Rozdział 17

3K 71 5
                                    

Byłam szczęśliwa, że dziecku nic nie jest. Po wyjściu z kliniki nie miałam wyboru musiałam zamieszkać z Loganem. Wszystkie moje rzeczy zostały przeniesione. Jedynym plusem było to, że dostałam własną prywatną sypialnię. Oczywiście za ścianą sypialni szatyna. Mój brat potrafił dzwonić kilkadziesiąt razy dziennie. Przysięgam, że jak tak będzie codziennie to zwariuje.

Po porannym prysznicu rozczesałam mokre włosy I nałożyłam na siebie czarne leginsy I tego samego koloru koszulkę odkrywajacą jedno ramię. Ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu czegokolwiek do zjedzenia. Zdążyłam już się trochę rozgościć mimo że wcale nie miałam ochoty tu być. Pokonałam schody I znalazłam się w ogromnym salonie połączonym z kuchnią i jadalnią. Przy białej wyspie na czarnym wysokim stołku siedział szatyn. Jego czarna koszula okrywała jego szerokie umięśnione plecy. Aż w mojej głowie przewineły się wspomnienia rys tworzonych przez moje paznokcie. Poczułam dziwne ukłócie w brzuchu i szybko odwróciłam wzrok. Wtedy też dopiero dotarło do mnie, że mężczyzna rozmawia przez telefon w nieznajomym mi języku. Spojrzałam na ogromne okno z którego rozciągał się widok na taras, ogród i ogromne jezioro. Było dość pochmurno. Uwielbiałam taką pogodę. Ruszyłam w głąb pomieszczenia i otwarłam lodówkę wyciągając sok pomidorowy. Sięgnęłam po szklankę I stanęłam po drugiej stronie wyspy. Mężczyzna dostrzegł moją obecność i zakończył połączenie ciężko odychając.

- ciężki poranek ?- uniosłam na chwilę wzrok na mężczyznę kiedy napełniałam szklankę.

- można tak powiedzieć- spojrzał na widok, który przed chwilą podziwiałam

- wiem, że nie powinnam pytać - zagryzam wargę zwracając jego uwagę- ale co stało się gdy twoi ludzie zabrali mnie

- Liam uciekł - widzę że z trudem wypowiada te słowa - ale pracuje nad tym

- powiedział mi o Rose - dodaje niepewnie- on chce zemsty za jej śmierć

- Rose była ćpunką szukającą rozrywki - jego wyraź twarzy zostaje nieodgadniony - mieliśmy chwilowy romans a potem ona przedawkowała

- dlatego że ją odrzuciłeś- jego szczęka zaciska się

- nie. Dlatego że była uzależniona i straciła kontrolę- syczy wstając - nie mam z tym nic wspólnego- dodaje kierując się do wyjścia

- co z moją pracą- zatrzymuje go

- już tam nie pracujesz zająłem się tym- zatrzymuje się- pieniędzmi nie musisz się martwić

- jak mogłeś- oburzam się - to, że jestem w ciąży nie oznacza, że przez kolejne miesiące nie opuszczę tego miejsca i zrezygnuje z wszystkiego

- kruszynko nie masz wyboru- na jego usta wkrada się delikatny uśmiech- dopóki nie zajmę się twoim byłym nie opuścisz tego miejsca chyba że ze mną- rusza spowrotem w obranym kierunku

- dupek!- krzyczę ale nie reaguje.

***
Zaczyna mnie naprawdę irytować bezczyne siedzenie i ciągle telefony mojego brata. Zaczyna się już ściemniać kiedy zabieram koc i wygodnie układam się na ratanowym leżaku tuż przy basenie, skąd mam piękny widok na zachód słońca. Czuję się samotna. Dla bezpieczeństwa dziecka musiałam porzucić swoje życie i przyjaciół, którzy myślą że wyjechałam. Przyglądam się pięknemu widokowi prawie zasypiając kiedy nagle słyszę chrząknięcie za moimi plecami. Odwracam się by napotkać ciemne tęczówki. Spoglądam przez chwilę I powracam do poprzedniej pozycji

- robi się chłodno wracaj do środka - stanowczy głos przedziera ciszę

- jeszcze pomyślę że się martwisz- parskam

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Devil's preyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz