Rozdział 54

2.5K 81 1
                                    

- Zostaniesz w tej koszulce?
Spora część uwagi Harry'ego poświęcona była drodze przed nami i mijającym nas samochodom, ale wiedziałam, że pytanie dotyczyło czegoś, co od jakiejś chwili nie dawało mu spokoju. Wiedziałabym to nawet bez względu na to, jak obojętnie starał się brzmieć. Kiedy na jego zapytanie odpowiedziałam swoim własnym, jego lekceważący stosunek całkiem się posypał.
- A ty masz zamiar wejść do basenu w swojej?
- Nie. - rzucił drwiąco.
Jego nagły sprzeciw, był niemym potwierdzeniem absurdalności pytania.
- No to cóż, w takim razie nie oczekuj tego ode mnie. - wrzuciłam kolejnego M&M'sa do buzi - Jestem pewna, że będzie tam mnóstwo dziewczyn, które będą się gapiły na ciebie, ale nie mam zamiaru robić z tego problemu.
W każdym bądź razie nie na głos. Przeklnę je w duchu, upewniając się przy tym, że będą trzymały się na bezpieczną odległość. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby ktokolwiek doświadczył przywileju oglądania Harry'ego podczas zdejmowania jego ubrań. Już widziałam z jaką łatwością przyciąga kobiece spojrzenia, bez zbytniego wysiłku ze swojej strony. Równie dobrze mógłby mieć na sobie plastikowy worek na śmieci, a i tak spotkałby się z taką samą reakcją. Jednak były czasy, kiedy nikt nie ośmieliłby się do niego zbliżyć. Czasy, kiedy jego ostry wzrok nie był w stanie zwabić i odstraszał nawet te najbardziej zdeterminowane dziewczyny.
Ja też tam byłam. Te kobiety były przytłaczane i konsumowane przez jego przeszłość. A ja już zawsze będę przy jego boku.
- Dobra. - odparł marudnie i przełączył kolejną piosenkę na podłączonym ipodzie.
- Grzeczny chłopczyk. - zaczepnie poklepałam go po głowie i w nagrodę zaoferowałam kilka czekoladowych M&M'sów.
- Nie jestem psem, Bo.
Czekolada zdawała się udobruchać urazę w jego głosie.
- Nie. - zaczęłam - Nie psem. Bardziej przypominasz mi szczeniaczka.
Mój szczebioczący ton wyraźnie go poruszył. Zdjął dłoń z kierownicy i próbował odgonić się ode mnie, gdy starałam się żartobliwie uszczypnąć jego czerwieniący się policzek.
- Bądź miły! - krzyknęłam, upuszczając na siedzenie kilka kolorowych cukierków - Chodziło mi o to w pozytywnym sensie, miałam na myśli, że jesteś taki uroczy.
- Bo, nie w samochodzie. - powiedział z wyrzutem.
Moje próby pozbierania czekoladowych cukierków, okraszone zostały jego przewróceniem oczami. Tylko raz mi się to zdarzyło. Jeden jedyny raz wylała mi się cola na siedzenie pasażera i od tamtego momentu, Harry ma jakąś paranoję na punkcie rzeczy, które stwarzają potencjalne zagrożenie dla wnętrza jego auta. Gdyby nie gonił nas czas, jestem pewna, że kazałby mi zjeść te cukierki poza samochodem, zanim pozwoliłby usadowić się na miejscu obok niego, w tymże  cennym pojeździe.

***

- Jasna cholera! - krzyknęłam.

Przycisnęłam dłonie płasko do szyby, kiedy Harry zajechał na żwirowy podjazd. Śmiało mogłam powiedzieć, że nigdy w życiu nie widziałam takiego domu. No może tylko w telewizji. Harry kompletnie zbagatelizował wielkość tego miejsca i jego piękno.

- Wiem. - zaśmiał się cicho.

Zjechaliśmy na trawnik obok, gdzie stało już zaparkowanych sporo innych, kolorowych aut. Właściwie, samochód Harry'ego był jedynym czarnym.

Małe kamyki trzeszczały pod moimi Vansami, kiedy obchodziłam samochód, żeby znaleźć się przy Harry'm. Przytuliłam się do jego boku, a on opiekuńczo oplótł mnie ręką, przytrzymując w miejscu. Palce jego dłoni rozłożone były na moim ramieniu, gest potwierdzający obietnicę tego, że zawsze będzie się mną opiekował. Zawsze będzie moim obrońcą.

Odciski naszych stóp zaburzyły gładką powierzchnię żwirowiska, kiedy zbliżaliśmy się do wejścia. Każdy krok stawialiśmy niemal w rytm dudniącego basu, który brzmiał pośród zupełnie cichej okolicy. Moje nogi pracowały ze zdwojoną mocną, jeden krok Harry'ego na moje dwa, a z każdym z nich zbliżaliśmy się do nowoczesnej rezydencji. To był ogromny budynek z czerwonej cegły. Głośna muzyka niemal wprawiała okiennice w ruch. Wokół drzwi frontowych, po ścianie wspinały się piękne pnącza kwiatów.  Ogromny kontrast. Gruby żywopłot wyznaczał granice wokół domu i bardzo chciałam  jeszcze kiedyś tu wrócić. Zobaczyć dom Hayley w świetle słonecznym i bez akompaniamentu tej przytłaczającej muzyki.

DARK-  HARRY STYLESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz