Salon letni w domostwie państwa Prestia pozostawał zadziwiająco jasny i przestronny, jak na upodobania większości czystokrwistych rodzin. Pozłacane ramy obrazów, czy same dzieła znanych artystów, pozostawały w zadziwiającej symfonii z instrumentami i rzeźbami anielskich istot, mających wedle wizji autora uświęcać linię krwi domowników.
Podkreślać, jak blisko im do bogów.
Noemi nacisnęła mocniej na materiał błękitnej sukni, która odsłaniała jeszcze więcej jasnej skóry, niż jej poprzedniczka. Dodatkowo, w tym wypadku na szyi ciążyły chłodne kamienie szlachetne, oplatając ją niczym sznur. Mieniły się w blasku wpadających przez szklaną kopułę promieni słonecznych, przykuwając jednocześnie wzrok gości. Młoda kobieta czuła się jak bydło wystawione na aukcji, po raz kolejny już. Właściciele martwili się o to, czy zdołają spieniężyć swoje zwierzę na czas, a ona traciła z każdą sekundą dech.
Ubrana w bogate szaty, przyozdobiona rodowymi klejnotami i ułożona na sofie w ten sam sposób, co dziesiątki razy wcześniej. Prestia była szmacianą lalką, z czego zdawała sobie doskonale sprawę. Boleśnie uświadomiła jej to matka w dzień, gdy rozkwitła. Stała się dorodną różą, którą należało ściąć i włożyć do bukietu podobnych do niej.
Pierwsza miesiączka, choć nie bolesna dla ciała, wwierciła się w umysł dwunastolatki, pozostając w nim na stałe. Wciąż przeżywała na nowo swój cichy płacz, strach przed odrzuceniem i zimny wzrok matki. Jednak to nie on przyprawiał ją o koszmary, nie, robił to kąśliwy uśmiech i niemal obłąkanie pojawiające się w ciemnych tęczówkach kobiety, gdy zrozumiała, że przyszedł czas aranżowania małżeństwa.
Jeszcze gorszym wspomnieniem z kolei było każde następne spotkanie z bogatymi i wpływowymi rodzinami, niekiedy nawet z dorosłymi mężczyznami. Następujące po sobie odmowy i kąśliwe uwagi, chłód w głosie ojca i złość w krzykach matki oraz każdym kolejnym zaklęciu.
Nie chciała tego na nowo przeżywać. Nie mogła znowu szukać leków w środku nocy, krwawiąc podłogę i płacząc cicho. Słanianie się na nogach i przemierzanie przeraźliwie pustych korytarzy było najgorsze w tym wszystkim, pozbawione romantyzmu, jaki zawsze towarzyszył samotnym bohaterom. Oni umierali z dumą i świadomością, że coś zrobili, walcząc do końca. Ona traciła świadomość, chcąc osunąć się w mrok i nie wracać dłużej do rzeczywistości, gdzie pozostawała złamaną dziewczynką w ciele kobiety.
— Noemi, co pragniesz robić w przyszłości? — skierowane bezpośrednio do niej pytanie, wyciągnęło Prestię z zamyślenia, przywracając jej władzę nad głosem.
Koreanka wpatrywała się w nią życzliwie, w jednej ręce trzymając filiżankę z herbatą. Ciemna suknia odgryzała się od jasnych mebli, dodając tym samym mroku pani Agnelli. Choć nie zmieniało to faktu, że najbardziej przerażającą postacią w całej sali pozostawała matka Noemi. Licia spoglądała na córkę jedynie kątem oka, w praktyce, grając na psychice córki w taki sposób, aby przypomniała sobie wszystkie lekcje, mające nauczyć ją pokory. Dzięki wielu zaklęciom wiedziała, co dzieje się w głowie dziedziczki rodu. Musiała też zadbać o to, aby te myśli się nie zmieniały.
CZYTASZ
Empty crown || Cedric x OC
FanfictionNoemi od młodości żyła w dostatku, skrywana w bańce dobra, aż do momentu, gdy drzwi jej rodzinnego domu przekroczył pewien człowiek. Nie wiedziała wtedy, czemu informacja, że Czarny Pan żyje, sprawiła, iż twarz jej ojca cała się napięła, a dłoń matk...