Ponownie przeszukałam wzrokiem ulicę. Pieprzony Nathan Hayes miał zjawić sie pół godziny temu, ale ani śladu za jego osobą.
Camille: Gdzie jesteś do cholery?
Camille: Jeśli po prostu chciałeś sobie ze mnie zażartować to świetnie.
Nath: Idź do tylnego wejścia.
Camille: Po co?
Nath: Po prostu tu kurwa przyjdź.
Nath: Proszę, nie pożałujesz.
Z westchnieniem udałam się na tyły budynku. Oprócz paru kotów, cuchnących śmietników i stada much nie było tu czego oglądać.
- Camille? - przez ciemnozielone drzwi ktos wyjrzał. Niepewnie potwiedziłam swoja tożsamość. Wtedy wytatuowana ręka chwyciła moje przedramię i zaciągnęła za metalową powierzchnię. Nikłe światło przedostające sie z sąsiedniego pomieszczenia pozwoliło dojrzeć mi tajemnicza osobę. Wysoki ciemnowłosy chłopak o zielono-szarych oczach. - Cześć. - uśmiechnął sie.
- Hej, Nathan. - odwzajemiłam gest. Dobra muszę przyznać mimo, że nie widziałam dokładnie jego twarzy był nieziemsko przystojny.
- Koncert zaraz się zacznie. Idziemy? - pokiwalam tylko głową. Chwycił mnie za rękę co wywołało przyjemne uczucie rozlewające sie po moim ciele. Podąrzaliśmy oślepiająco białymi korytarzami by w końcu przejść obok sceny i stanąć jakieś 3 metry od niej. Obok nas stali ochroniarze, a za nami kilkaset podekscytowanych nastolatek czekało na występ idoli.
- Jak udało ci się załatwić mejsce tutaj? - spytałam. Brunet nerwowo przestąpił z jednej nogi na drugą.
- Wiesz, bo tak właściwie Luke to... - chyba ktoś bardzo nie lubi gdy Hayes mówi, gdyż jego wypowiedź została przerwana przez zespół który wpadł na scenę. I mówię to w sensie dosłownym. Michael potknął sie o kabel i wpadł na Caluma który zahaczył gryfem basu o koszulę Luke'a która rozerwała się przy dwóch górnch guzikach odsłaniając fragment klatki piersiowej blondyna. Więc tak panie i panowie ekhem...moi idole 5 Seconds of Summer! Koncert był naprawde cudowny razem z Nathanem szaleliśmy bardziej niż rozentuzjazmowane fanki. Gdy cała czwórka zeszła ze sceny Hayes poprowadził mnie spowrotem białymi korytarzami pod drzwi z napisem 'Garderoba'.
- Camille, nie mogłem powiedzieć ci tego wcześniej, ale chce żebyś wiedziała, że bardzo cie lubie i ufam i.... - jak wcześniej wspomniałam ktoś nie lubi gdy brunet mówi. Drzwi otworzyły sie ukazując Ashtona Cholernie Seksownego Irwina bez koszulki.
- Nattie skarbie! Juz bałem się, że się zgubiłeś. Wiesz szalałeś tak bardzo, że można było pomylić cię z nastoletnią fanką. - szeroki uśmiech jakim obdarzył chłopaka, a potem mnie był tak cudowny, że nie sposób było tego nie odwzajemnić - Przyprowadziłeś swoja koleżankę!
-Jestem Camille. - przedstawiłam się.
- Ashton. - cieple ramiona otuliły mnie w powitalnym uścisku. Zaprosił nas gestem reki do środka ukazując pozostała trójke z zespołu.
- Nattie braciszku odnalazłeś się! - Luke zaczął czochrać włosy bruneta.
- WIęc um Camille.... to Calum, Michael i mój brat bliźnak Luke.
____________________________
Aw nigdy nie wychodziło mi takie opisywanie tego wszyskiego. Wole wiadomości.
Więc hm zdziwieni? :D
Więc tak jakby jeden rozdzialik i epilog nas jeszcze czeka ale mysle nad kontynuacją. Kto by czytał? Wszysko jest możliwe także... ;)
Więcej info pod następnym rozdziałem.
Kocham was xx