Rozdział 4

811 27 8
                                    

-Profesorze możemy iść dalej. - Gryfonka podeszła do nauczyciela i stanęła przy nim.

-Granger ja tu wydaje polecenia! - warknął, ale po chwili wziął głęboki wdech. - tak chodźmy.

Szła blisko Mistrza Eliksirów próbując dotrzymać mu kroku. Nie to, żeby się bała, ale to miejsce zawsze przyprawiało ją o dreszcze. W zakazanym lesie zazwyczaj panował mrok. Panowała tam ponura aura i dziwne poczucie, że drzewa uważnie obserwują każdy ruch. Wiedziała, że nic złego stać się jej nie może. Po pierwsze nikt prócz Dumbledora nie wiedział gdzie się znajduje. Po drugie i tak pewnie nikt nie zauważyłby jej zniknięcia. I po trzecie a zarazem najważniejsze była tu z jednym z najodważniejszych ludzi jakich zna. Była w zakazanym lesie parę razy. Towarzyszył jej zazwyczaj Harry Potter. Najlepszy przyjaciel, z którym myślała, że może związać swoje losy. Pomyliła się a profesor Snape był tego dowodem.

-Dzień dobry. Nazywam się Severus Snape. Jestem nauczycielem eliksirów w Hogwarcie. - mówił do stojących przed nim trzech centaurów.

-Ty nie jesteś naszym przyjacielem. - odezwał się centaur i niebezpiecznie się na niego sadził.

-Profesor Snape jest dobrym człowiekiem. My nie chcemy zrobić wam krzywdy. - Hermiona wyłoniła się zza Severusa i powoli ruszyła w stronę tych stworzeń. - Chcemy sprawdzić przyczynę ginięć jednorożców. - przyjrzała się mu uważnie. - Cieszę się, że widzę Cię zdrowego.

-To ty uwolniłaś mnie z tych więzów. - powiedział z wdzięcznością.

-Jakich więzów? O czym on gada Granger? - odezwał się profesor, który był pod wrażeniem, że nawet pośród tych dziwnych stworzeń ma przyjaciół.

-Na piątym roku profesor Umbridge rzuciła zaklęcie na centaura, a liny pojawiające się na jego karku zaczęły go ściskać. Mało brakowało aby się udusił. Biedak. - odpowiedziała glaskając to stworzenie.

-Odkąd zauważyliśmy, że jednorożców ubywa staramy się ich chronić. To ludzie sami wiecie kogo. To ich robota. - odparł ze smutkiem.

-To straszna zbrodnia zabić te bezbronne zwierzę a jeszcze większą wypić ich krew. - wyszeptała Brązowowłosa.

-proszę Zaprowadz jednorożców do Hogwartu. Dyrektor odeślę je w bezpieczne miejsce. - powiedział swoim głębokim głosem Snape.

Zrobił tak jak mówił a on z Gryfonka ruszyli za nimi w drogę powrotną. Szli uważnie się rozglądając. Czarnowłosy mężczyzna obserwował dyskretnie idącą obok niego dziewczynę. Znów płakała. Nie rozumiem jak można płakać po kimś takim jak Potter. Jednak jej postawa świadczy o tym, że godzi się z wyborem Wybrańca albo wcale tak naprawdę nie była w nim zakochana. Musiał się przyznać sam przed sobą, że podziwia ją. Lubi gdy jest w pobliżu. Dlaczego tak nagle myślę o Granger? To moja uczennica a na dodatek z Gryffindoru. Mistrz eliksirów zamyslił się co mu się naprawdę rzadko przydarzyło i nie zauważył, że ktos celuje w ich stronę różdżke.
-Profesorze nie! - stanęła przed Nim i nie zdążyła nawet wypowiedzieć zaklęcia.

-Experiallmuss! - zaklęcie uderzyło w nią z wielką siłą. Odbiła się od drzewa i wpadła na ziemię.

-Drętwota! - krzyknął Mistrz Eliksirów i w ostatniej chwili zobaczył maskę śmiwrciożercy.

-Granger idiotko! Dlaczego mnie obroniłaś głupia!? - Wrzeszczał, ale sam nie wiedział po co. I tak go nie słyszała.
Wziął ją na ręce i ruszył szybkim krokiem w stronę zamku. Dopiero teraz tak naprawdę uważnie przyjrzał się jej uważnie. Duże różowe usta  mały nosek, idealnie podkreślone oczy i czarne rzęsy. Gdyby nie zamknięte powieki to patrzyły by na niego czekoladowe oczy dziewczyny. Pogłaskał ją po głowie. Miała takie miłe w dotyku włosy i wcale nie wyglądały już na szope loków, z których nieraz się naśmiewał. Zmieniła się w piękną kobietę. Jesteś idiotą Potter, że wybrałeś pannę Weasley a nie Granger. Choć, może w ten sposób sprawiłeś iż to ja mam szansę. O czym ja w ogóle myślę? Nie chciała by być z kimś tak odpychającym jak ja.

-Co jej zrobiłeś?! - wrzasnął Wybraniec, gdy przekroczyli próg szkoły. - Wiedziałem, że ona nie wróci cała! - wymachiwał rękami.

-Nie przypominam sobie byśmy byli na ty Potter! - wysyczał Mistrz Eliksirów. - Nic jej nie zrobiłem! Poza tym nie będę się tłumaczył przed tobą.

-Co tu się dzieje Severusie?! - zapytał profesor Dumbledore.

-Profesor Snape skrzywdził naszą Hermione! - Harry dalej nie dawał za wygraną.

-Ten idiotą dalej swoje. Gdyby nie to, że trzymam na rękach pannę Granger to byloby z tobą źle chłopcze! - syknął Severus.

-Spokój! Profesor Snape zabierze Hermione do Poppy a potem wszystko się wyjaśni. - nakazał Dyrektor.

-I jeszcze jedno Potter. Ty już wybrałeś więc ona nie jest już twoja. Zjeżdżaj mi z drogi teraz! - minął czarnowłosego i poszedł do skrzydła Szpitalnego.

-Obroniła mnie głupia! Nie wiadomo skąd pojawił się smierciożerca i ona stanęła przede mną obrywajac zaklęciem i uderzając mocno o drzewo. Kretynka po co ona to zrobiła. - mamrotał pod nosem obserwując poczynania Poppy.

-Jednak nie jesteś wcale taki znienawidzony Przez uczniów. Nie doceniasz siebie Severusie. - Albus spojrzał na niego tym przenikliwym wzrokiem.

Hermiona obudziła się z silnym bólem głowy. Rozejrzała się dookoła i zauważyła, że leży w skrzydle szpitalnym. Co się stało? Po chwili wszystko sobie przypomniała. Zakazany las. Misja z profesorem Snapem. Smierciozerca. Tak. Oberwałam zaklęciem. Ale jestem głupia, mogłam je odbić. Podniosła się z łóżka, wypiła eliksir, który leżał na stoliku obok i poszła do swojego dormitorium. Była godzina szósta rano. Wzięła prysznic, zrobiła delikatny makijaż i ubrana zeszła do wielkiej sali na śniadanie. Szła czując na sobie spojrzenia chłopców. Bałwany! Gdy się nie malowałam i nie układałam włosów niemal nikt nie spojrzał na mnie. Jedynie Snape potrafił docenić moja inteligencję choć otwarcie nigdy tego nie powiedział wprost. Profesor Snape intrygujący a zarazem pociągający. O czym jak w ogóle myślę?

-Proszę, proszę kogo my tu mamy. Śpiąca królewna się wyspała? - zaczepił ją nauczyciel eliksirów.

-Dzień dobry profesorze. Przepraszam, że miał pan przeze mnie problemy. - spuściła wzrok.

-Nie oczekuję przeprosin panno Granger. Jeszcze nikt nie stanął w mojej obronie odkąd uczę w tej szkole. - powiedział tym głębokim głosem a po ciele dziewczyny przeszedł dreszcz.
Odchodząc niby przypadkiem musnął jej dłoń swoją. Poczuła dziwne ciepło w podbrzuszu. Czy ja zakochuje się w Profesorze Snape?

"Bądź Dla Mnie" Hermiona I Snape. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz