Prolog

43 2 0
                                    

Ciemność.

Ogarnia mnie ze wszystkich stron, pochłania całe moje ciało.

Czy ja umarłam?

Jeśli tak, to zdecydowanie nie trafiłam do nieba. Prędzej do jakiejś bezkresnej próżni. Próbuje poruszyć palcami, głową, czymkolwiek, jednak moje ciało jest całkowicie sparaliżowane. Jedyny dźwięk jaki do mnie dociera to mój własny oddech- płytki i urywany. Mam wrażenie jakby ogromny ciężar spoczywał na mojej klatce piersiowej, uniemożliwiając mi porządne nabranie powietrza. Zdaje sobie sprawę , że pustka ogarnia nie tylko moje ciało. Wewnątrz też jestem pusta. Nie pamiętam nic. Kim jestem? Jak wyglądam? Co tu robię? Czy mam rodzinę? Czy ktoś mnie szuka? Po prostu pustka. Z drugiej strony mój umysł zaczęły ogarniać obrazy, setki obrazów- miasta pełne wiecznie zabieganych ludzi i mieniących się nocą neonów, zmieniające się co kilka miesięcy pory roku , potrawy z całego świata, zwykłe ludzkie rozrywki takie jak kino czy wesołe miasteczko. Ale nie potrafiłam zobaczyć w tym wszystkim siebie. Byłam po prostu nikim. Osobą bez tożsamości.

Beth. Mam na imię Beth. Nie jestem pewna czy to na pewno moje imię , brzmi tak obco kiedy powtarzam je sobie w głowie, ale nieprzerwanie wwierca we mnie jak gdyby czekało , aż sama je zaakceptuje . Mam ochotę wrzeszczeć , albo nawet szlochać z bezsilności. Ale moje powieki wydają się zbyt ciężkie , abym mogła je otworzyć a co dopiero zapłakać. Postanawiam skupić się na moim otoczeniu. Wszystko, byle zająć czymś myśli. W końcu zaczynam coś słyszeć. Cichy dźwięk metalicznych łańcuchów wprawionych w ruch . Zdaję sobie sprawę , że mimo iż dotykam podłogi , mam wrażenie , że się unoszę. A może to całe pomieszczenie się unosi......

Czyżbym była w windzie? Czas ciągnie się niemiłosiernie , a ja z minuty na minutę , coraz bardziej popadam w obłęd. Słyszę głośne skrzypnięcie po którym następuje nagłe szarpnięcie całego wagonu. Moje bezwładne ciało, lekko podskakuje na wskutek uderzenia. Czekam. Tylko to mi pozostało. Dociera do mnie głośny zgrzyt rozsuwającego się metalu. Na moją twarz pada ostre światło, które drażni mnie pomimo zamkniętych oczu, A potem dociera do mnie czyiś głos.

- Cholera jasna. - potem odzywa się ktoś inny. - No nie wierzę.- I nagle w mojej głowie wybucha lawina rozmów. Głosy zlewają się ze sobą , jest ich tyle, że ledwo co wyłapuję. - O purwa to dziewczyna! - W końcu nam jakąś przysłali! - Alby , chętnie podzielę się z nią pryczą, jakby co! - Wszyscy zawrzeć twarzostany!!- wydziera się ktoś i krzyki zmieniają się w ciche szepty. Rozlega się trzask , całe pomieszczenie podskakuje. Coś -lub ktoś - wpadło do środka. - Ona chyba nie żyje.- odezwał się ktoś z powątpieniem. Następuje pełna napięcia cisza. Serce łomocze mi w klatce piersiowej tak mocno, że dziwię się iż nikt tego nie słyszy.

Rozlega się jeszcze jeden trzask . Jedna para rąk podnosi moje nogi , druga plecy. Unoszę się do góry i już po chwili jestem przekazana innej parze rąk. W końcu ktoś kładzie mnie na miękkiej trawie. Czuję na twarzy czyiś ciepły oddech. Rozlegają się ciche pomruki. - Oddycha?- Chyba...- Ciężar który spoczywał na mojej piersi nagle zwyczajnie znika. Omal nie zachłystując się powietrzem, zrywam się do pozycji siedzącej , a moje oczy ukazują mi otaczający mnie świat.

Rozlegają się okrzyki zaskoczenia. Blondyn który nachyla się nade mną , odskakuje z wrzaskiem i przewraca się na ziemię. Nie byłam przygotowana na to co miałam ujrzeć. Chłopcy. Sami chłopcy. Otaczali mnie ze wszystkich stron , przyglądając się mojej osobie z mieszanką szoku i ciekawości. Było ich kilkudziesięciu. Wszyscy w różnym wieku , różnego pochodzenia. Mający podobne komplety ubrań , składające się z brudnych i przepoconych koszulek oraz spodni o wyblakłych kolorach. Okręcam głową tak nagle , że zaczynam czuć mdłości. Mam wrażenie , że tłum chłopaków napiera na mnie , odbierając mi możliwość swobodnego oddychania. Nie myśląc wiele , rzucam się do przodu. Dwóch chłopaków z zaskoczenia rozstępuje się przede mną.

StreferkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz