X.

1.1K 128 127
                                    


Jeongguk czuł, jak wściekłość gotuje mu krew w żyłach i tylko jakimś cudem był w stanie utrzymać jasność umysłu na tyle, by nie dać ponieść się emocjom. Spokojnym krokiem zbliżył się do... przyjaciół.

Elementy układanki w jego głowie powoli wskakiwały na swoje miejsca. Wszystkie sytuacje z ostatnich miesięcy, od chwili, gdy Jimin zaczął gorzej się czuć, aż do teraz.

Był ślepy i nieświadomy. Wystawił na niebezpieczeństwo siebie i, co gorsza – Yoongiego. Teraz przyszło mu za to zapłacić.

Wyciągnę cię stamtąd, obiecał w duchu.

– Co z Jiminem? – zapytał. Cała trójka siedziała teraz przy wejściu do groty, zaraz obok stromego przejścia, którym się tu dostali.

Bardzo marna droga ucieczki, pomyślał z niepokojem. Czy był stąd jakiś inny korytarz? Jeśli będą musieli ewakuować się szybko...

Jeśli wszystko się powiedzie, nie będzie pośpiechu. Ale to jeśli...

Hoseok podniósł głowę.

– Trochę się uspokoił, ale nie bardzo jest z nim kontakt. Obawiam się, że będziemy musieli go stąd wynieść, jeśli nie uda się go docucić.

Jeongguk nie cierpiał każdego słowa, które opuszczało jego usta, ale obserwował go uważnie i słuchał w skupieniu. Nie mógł dać po sobie poznać, że już go rozgryzł. Nie mógł ryzykować.

– To może być trudne – powiedział, powoli. – Miejcie na niego oko, a my z Seokjinem zajmiemy się rytuałem.

– Czyli rysowaniem? – upewnił się Taehyung. Jeongguk skinął głową.

– Tak, rysowaniem. Seokjin właściwie już zaczyna...

Nie umknęło jego uwadze szybkie spojrzenie, które Hoseok rzucił w stronę Jina. Mężczyzna odpieczętowywał właśnie worek z krwią drżącymi rękami.

Może to drżenie rąk uświadomiło nagle Jeonggukowi, jak przerażony musiał być Seokjin. Od początku nie chciał się w to wszystko mieszać. A jednak był tu z nimi, mimo że żadne z nich nie było mu specjalnie bliskie i ich ścieżki może nawet by się nie przecięły, gdy Namjoon do swoich poszukiwań wybrał jakąkolwiek inną bibliotekę.

To zmotywowało go nawet bardziej do działania. Nie było już czasu ani miejsca na błędy. Wyczerpał się limit pomyłek.

W momencie, kiedy umazane krwią palce Seokjina dotknęły powierzchni ściany, Jimin zachłysnął się powietrzem ze zduszonym okrzykiem.

W innej sytuacji Jeongguk może dałby się zaskoczyć, ale mimo że serce zamarło w nim na ułamek sekundy, był przygotowany na to, że pożeracz zrobi coś, by odwrócić jego i Taehyunga uwagę, kiedy będzie atakował Seokjina.

Jeongguk naprawdę to przemyślał. Tym razem, wyjątkowo – to on był o jeden krok do przodu.

I wykorzystał ten krok teraz, by zastąpić Hoseokowi drogę, gdy tylko ten podniósł się z kolan.

Yoongi przeważnie tłukł łobuzów za niego, nie miał więc wielkiego doświadczenia w walce, ale też, jeśli wierzyć informacjom Jina, fizyczne ciało pożeracza było nieśmiertelne tak długo, jak dostarczał mu pożywienia, więc i tak nie miał szans na wygraną. Ale nie o nią chodziło.

Chodziło o to, by wkurzyć go na tyle, by odebrał mu duszę i wpuścił ją do swojego gniazda.

Akurat w byciu wkurzającym Jeongguk radził sobie całkiem nieźle.

tenebrae | bts horror auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz