Znany piosenkarz, Kim Taehyung postanowił napisać do jednego ze swoich fanów.
A Jeon Jeongguk, słaby podrywacz, był tam tylko przez swojego przyjaciela, który wprost ubóstwiał twórczość młodego artysty.
chat;ala instagram;czasem proza (na początku...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
— Ej, Jeon wszystko ok? Co się tak szczerzysz do tego telefonu? — usłyszał chłopak. Niemal natychmiast podskoczył w miejscu na głośny dźwięk głosu jednego z jego znajomych. Hoseok, Joohan i Chaedong podeszli do niego, obejmując go ramionami i zaglądając, co takiego robił ich przyjaciel.
— Zostawcie mnie. I wcale się nie szczerzyłem. Coś wam się przewidziało.
— Ta, jasne, Jeon. Pewnie piszesz z jakąś gorącą laseczką, co nie?
— Powiedział to największy podrywacz, jakiego widziała ta uczelnia — odgryzł się urażony szatyn, z którym to Jeongguk urządził sobie małe potyczki słowne.
— Dobra chłopaki, zostawcie go, niech nasz słodziak dorasta. Może w końcu sobie kogoś znajdzie i przestanie podrywać wszystkie laski na imprezach — po niemal pustej sali rozniósł się głośny śmiech należący do wszystkich z wyjątkiem Jeona, który z zażenowania, które obecnie odczuwał, zrobił się cały czerwony — Idziemy na jakieś piwko?
— Wiadomo! — krzyknął Joohan jako pierwszy. Kto jak kto, ale ten chłopak uwielbiał sobie popić, a już zwłaszcza po skończonych zajęciach na uczelni.
— No to lecimy. Jeongguk idziesz z nami? — odezwał się jego najbliższy przyjaciel, Hoseok. Drugi natomiast pokiwał tylko głową i wstał z miejsca, wkładając telefon do kieszeni swoich szarych dresów.
✈
— Taehyung! Wchodzisz! — usłyszał i prędko odłożył telefon na biurko, przyjmując pokerowy wyraz twarzy. Następnie popędził przed siebie, wychodząc na scenę.
Tysiące pisków zaatakowało jego uszy, lecz mimo to uśmiechnął się, bo w końcu tak bardzo kochał to, co robił.
— Witajcie, jestem Kim Taehyung, cieszę się, że was widzę! — krzyknął, a dzięki mikrofonowi oraz głośnikom, jego głos był słyszalny dla każdego na ogromnym stadionie.
I mimo że znajdowali się teraz tysiące kilometrów od siebie, w zupełnie innych częściach świata, w myślach obojga gdzieś w zakamarkach, znajdowali się oni nawzajem i z jakiegoś powodu nie chcieli stamtąd wyjść.
Tylko, że oboje nie zdawali sobie sprawy, dlaczego właśnie tak się działo.
☾ uznajmy, że jest wieczór ok Sorka za ten rozdział, słaby jest