Rozdział 3

4 0 0
                                    

Siedziałam przy stole i wpatrywałam się w owsiankę. Czułam się jakbym miała kaca. Zdecydowanie za długo siedzę w domu.

Może pojadę na trening? To mógłby być bodziec, który przywróci mi jako taką radość z życia.

Wygrzebałam z szafki jakieś chipsy i ruszyłam przed telewizję, odpaliłam Netflixa i przepadłam.

Z transu serialowego wyrwała mnie o 15 mama, która wróciła z pracy. Oczywiście zapytała mnie, jak minął mi dzień oraz jak się czuje.

Gdy oświadczyłam jej, że mam zamiar jechać na trening uśmiech zakradł się na jej twarz.

-Cieszę się, że jesteś już w stanie powoli wracać do normalności- powiedziała mi z bananem na twarzy.

Czy teraz też nie było normalnie? Może cały czas było tak samo, tylko bez jednej, ważnej części mojego życia.

Po obiedzie ruszyłam do pokoju, żeby spakować torbę. Zrobiłam to szybko, więc zostawiłam ją przed drzwiami i zaczęłam sprawdzać telefon. Coś wewnątrz mnie miało nadzieję, że Arek napisze.

Niestety (a może stety) tak się nie stało. Co mi szkodzi, ja napiszę.

Ja: Hejka, brzydki nieznajomy🙋‍♀️

Trochę musiałam czekać na odpowiedź, ale w końcu odpisał.

Przystojny nieznajomy😏😚: Cześć dziewczyno, która cały dzień nie wychodziła z domu i słuchała smutnych piosenek🙋‍♂️

Ja: Ha! Nie zgadłeś! Oglądałam seriale

Przystojny nieznajomy😏😚:🤷‍♂️
Dobra, dobra. A teraz co zamierzasz niby robić.

Ja: Posłucham twojej rady i wrócę do ludzi. Zaliczę trening.

Przystojny nieznajomy😏😚: A gdzie trenujesz?

Ja: Na hali lekkoatletycznej w centrum. A co?

Przystojny nieznajomy😏😚: Nic, tak pytam, bo też się dzisiaj wybieram.

Ja: Ooooo, haha. To może po treningu pójdziemy w jakieś normalne miejsce.

Przystojny nieznajomy😏😚: Masz coś do cmentarzy?!
Dobra, odpuszczam. Można coś ogarnąć.

Tak umówiliśmy się w kawiarni na godzinę 19:30. Tak skończyła się rozmowa, bo musiałam wychodzić na autobus.

Weszłam do szatni. Stały tam moje koleżanki.

-Cześć Kaja! Myślałam, że nie będzie Cię przez co najmniej miesiąc, a ty już wróciłaś- Marta rzuciła się na mnie. Była moją wielką przyjaciółką i ciągle do mnie pisała. Byłam jej za to naprawdę wdzięczna.

-Trzeba iść przed siebie, no nie?

Roześmiałyśmy się wszystkie.

To był mój pierwszy trening od bodajże 2 tygodni, więc chciałam sobie dać wycisk.

Tak też zrobiłam. Nawet pobiłam mój rekord na 50m. Trenerka bardzo mnie chwaliła. Oczywiście wiedziała dlaczego mnie nie było, ale nie wchodziła głębiej w ten temat.

-Kaja podwieźć cię?- zapytała Angelika po wejściu do szatni.

-Nie, dzisiaj nie. Jestem umówiona tu w pobliżu.

-Aaa, okej. To do zobaczenia!

Zostałam sama w szatni. Zanim wyszłam sprawdziłam jeszcze czy blondyn nie odmówił spotkania. Żadnej wiadomości. Założyłam słuchawki i ruszyłam.

Nowy rozdział Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz