Sara
Od dobrych kilkunastu minut siedziałam w biurze pana Jordana. Za drzwiami stał John, który mnie tu przyprowadził, a teraz pilnował, żeby nikt nie wszedł do pokoju i z niego nie wyszedł. W tym oczywiście ja. Zbliżała się północ i byłam zmęczona występem. Chociaż trwał tylko kilka minut wymagał dużego wysiłku fizycznego. Trzy razy w tygodniu chodziłam na siłownię opłacaną przez klub, a lekcje tańca, które prowadziłam, pozwalały mi dodatkowo zachować dobrą formę i giętkość, gdy przygotowywałam nowe układy taneczne. Mimo to ramiona wciąż trzęsły mi się od wciągania na szarfy, a mięśnie ud drżały przy najmniejszym ruchu.
Dlaczego to tak długo trwa? Poprzednio byłam tu tylko dwa razy: gdy podpisywałam umowę o pracę i w ubiegłym tygodniu, gdy zgłosiłam się do Aukcji. Za każdym razem mój szef czekał już na mnie. Wiedziałam, że dzisiejszego wieczora był w klubie, bo gdy tylko zjawiłam się w garderobie, tylko o tym mówiły wszystkie dziewczyny. Każde pojawienie się tego mężczyzny wzbudzało jakąś zbiorową ekscytację. Słyszałam pewne plotki, ale nie lubiłam wikłać się w takie sprawy.
Byłam tutaj aby tańczyć. Robiłam swoje i wychodziłam, nie odpowiadając na zaczepki dziewczyn. Uważały mnie za jakąś niuńkę, która zadzierała nosa. Patrzyły na mnie z góry, śmiejąc się z tego, że odważyłam się stanąć do słynnej licytacji.
- Złotko, nie zarobisz nawet na bilety – parsknęła jedna z dziewczyn obsługująca loże dla VIP-ów. – Spójrz na mnie. To jest to, co kochają mężczyźni, a nie takie płaskodupki jak ty – mówiąc to, przesunęła dłońmi po swoim ciele, a jej długie tipsy pocierały cekinowy stanik i kuse majtki.
To była jedna z tych dziewczyn, które miały za sobą tego typu imprezę. Lubiła głośno i wyraźnie chwalić się, że za półroczny kontrakt zarobiła okrągłą sumkę, a facet, który miał ją na wyłączność był niezłym ogierem. To jej słowa, nie moje.
Wykorzystując to, że wciąż byłam sama wstałam, aby nieco się rozciągnąć. Jak tego nie zrobię teraz, jutro nie będę w stanie się ruszyć. Wykonując znane mi ćwiczenia, z ciekawością rozglądałam się dookoła. Jak wszystko w tym klubie, gabinet był urządzony gustownie, choć w typowo męskim stylu. Jedną ścianę zajmowało wysokie aż po sufit okno z widokiem na kamienice po drugiej stronie ulicy, ze schodami przeciwpożarowymi na zewnątrz i świetnymi sklepami na dole, od Marca Jacobs'a, po Michaela Kors'a i Ralpha Laurent'a. Nie to, żebym tam robiła zakupy, bo na to mnie nie było stać. Po prostu, jak każda dziewczyna lubiłam popatrzeć na sklepowe witryny, które mijałam w drodze do mojego ulubionego sklepu Bookmarc z książkami i płytami, w którym spędzałam dużo czasu.
Odwracając się tyłem do okna przechyliłam głowę podziwiając ściany z ciemnoczerwonej cegły. Na jednej z nich wisiało olbrzymie lustro, które wyglądało jak wtopione w ścianę. Fragmenty tynku wpełzały na gładką powierzchnię i wyglądało to niesamowicie.
Pod lustrem znajdował się duży kamienny kominek ze stojącą naprzeciwko skórzaną kanapą. W lustrze widziałam odbicie przeciwległej ściany. Wiedziałam od dziewczyn, że za nimi jest sypialnia z łazienką, ale ukryte drzwi strzegą tej tajemnicy. Poza masywnym dębowym biurkiem, , skórzanymi fotelami dookoła niego, wbudowanym w ścianę regałem z książkami i kanapą przed kominkiem, nie było tu więcej mebli. Pomieszczenie było przez to przestronne, a dyskretne oświetlenie umieszczone w różnych miejscach na ścianach i suficie dodawało całości ciepła i zmysłowości.
Zerknęłam ponownie na zegarek na nadgarstku. Piętnaście minut. Powoli zaczęłam tracić cierpliwość. Było już bardzo późno, więc nie rozumiałam, dlaczego nie mogłam spotkać się z nim jutro. Domyślałam się, że chciał po raz kolejny porozmawiać ze mną o Aukcji. Od kiedy zgłosiłam się do niej, Jordan nie ustawał w próbach nakłonienia mnie do zmiany decyzji.
CZYTASZ
WOLNOPISANE - Leonia - za moje winy, Nowojorskie Noce tom 1
RomansaSeksklub to nie jest najlepsze miejsce dla niewinnej dziewczyny. Tylko co, gdy niewinność ciała nie idzie w parze z niewinnością duszy? Gdy grzechy, jakie popełniła zasługują na to co ją czeka? Seksklub to odpowiednie miejsce dla grzesznika. To mie...