|06|

297 16 0
                                    

Edward

Ten cholerny pocałunek śnił mi się każdej nocy. Widziałem jak zbliża się do mnie i po prostu zatapia swoje usta w moich. Zrobiła to specjalnie. Nie wierzyłem, że chciała udowodnić swoją wyższa pozycje. To nie pasowało do jej delikatności...

Była taka... sprzeczna. Wydawała mi się nieśmiała, A jednak stawiała na swoim. Ona chciała grać pierwsze skrzypce. Niestety ze mną nie będzie tak łatwo.

Udało mi się ją złamać, chociaż nie do końca byłem z tego dumny. Nie wiedziałem, czym kierowała się podczas tego pocałunku i co powiedziała jej przyjaciółka, ale nie chciałem wypytywać.

Na kilka dni po spotkaniu na jachcie przygotowałem spotkanie odnośnie kilku umów pracowniczych i jednego zwolnienia lekarskiego. Przyszło paru nowych pracowników, a nie chcąc zlecać Esterze tego, co mogłem zrobić sam z moją piękna towarzyszką, po prostu podałem godzinę i ustanowiłem miejscem spotkania moje osobiste biuro.

Wyszedłem właśnie do konferencji i wróciłem do gabinetu. Miałem jeszcze trochę czasu przed spotkaniem, więc wpadł do mnie Nicolas. Miałem z nim do ustalenia parę rzeczy.

– To co? Sobota będzie dobra? Ściągnij sporo osób – powiedziałem do brata. – Potrzebuję rozrywki.

– Mam uwzględnić twojego aniołka? – zapytał z szerokim uśmiechem, siadając na moim fotelu, gdy odnosiłem segregator na półkę.

– Na pierwszym miejscu na liście – odparłem. – Nie za wygodnie?

– Wolę swoje mahoniowe biurko niż to szkło – stwierdził, stukając palcami w blat. – Twarda babka z tej Larissy. Jak ją w sądzie widziałem, to nie powiedziałbym...

– Co byś nie powiedział? – Usiadłem na fotelu, który nie był tak wygodny jak mój. – Jest niezwykła.

– Ostatnia kobieta, o której tak powiedziałeś, nazywa się Irma Kennedy – przypomniał, unosząc lekko brew. – Chociaż może to było cudowna... Sam nie wiem.

– O, nie. Nie porównuj ich. Nigdy nie czułem czegoś takiego przy Irmie. Pożądałem jej, ale nie byłem zafascynowany.

Gdy zerknąłem na telefon, by sprawdzić godzinę, jednocześnie zauważyłem wiadomość od Lary. Treść mnie zdziwiła, gdyż oznajmiła sucho i bez żadnych wyjaśnień, że nie może przyjść. Nawet nie przeprosiła.

– Wyglądasz, jakby ktoś oszukał cię na kilka milionów – mruknął mój starszy brat, klikając długopisem o swoje udo.

– Tak się czuję – przyznałem oszołomiony.

Co się znowu stało? Naprawdę jej coś wypadło, czy cofamy się o dwa kroki?

Pisałem do niej, dzwoniłem. Ale po jakiejś godzinie odpowiadała mi już tylko poczta głosowa. Zacząłem się martwić...

Wyszedłem z biura zdenerwowany.

– Gdzie znajdę Monicę? – spytałem ostro Esterę.

– Miałam właśnie przyjść w jej sprawie... – oznajmiła spokojnie, trzymając mała kartkę w dłoni. – Wyszła z firmy jakieś pół godziny minut temu. Zostawiła tylko to...

– Co to jest? – wyrwałem jej papier z ręki.

"Sprawa życia i śmierci. Odrobię to."

Cholera. Obie miały jakieś sprawy i to w tym samym czasie? To było podejrzane. Za bardzo podejrzane.

– Odwołaj moje spotkania. Wychodzę.

ICE || Henry Cavill FanfictionWhere stories live. Discover now