Zimne powietrze przenikało przez cienkie szaty kobiety, doprowadzając jej ciało do drżenia. Jednak trwała ona w bezruchu, bezwiednie wpatrując się w ledwie widoczny na nocnym niebie księżyc. Coś w osamotnionym świetle pośród nieprzeniknionej ciemności i zasłony chmur, napawało ją otuchą. Podświadomie romantyzowała ziemską satelitę, próbując odnaleźć w niej cząstkę siebie. Równie zimnej i podporządkowanej prawom.
— Przypomnisz mi, co tutaj robię? — znudzony głos siłą wydarł Noemi z własnych myśli. Zamrugała, nie do końca kontaktując z rzeczywistością.
— Próbujesz nie przewrócić nagrobka, śledząc Eliasa?
— Nie śledzę go! — Głowa Laili niemal natychmiast odwróciła się w stronę przyjaciółki, a jej palec wylądował na mostku, wbijając się boleśnie. Zielone oczy przez moment błysnęły w półmroku, a wprawny obserwator mógłby przyrzec, iż pod makijażem czarownicy rozkwitł różany ogród, nadając policzkom czerwonej barwy.
— Nie, tylko pilnujesz, aby nie gadał z żadną dziewczyną. — Prestia uśmiechnęła się delikatnie, nie chcąc naciskać na - i tak już zirytowaną - kobietę.
— O, dokładnie! Wiesz jakie te babska są zdesperowane, aby go uwieść. Jakby jego nazwisko było wszystkim — Laila odwróciła się ponownie, niby ukradkowo spoglądając na opierającego się o nagrobek mężczyznę.
Elias z istną obojętnością na twarzy wpatrywał się w pojedyncze sylwetki, co jakiś czas któraś z nich migała mu pomiędzy grobami, po chwili znikając ponownie w mroku nocy. Wszyscy zebrani chcieli być Śmierciożercami, pragnęli zaistnieć w świecie arystokracji i posiąść wiedzę przeznaczoną tylko dla niektórych. Nudziło go to.
Gwałtownie wstał, decydując się dołączyć do znajomych. Ciemna szata sięgała niemal ziemi, odsłaniając tylko kawałek jego kamizelki, pełnej wzorów ze złotych nici oraz przylegające spodnie. Jasne oprawki okularów błysnęły na moment w świetle księżyca, a ciemne włosy rozwiał wiatr.
— Czemu nie potrafią zrozumieć, że wszyscy są tak samo żałośni. Czarny Pan nawet na nich nie spojrzy — prychnął, nie spoglądając na zaskoczoną twarz Noemi, czy krzyczącą wewnętrznie Lailę.
— Daj im mieć marzenia. To, że ty i ja jesteśmy tu przez rodziców, nie jest ich winą. Wyżywanie się na nich, nawet słowne, nic ci nie da. — Prestia splotła palce na brzuchu, po raz kolejny przytłoczona wysokością arystokraty. Szczery uśmiech rozjaśnił jej twarz, całkowicie nie pasując do eleganckiej sukni i zapiętej pod szyją peleryny, którą jej matka ściągała aż z Wenecji.
— Ja tam się zgadzam z Eliasem, nawet nie wiemy, po co tu jesteśmy. — Christophe odważyła się zabrać głos, jednocześnie chowając różowy kosmyk za ucho. Uparcie wpatrywała się w brązowe oczy chłopaka, przygryzając przy tym nieznacznie wargę.
Tragiczna miłość. Noemi nie była w stanie powstrzymać cichego westchnięcia, czy rozdzierającego ją wewnątrz poczucia bezsilności. Od lat przyjaźniła się z najstarszym synem w rodzinie Yael, dzięki czemu była w stanie nie obrażać się o każde jego słowo i przywyknąć do jego wyjątkowych zdolności do bycia chamem. Podobnie sprawy się miały z Lailą Christophe, nieszczęśliwie zakochaną od lat w nie tym mężczyźnie.
CZYTASZ
Empty crown || Cedric x OC
FanficNoemi od młodości żyła w dostatku, skrywana w bańce dobra, aż do momentu, gdy drzwi jej rodzinnego domu przekroczył pewien człowiek. Nie wiedziała wtedy, czemu informacja, że Czarny Pan żyje, sprawiła, iż twarz jej ojca cała się napięła, a dłoń matk...