Rozdział 3 - Kontrakt

1.5K 183 47
                                    

Sara

Po powrocie z klubu nie mogłam spać. Chodziłam po sypialni, zerkając przez okna na pogrążoną w mroku ulicę. To dziwne uczucie, że byłam obserwowana nie zniknęło, a jednak nikogo nie widziałam. Nie mogli mnie jeszcze znaleźć, to zbyt szybko. Poza tym, gdyby faktycznie tak było, miałabym już na głowie brata i jego ludzi.

Doszłam do wniosku, że to wszystko tylko mi się przewidziało. Stres ostatnich miesięcy i ciężar decyzji, które podjęłam skutecznie pozbawił mnie spokoju. Musiałam wybiegać szarpiące mną emocje, skoro trening z dzieciakami miałam dopiero w poniedziałek. Dlatego ledwo zaczęło świtać, a ja już biegłam ulicami Nowego Jorku. Mijałam wielkie góry śmieci, których jeszcze nie zdążono uprzątnąć i z każdym uderzeniem buta w chodnik przekonywałam samą siebie, że wczorajszy wieczór był tylko efektem mojej wyobraźni.

Wpadłam zdyszana do domu, już za progiem zdejmując przepocone ubrania. Włączyłam prysznic, pozwalając aby chłodna woda zmywała ze mnie pot i zmęczenie. Myśli i wrażenia z ubiegłej nocy znowu do mnie powróciły. Te pierwsze były spowodowane zbliżającą się licytacją. W zasadzie było mi wszystko jedno, kto mnie kupi. Zbudowałam wokół siebie mur obojętności. Nic nie czuć, niczego nie potrzebować i nie pragnąć. Trzy miesiące, jakie wyznaczyłam to dla mnie tylko liczba, łatwo może ulec zmianie, wydłużyć się o kolejne i kolejne. Pod tym względem nic nie zależało ode mnie. A wrażenia? O tych na razie nie chciałam myśleć, odciąć od wspomnienia niepokoju jaki czułam patrząc w lustro.

Owinięta w ręcznik padłam na materac, wbijając wzrok w pożółkły i miejscami popękany sufit. Byłam w Nowym Jorku od prawie dwóch miesięcy. Ciężko było znaleźć mieszkanie, nawet w takiej dzielnicy, jak Lower East Side. Jakby nie było, to część Manhattanu, a ja pojawiłam się pewnego dnia, bez referencji, bez pracy, bez rodziny.

Pierwszy tydzień spędziłam w przykościelnym schronisku. To tam poznałam pastora Murray'a, który pomógł mi wynająć to mieszkanie. Poręczył za mnie, w zamian zaproponowałam, że dwa razy w tygodniu, w przykościelnej salce będę uczyła dzieci tańca. Tylko tym w tej chwili mogłam podziękować za okazaną pomoc.

Położyłam się na boku, podciągając cienką kołdrę aż pod brodę. Zamknęłam powieki, obiecując sobie, że to tylko na chwilę...

Usiadłam gwałtownie na łóżku, całkowicie rozbudzona, czując jak zimny pot oblewa moje ciało. Zagryzłam usta, powstrzymując płacz. Jak długo będą mnie prześladowały wspomnienia? Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę, tak jak oni nie zapomną. To rozdzieliło nas na zawsze.

- Perdóname – wyszeptałam cicho.

Wstałam odrzucając na plecy wciąż wilgotne włosy i przeszłam boso po zimnej podłodze do łazienki. Ochlapałam twarz wodą i uniosłam zapłakane oczy. Tym razem twarz w lustrze była przepełniona goryczą zdrady, która nie dawała mi spokoju, od kiedy moje życie ponownie stało się koszmarem.

- Kim jesteś? – zapytałam odbicia.

Kim byłam? Kilka miesięcy temu, gdy właśnie z tego miasta leciałam prywatnym odrzutowcem do Edynburga, byłam dziedziczką potężnej fortuny. Miałam brata, który zagubiony w zemście, odsunął mnie od siebie, odsyłając do szkoły z internatem. Wiedziałam, że mnie kochał, a jednak bardziej pochłonęły go interesy i knucie intryg przeciwko Alejandrze.

Miałam siostrę, która zostawiła mnie na długie lata. Zajęła się własną karierą, błyszczeniem w świetle reflektorów i rozlicznymi romansami. Byłam pewna, że Cristobal zrobi wszystko, żeby odzyskać Alejandrę, ale pobyt w Edynburgu uzmysłowił mi, że się myliłam. Ich wzajemna nienawiść była większa niż się spodziewałam i to ja ponosiłam za to winę. Byłam naiwnym dzieckiem, które widziało uczucia tam, gdzie ich nie było.

WOLNOPISANE - Leonia - za moje winy, Nowojorskie Noce tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz