Spotkanie

375 26 19
                                    

Leniwo wstałem i zacząłem iść w stronę sypialni, właśnie z tamtąd dochodziły tajemnicze stuknięcia. Chwyciłem za klamkę i otworzyłem okno. W pierwszej chwili nie zauważyłem nic najdzeyczajnego, jednak po chwili dostrzegłem płaski kamień leżący na parapecie. Czy to mógł być przypadek?Była na nim wyryta wiadomość : rzeka 0 dziś.

Co to wszystko ma znaczyć? Rzeka? 0? Dziś ? Ktoś chce się ze mną spotkać? Nad rzeką? O północy? Skąd mam wiedzieć gdzie dokładnie mam się udać?

Wziąłem głęboki wdech nie mogłem panikować. Była 23:00, dlaczego teraz, akurat teraz nie ma Tobiramy?

Wróciłem do stołu, kolacja była już zimna w dodatku ze stresu i tak nie chciałem nic jeść. A co jeśli ktoś chce ze mną walczyć?
Walnąłem głową o blat. Zbierało mi się na łzy. Czułem bezsilność.
Wpatrywałem się w wiadomość niedbale wyrytą na idealnie płaskim ,owalnym ,kamieniu. Idealnie płaskim, owalnym, kamieniu. Dokładnie taki jakim kiedyś rzucaliśmy nad rzeką z Madarą. A co jeśli to on chce się ze mną spotkać?

Serce zabiło mi mocniej. Wszystko stało się jasne, ale czy ja dam radę? Spojrzeć mu w twarz po tym wszystkim...
Nerwowo krążyłem po pokoju próbując zebrać myśli. Dlaczego wrócił, dlaczego akurat teraz. Postanowiłem wyjść z domu i ewentualnie być przed czasem, nie chciałem już się zadręczać siedząc w domu, brałem głębokie wdechy i kierowałem się powoli nad rzekę.

Siedziałem skulony na brzegu wpatrując się w odbicie księżyca w rzece. Było spokojnie, lekki wiatr rozmywał delikatnie jego odbicie. Równo płynący nurt rzeki przerwały kręgi jakby coś znajdowało się na tafli w oddali. Kręgi fali na wodzie powoli się przybliżały, aż zobaczyłem odbicie postaci na wodzie. Moje przypuszczenia się sprawdziły, wpatrywałem się w sylwetkę odbitą w tafli. Nie mogłem podnieść głowy i spojrzeć w jego oczy, sam nie wiedziałem dlaczego. Coś mi na to nie pozwalało, nie był to strach, jakieś uczucie w głębi mnie...

Serce podskoczyło mi do gardła gdy zobaczyłem, że postać się poruszyła. Stał bardzo blisko mnie, jednak nadal na wodzie. Widziałem jedynie jego stopy, były pokryte licznymi zadrapaniami jakby przeszły wiele kilometrów.
Powoli ruszył w moją stronę wychodząc na brzeg, nadal nie mogłem się poruszyć. Usiadł obok mnie. I położył rękę na moim ramieniu.

Bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału do tego ten jest tak krótki, jednak mam nadzieję wrócić teraz do pisania. ^^

HashimadaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz