Akceptacja Część 2

11 0 0
                                    

Gdy dojechaliśmy, wziął mnie na ręce i nie puszczał ledwo sluszylem jego głos - jeszcze trochę - wszedliśmy do szpitala i zaczął iść w stronę gabinetu uroligicznego czując zapach krwi szybko się obudziłem i zacząłem szarpać, nie utrzymał mnie, upadłem na ziemię leżąc na plecach - dowodzenia - zaczęłem wstawać i znów upadłem - ugh - wziąłem mnie za ręce i podniósł a następnie popchnął przez co wylądowałem na łóżku - NA mnie pora - wstałem a on znów mnie powalił a następnie przypił do łóżka, nogi miałem rozszerzone spojrzałem na niego trząc się z strachu - p.. Rosse nieeee - znów się szarpie aby się uwolnić - Hu? Jestem lekarzem a nie gwalciclem - do sali wszedł zastępca lekarza, który miał białe włosy, poszedł do szafki i wyjął jakiś pakunek, położył między moimi nogami - NIE POZWOLĘ ABY KTOŚ GO DOTYKAŁ - krzyknęłem na cały głos, a białowłosy uderzył mnie w policzek - Ej Brayan, uspokój się wiem że to twój pierwszy dzień tutaj ale opanuj się - mężczyzna uderzył ręka w szafkę z metalu z mych oczu płyną łzy krwy mocz znów leciał z mojego członka, skrzywałem nogi aby nie było widać zacząłem się bardziej trzęś - ja.. Przepraszam - miejsce pod moją pupa było mokre i tak samo spodnie no i bokserki, - no weź - westchnął zrezygnowany Patryk - Brayan umyjesz mu pupę i krocze a potem zaczniemy badanie ale najpierw idź po piżame jakąś i zestaw do cewikownia - słysząc jego słowa, zrobiłem się sztywny, gdy Brayan mnie odpiął kupnelem go a Patryka odepchnolem bieglem ku drzwią lecz Brayan podłożył mi nogę i walnelem twarzą w podłogę a później głową w drzwi, z mojego noska poleciała krew, zlaplem się za nos i podczogalem się, schowalem twarz w kolana płacząc - Brayan spokojnie, Idź po te rzeczy - gdy rozmawiali że sobą ja odkryłem się czymś i położyłem na boku, będąc wciąż skulonym - Patryk ale nie widzisz?
On tego nie chce, bo się boi z resztą nie on - krzyknęł mu w twarz, biorąc zestaw do cewnikowania - i jeszcze piżama miała być i kąpiel czyż nie? - Patryk pokiwal głową na tak, a ja w tym czasie schowałem się za szafkę z lekami wszedłem tam i zamknąłem drzwi - Proszę nie chce, nic mi nie jest - wciąż płacząc gdy Brayn wyszedł po pirzamie i przyszykować kąpiel, Patryk podszedł do mnie i otworzyl szafkę - Posłuchaj.. Widzę że się boisz i to bardzo, ale nikt nie chce zrobić Ci krzywdy, Brayna to jest 1 dzień tutaj i się stresuję, więc grzecznie wyjedź z szafy, on cię umyje i przebierze dobrze? - spojrzał na mnie z podniesioną brwią nic nie mówiłem patrzyłem się na niego z lazmi w oczach - n.. ie - szepnąłem skuljac bardzo nogi, lecz on wziął mnie za rękę i podognol do siebie, ugryzłem go mocno a wtedy uderzył mnie bardzo mocno w brzuch - ja chce ci tylko pomóc! - krzyknął na mnie zły - Patryk spokojnie, odsuń się - powiedział Brayan posłusznie odsunął się i obaj panowie cofneli się do szafy spojrzałem na drzwi lecz są zamknięte, może do łóżka zdąże uciec - nie chce - szepnąłem patrząc na łóżko, nagle do gabinetu wszedł dr Dawid - i co z tym chłopcem? - wykorzystując nie uwagę ich uciekłam z płaczem na korytarz szybko spojrzałem na lewo a potem prawo i biegłem w lewo z całej siły - Kurwa Bayan wytłumacz ojcu o co chodzi a ja biegnę za nim - jak powiedział tak zrobił, dogonił mnie, stałem spalizowny ze strachu - błagam nie chce - podszedł do mnie i położył rękę na mych barkach - dlaczego tak się boisz? - zaprowadził mnie na krzesło, usiadłem a on stanoł za mną wciąż mając ręce na barkach, nic nie mówiłem gdy chciałem wstać to pchał mnie na krzesło - Zróbmy tak, ja i ty pójdziemy do gabinetu skąd uciekłeś i on cię umyj a ja zobaczę co tam się dzieje, i ogólnie dobrze? - powiedział spokojnie i wziął mnie na ręce trzymając mocno - ja jestem Patryk, a w gabinecie jest mój tata i no ten wiesz - westchnął idąc dalej - proszę ja .. - zaczęło kręcić mi się w głowie - mały co się dzieje? - zatrzymał się - w głowie mi się kręci - szepnąłem czując ból - jeszcze trochę - wszedł do gabinetu - Tato on jest poważnie chory z kręci mu się w głowie bardzo się boi, krwawi z krocza i traci czasami przytomność - położył mnie na łóżku i przypiał do łóżka - ja nie chcę - wierciełem się Dawid wstrzknał mi lek na uspokojenie - shh już dobrze - powiedział Patryk, rozebral mnie do nagości było widać na mym ciele śiniaki, krew na kroczu i złamany ząb kawałeczek wbił się mój policzek...

Przepraszam że tak tu skończę ale czekaj do następnej części

Akceptacja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz