Enjoy, Gwiazdeczki
Sara
Jak złodziej zakradłam się do garderoby i z szafki wyciągnęłam zapasowe ubranie i bieliznę, którą od razu założyłam. Nogi drżały mi ze strachu i wyczerpania, a otarta skóra na udach piekła, gdy zakładałam luźne jeansy. Szybko zaplotłam włosy w warkocz, założyłam kraciastą koszulę i czapkę z daszkiem. Na wierzch narzuciłam kurtkę, zostawiając w szafce sweter. Przez cały czas spoglądałam w kierunku drzwi, bojąc się, że w każdej chwili mężczyzna, którego zostawiłam w łóżku obudzi się i zacznie mnie szukać.
Musiałam wydostać się z klubu i to jak najszybciej. Podartą sukienkę wrzuciłam do torby i otwierając drzwi wyjrzałam na korytarz. Cisza. Wstrzymując oddech wymknęłam się z garderoby i szybkim krokiem skierowałam w kierunku wejścia dla pracowników. O tej porze nie powinno być tam żadnej ochrony, istniała więc szansa, że nikt mnie nie zauważy.
Drżącą ze strachu dłonią chwyciłam za klamkę i delikatnie naciskając otworzyłam metalowe drzwi. Marszcząc ze zdziwienia brwi zastanawiałam się, która może być godzina? Przyjechałam do klubu po jedenastej rano, a w tej chwili miasto zaczynał ogarniać zmierzch. Dio! Byłam spóźniona. Naciągnęłam czapkę nisko na czoło i z pochyloną głową szybko ruszyłam przez podwórze, na którym stały dwa duże auta. Musiałam jak najszybciej zostawić za sobą klub i tajemniczego Asha. To, co tam się wydarzyło, to... Moje myśli wciąż były zbyt poplątane, abym mogła rozsądnie zastanowić się nad tym wszystkim.
Postanowiłam, że zajmę się tym później, gdy już nieco ochłonę po dzisiejszym spotkaniu z mężczyzną, który mnie kupił i uczynił swoją. 'Jesteś moja, tylko moja'. Jego głos wciąż rozbrzmiewał w głowie, niechciany i tak bardzo niepokojący. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego mnie kupił? Sądząc z tego, jak wygląda nie miał żadnych problemów ze znalezieniem sobie kobiety, chociażby na jedną noc.
Więc, dlaczego ja?
Dlaczego tak mało wiedziałam na ten temat? Dio, jak bardzo brakowało mi Eli, tylko z nią mogłabym porozmawiać o tym, co się dzisiaj wydarzyło, tylko ona potrafiłaby mnie zrozumieć. Wolność, o którą tak walczyłam, jak na razie nie przyniosła mi niczego. Utkwiłam w tym wielkim mieście, obca dla wszystkich, z dala od rodziny, oddając siebie mężczyźnie, który budził we mnie uczucia. Zbyt skomplikowane, abym potrafiła je zrozumieć.
Dwie przecznice dalej złapałam taksówkę i od razu pojechałam do przykościelnej sali, w której prowadziłam godzinne zajęcia tańca dla dzieci. Miałam szczęście, że zdążyłam na czas. Kilkanaście roześmianych twarzyczek przywitało mnie radosnymi okrzykami. Postanowiłam odpuścić sobie dzisiejsze ćwiczenia, które zawsze wykonywałam z dziećmi. Bolało mnie całe ciało, każdy mięsień drżał z wysiłku.
- Saro, wszystko w porządku?
Obok mnie stanął pastor Murray. Wysoki Afroamerykanin, z włosami białymi jak śnieg. Jego ciepłe brązowe oczy patrzyły na mnie z życzliwością i troską. Zawdzięczałam mu wszystko. Wiem, wiem, strasznie górnolotnie to brzmi, ale prawda była taka, że gdy po ucieczce z Edynburga pojawiłam się w Nowym Jorku, sama, zagubiona i z duszą szarpaną wyrzutami sumienia, nie wiedziałam co mam robić. Wieża, w której do tej pory żyłam, skutecznie izolowała mnie od normalnego życia. Rozumiałam pobudki Cristobala, a jednocześnie nienawidziłam za to, że nie potrafiłam żyć w świecie poza wieżą.
Tych kilka tygodni spędzonych z Alejandrą i jej przyjaciółkami były dla mnie jak obóz przetrwania w dziczy. Wyjścia do klubu, swobodne spacery, bez dyszących w kark ochroniarzy, bez nieustannych wskazówek, nakazów, zakazów jak mam żyć i jak mam się zachowywać. Byłam wolna w sposób, którego dopiero się uczyłam.
CZYTASZ
WOLNOPISANE - Leonia - za moje winy, Nowojorskie Noce tom 1
RomanceSeksklub to nie jest najlepsze miejsce dla niewinnej dziewczyny. Tylko co, gdy niewinność ciała nie idzie w parze z niewinnością duszy? Gdy grzechy, jakie popełniła zasługują na to co ją czeka? Seksklub to odpowiednie miejsce dla grzesznika. To mie...