2

9 2 0
                                    

Rozbrzmiał ostatni dzwonek kończący lekcje. Powoli wyszłam z klasy zmierzając w stronę szatni. Po drodze słuchałam jeszcze wielu opowieści Carly o Denisie, ta dziewczyna chyba naprawdę się zakochała. Denis co prawda nie ma dziewczyny, ale trudno się temu dziwić skoro praktycznie wszystkie dziewczyny traktuje tak samo, jest błyskotliwy i uroczy ale na tym się kończy.

-Patrzył na mnie chociaż przez chwilę?-wciąż dopytywała  niedając mi spokoju

-Niewiem, nie patrzyłam-odpowiadam lekko poirytowana ciągłym pytanie o to samo

Chyba trochę za ostro ją potraktowałam, nie jest winna mojemu pechu i gorszemu dniu.

Po krótkim przemyśleniu w ciszy schodząc po schodach wyjściowych ze szkoły, przeprosiłam Carle za nie miły ton. Na szczęście nie muszę się długo martwić o jej reakcje ponieważ w trakcie moich słów już miała banana na twarzy i kiwała przyjaźnie głową.

-podwiozę cię dziś bo jeszcze po drodze na autobus coś ci się stanie, ktoś cie porwie albo wpadniesz do fosy...

Parschłam śmiechem na słowa przyjaciółki, jej poczucie humoru mnie powala, doceniam, że nawet w najgorszych sytuacjach potrafi rozluźnić atmosferę, cieszę się, że ją mam

Zmierzałyśmy już w stronę auta Car w którym czekał już jej straszy brat. Niedługo trwał mój spokój, ponieważ dziewczyna przyłożyła swój telefon niemal że do mojej twarzy, na wyświetlaczu znajdował się oczywiście Denis.

-Dodać go czy nie? Troche się cykam bo jak mnie nieprzyjmie to klapa na najbliższe lata w tej szkole

-Nie wierze największa optymistka tej planety wymyśliła pesymistyczny rozwój zdarzeń?-przedrzeźniałam się z nią

-Ha ha ha wiesz-wystawiła mi język i zrobiła minę na wzór obrażonej pięciolatki w sklepie gdy mama nie chce kupić jej najnowszej lalki barbie

Pomachałam Benowi i delikatnie owtorzyłam kalmkę drzwi samochodowych udając ogromną  ostrożność.

-Bardzo dobrze, widzę że pamiętasz-chłopak zaśmiał się i pokazał gest łapki w górę

Ben to miły czarnowłosy chłopak. Skonczył już szkołę, ale jest bezrobotny. Rodzeństwo pochodzi z zamożnej rodziny więc żadno z nich niema  obowiązków, więc jedynym Bena jest przyjeżdżanie i odwożenie do szkoły Car.

Ben bardzo dba o swój samochód, ponieważ białe Porshe kosztowało jego rodziców nie mało i mówi że to jego największy dobytek. To przyjazny chłopak więc często robię mu na złość  lekko trzaskając drzwiami, udaje wtedy złego a jego wzrok dosłownie  mówi "nie dożyjesz do jutra" jest wtedy słodki.

-JEEEJ PRZYJĄŁ!!-krzyk Carly chyba rozległ się nawet na stołówce w szkole  20 metrów stąd

-kto znowu-dopytywał Ben, domyślam się co musi przechodzić z tą wariatką w domu na codzienne

-Denis-wyręczyłam ją, ponieważ już oglądała jego zdjęcia z galerii cicho wzdychając

-Z drużyny piłkarskiej?

-Tak, wiesz coś o nim?-takiej szybkiej reakcji chyba jeszcze w życiu nie widziałam od niej

-Jasne, przecież gram w straszej drużynie absolwentów jego klubu-miał zrezygnowaną minę

-Nowy crush- zaśmiałam się

-Lepiej się trzymaj od niego z daleka Car, jego przyjaciel Karol to same kłopoty

-Ale Karol to nie Denis- wypierała

-Oni obydwoje zawsze stali po swoich stronach, poza tym co ci sie w nim podoba-zapytał zrezygnowany, w jego tonie głosu wyczułam że chyba nie lubi tej dwójki

-Wszystko. Jedź, nie będziemy tu stać całą wieczność

Super. Nie lubie sytuacji w których jestem świadkiem ich kłótni tym bardziej gdy jadę razem z nimi autem. Siedzę  więc cicho i nie wydaję z siebie żadnego dzięku. Reszta podróży  przebiega w ciszy.

Dzięki za transport-rzuciłam z uśmiechem-do zobaczenia jutro Car

Zamykając drzwi widziałam jak znów zaczynają się kłócić. Nie chciałam się wtrącać więc szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu.

Już na wejściu słyszałam krzyk mamy-ten kot znowu rozbił nowy flakon na kwiaty!-byłam nie co zdziwiona, to nie są jej pory wracania z pracy. Rzuciłam jej pytające spojrzenie.

-ostatnio dużo pracowałam, postanowiłam wziąść kilka dni wolnego-uśmiechnęła się

-to fajnie-odwzajemniłam uśmiech

Ruszyłam w stronę schodów. Wchodząc zobaczyłam otwarte drzwi do mojego pokoju co wyraźnie mnie zaniepokoiło. Przekraczając próg oczy prawie mi wyleciały z wrażenia. Na łózku leżały moje wyprasowane wczoraj ubrania porozrzucane we wszystkie strony, na dywanie było wszystko, jakieś wywołane zdjęcia, zeszyty, podręczniki, wywalony kwiatek, a moja szafa wyglądała jakbym wzięła ją z jakiegoś złomowiska, drzwiczki były wyłamane a lustro prawie wypadało. Rozglądając sie po pokoju dopiero po chwili zobaczyłam stojącego za drzwiami Harrego. Miałam ochotę go rozerwać na strzępy, wiedziałam że ma z tym coś wspólnego. Rzuciłam mu złowieszcze spojrzenie i chyba wyszło lepiej niż bym chciała bo brat  skinął głową.

-Szukałem swoich skarpetek piłakrskich okej?

Myślałam, że się przesłyszałam.

-W moim biurku?-rozgladałam się po całym pokoju

-no co, musiałem wziąść  pod uwagę każde miejsce, niewiedziałem że tak szybko wrócisz zdążyłbym posprzątać

Ręce mi opadły.

-Dlaczego ty wogóle nie byłeś  w szkole?

Harry chodzi do gimnazjum w mojej szkole, jest w 2 klasie i zazwyczaj ma lekcje w innym segmencie szkoły, ale na biologii zawsze widuję go przez szybę okna na boisku, ma wtedy wf.

-zaraz idę na trening trener nas zwolnił. A ty czemu tak szybko wróciłaś?-oschle rzucił w moja stronę,  ja też cie nie lubię braciszku

-babka z geografii jest chora, puścili nas wcześniej, czy zaraz niema właśnie treningu starsza drużyna?

Odkąd Carli podoba się Denis, co chwilę już trwa, wiem dosłownie wszystko o jego życiu stąd informacja odnośnie jego treningów ze słuchu znam jego życie niemal na pamięć. W środy czasem chodzi na lodowisko a w czwartki uczęszcza na lekcje gry na pianinie do których zmusza go jego matka, w soboty niemal każdego tygodnia imprezuje.

-Trener chce nas połączyć, niemam czasu ci teraz tłumaczyć, trzymaj kciuki żebym był z Karolem lub Denisem są najlepsi

Znowu słowo "Denis". Nic do niego niemam ale to imie chyba mnie prześladuje. Jeszcze wyszło że mam w domu fana Karola i Denisa.

Kiwnęłam tylko głową. Wzdycham głęboko i próbuję ogarnąć pokój.

Zajęło mi to z 2 godziny, mam dość tego dnia. Wyciągłam z plecaka piórnik i zeszyty w których były zadane zadania na następny dzień. Wzięłam do ręki długopis i przyłorzyłam do kartki, mój telefon zawibrował.

Od Carla
Hej, jedziesz jutro z nami rano? Musimy wstąpić do sklepu niedaleko twojego domu

No. Wreszcie jakiś pozytyw w tym dniu. Szybko odpisałam potwierdzająco i wróciłam do odrabiania pracy domowej z polskiego.

Przepraszam za tak długą nieobecność ale szkoła mnie pochłonęła ;(  Jeżeli podobał się wam rozdział możecie zostawić gwiazdkę jako forme motywacji lub polecić znajomym książkę, będzie mi bardzo miło :* obiecuję że na kolejne rozdziały nie będziecie tyle czekać.






 Niewierze W MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz