Rozdział 7 (21.02.2020)

573 25 14
                                    

*Pov. Alek*

Po rozmowie z chłopakami o tym co zaszło na akcji widziałem jak patrzą się na Róże... z troską i współczuciem oraz rozmawiają z nią jakoś tak .. spokojniej. Wiedziałem jak bardzo tego nie chciała. Dlatego wzbraniała się od tego bym powiedział o tym Zośce. Taka już była, lubiłem w niej to i podziwiałem.

Widziałem jak co jakiś czas wysyła mi złowrogie spojrzenie. Źle się z tym czułem i z tym, że mimo wszystko zostawiłem ją tam by ratować własne dupsko. Może by do tego nie doszło gdybym odrazu zareagował ? - w mojej głowie kłębiły się takie myśli odkąd zobaczyłem co się stało...

- Halo, Alek - z zamyśleń wyrwała mnie dusia, która zaczęła machać mi ręką przed twarzą

- emm.. mówiłaś coś ?

- nie, ale cały czas wpatrywałeś się w jeden punkt - powiedziała - może dorobię herbaty ? - dodała patrząc na wszystkich zebranych i wyszła z pokoju kierując się w stronę kuchni

- Róża żyjesz ? - powiedziała po chwili Hala wymachując ręką przed twarzą Rozalii, która najwyraźniej także o czymś rozmyślała - jejku oboje jesteście dzisiaj jacyś nie obecni - dodała patrząc to na mnie to na Róże

- to ja już będę się zbierać - powiedziała Róża wstając z fotela

Nie dziwiłem się jej, po tym co się stało, znajdując się  na jej miejscu chciałbym pobyć chociaż przez chwile w samotności a nie wysłuchiwać o tym jaką ostatnio świetną kupiła sobie sukienkę Duśka. Dziewczyny może zachowywały by się bardziej dojrzałe gdyby wiedziały co się stało. Jednak już z wielkim trudem namówiłem Róże by powiedzieć o tym Zośce a co dopiero dziewczyną, które poznała pare godzin wcześniej.

- Już ?! - powiedziała najwyraźniej zawiedziona tym faktem Hala

- Chciałabym wrócić do domu zanim zrobi się ciemno

- Ale jest jeszcze wcze ...

- Może cię odprowadzimy ? - przerwał Hali Zośka, który napewno zdawał sobie sprawę z sytuacji w jakiej znalazła się Róża. Na co Hala wysłała mu mordercze spojrzenie.

- Ja też już będę się zbierał, wiec mogę przy okazji odprowadzić Róże - powiedziałem z lekkim uśmiechem, na co Zośka przytaknął

- Co z wami wszystkimi jest dzisiaj nie tak ? - raczej bardziej stwierdziła niż zapytała Dusia. Jednak Róża widocznie się tym nie przejęła tylko ruszyła w stronę drzwi a ja za nią.

*Pov. Róża *

Wyszliśmy właśnie z mieszkania Rudego i podążaliśmy w stronę mojego domu. Szliśmy w milczeniu jednak po jakimś czasie Alkowi widocznie zaczęło to doskwierać bo zaczął temat

- jesteś na mnie zła ?

- niby dlaczego miałabym być - powiedziałam po czym wysiliłam się na lekki uśmiech

- odkąd wróciliśmy z akcji nie odezwałaś się do mnie słowem do tego widziałem jak się na mnie patrzyłaś

- byłam po prostu trochę zirytowana tym jak zachowywali się w stosunku do mnie chłopaki, po tym jak im opowiedziałeś. No wiesz można powiedzieć, że traktowali mnie jak jajko. Teraz po prostu staram się ułożyć sobie to wszystko w głowie. - powiedziałam jednak chłopak nadal patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem jakby bal się ze mimo wszystko mu nie wybaczyłam, widząc to dodałam - naprawdę nie jestem na ciebie zła, Alusiu - na te słowa chłopak rozpromienił się przez co na mojej twarzy także zagościł uśmiech.

Gdy znajdowaliśmy się już pod moja kamienica chłopak postanowił, że odprowadzi mnie pod same drzwi. Zgodziłam się będąc przekonana o tym, że brata o tej godzinę nie ma w domu.

- gdybys tylko czegoś potrzebowała możesz do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy - powiedział z uśmiechem co oczywiście odwzajemniłam

- dziękuje - powiedziałam po czym pożegnaliśmy się, zaczekałam aż Alek wyjdzie z bloku, po czym wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi.

Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić do środka brutalnie wciągnęły mnie czyjeś wyjątkowo silne ręce. Zatrzasnął drzwi po czym przywarł do ściany trzymając za kołnierz mojej bluzki. Był to .. mój brat. Zamarłam. Był ostatnią osobą, której bym się teraz spodziewała w moim mieszkaniu. Byłam przekonana to tym, że siedzi teraz u jakiegoś swojego kolegi i dopija kolejną butelkę alkoholu. Powiem to z wielkim bólem ale wolałabym zobaczyć teraz przed sobą Szkopa niż mojego własnego rodzonego brata. Wyraźnie czuć było od niego alkohol co tym bardziej mnie dobiło.

- kto to był ?!

- nie twój interes - odpowiedziałam przerażona tym co zaraz może się ze mną stać

- pytam jeszcze raz. KTO TO BYŁ ?!

Milczałam

- SZMATA ! -krzyknął, uderzył w policzek i wyszedł z domu trzaskając przy tym drzwiami.

Chwile stałam jak wryta nie wiedząc czy powinnam za nim pobiec, zamknąć się w swoim pokoju czy udawać, że nic się nie stało tak jak robiła to moja matka.

Po chwili postanowiłam zrobić herbaty oraz okład na piekący policzek. Tak tez zrobiłam.

Przez następne pare godzin siedziałam sobie pod kocem w moim pokoju, czytając książkę próbując zapomnieć... zapomnieć o wojnie, o Kubie, o całej nienawiści, którą teraz widać na każdym kroku.
Gdy za oknem zrobiło się ciemno postanowiłam dać sobie spokój z czytaniem i pójść spać.
Rzuciłam się na łóżko nawet nie przebierając się w piżamę. Zamknęłam oczy będąc z nas dumna. Będąc dumna z Pawła, z Alka i z wszystkich harcerzy, że mimo wszystko akcje udało się wykonać w stu procentach poprawnie. Dowiedziałam się w tym momencie jak zapewne czuje się Zośka po każdej udanej akcji, będąc z nas dumny.
W pewnym momencie te piękne wspomnienia dzisiejszego dnia przerwała myśl, która była dla mnie jak coś prosto w serce

A jeśli Kuba wybiegł z mieszkania po to by zrobić coś Alkowi ?

Było to dla mnie jak horror oparty na faktach, na faktach, które zaraz mogły już co gorsza już się wydarzyły.

Wybiegłam z pokoju jak poparzona i wręcz rzuciłam się na telefon. Czekałam na połączenie nie spokojnie dreptając w miejscu. No cóż każdy radzi sobie ze stresem jakoś inaczej.

- halo ? - usłyszałam zaspany głos w słuchawce

- MÓJ BOŻE ALUŚ ŻYJESZ !!!

- emm tak, coś się stało ? - na te słowa zaczęłam szczerzyć się sama do siebie jak głupia

- nie nic, już dobrze, dobranoc, przepraszam, że cię obudziłam

- No dobrze, dobranoc

Rozłączyłam się po czym ruszyłam w stronę łóżka by chociaż trochę odpocząć po wyczerpującym dniu.

STONES ~ kns Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz