. Miałam nadzieję, że szybko zasnę albo to wszystko zapomnę. Wątpiłam, aby to był sen.
Ze stanu półsnu wyrwał mnie dźwięk skrzypienia otwieranego okna. Znajdowało się ono tuż za moimi plecami. Okna nie otwierałam od wczoraj. Zacisnęłam mocno oczy i udawałam, że śpię.
Usłyszałam skrzypienie podłogi. Jakby ktoś się skradał. To pewnie ten morderca. Znalazł mnie. Chce mnie uciszyć.
Moje ciało się trzęsło. Pragnęłam krzyczeć, płakać, uciekać. Jeden fałszywy ruch i mnie zabije. Poczułam, jak łóżko się ugina pod kimś. Miotały mną różne emocje; głównie rozpacz, smutek i strach.
Przestał się ruszać. Otworzyłam oczy, nie byłam w stanie kontrolować oddechu. Byłam zbyt przestraszona, aby obejrzeć się do tyłu. Zobaczyłam i poczułam, jak ręka oplata moje biodra.
"Ma zamiar poderżnąć mi teraz gardło?" Ta myśl wryła się w mojej głowie. Nie wiedziałam czy to przez kojące ciepło drugiego człowieka, czy przez stres, ale zasnęłam. Albo zemdlałam.
Obudziłam się nad rankiem, zrywając się z łóżka, ale nikogo nie było. Sen? Nie, to nie był sen. Obejrzałam się.
Na stoliku nocnym leżała karteczka. Przelękła wzięłam ją do dłoni i zaczęłam czytać.
"Nie bój się mnie. Jeszcze do ciebie wrócę. Jeff the Killer"
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na otwarte okno, przez które leciał chłodny wiaterek.
"Czekam na ciebie, Jeff." Pomyślałam, zanim wróciłam do rutyny mojego dnia.
CZYTASZ
Creepypasta Stories (Mom's spaghetti)
Fiksi Penggemar,,Nie wiem, jak się pisze''-autor opowiadań, 2020 rok. Opowiadania w celach humorystycznych. Kolaboracja dwóch osób; artysty, który podpija rozpuszczalnik do farb (Ig carmisiel) oraz mechatronika po pięciu herbatach z prądem (wattpad & Ig TheGasMa...