Rozdział 9

34 0 0
                                    

Ostatni raz spojrzałam czy na pewno nie ma ich na tyle blisko by mnie zobaczyć i kiedy stwierdziłam, że jest w porządku szybko zamieniłam się w ludzką formę.
Zrobiłam coś z liśćmi, by wyglądały bardziej naturalnie, a nie jak okrąg, przez moje skrzydła, które wtedy wywołały mały wiaterek. Usłyszałam bardzo blisko dźwięk łamanej gałązki i od razu przemieniłam się w cień. Mój wzrok od razu spoczął w miejscu, gdzie coś usłyszałam. Dziękowałam, komukolwiek za to, że zdążyłam w ostatniej chwili to zrobić. Dwójka ludzi właśnie zamierzała przebadać teren, w którym to się znajdowaliśmy.

-Znaleźliście coś? - krzyknął wysoki mężczyzna. Przedyskutowali coś, a po chwili wziął głos ten z większym nosem.

- Na razie nic! - od krzyknął i wrócił do przeszukiwania. Z przeciwnej strony usłyszałam ciężkie sapnięcie. Najpewniej spowodowane tym, że jego pracownicy  nic do tej pory nie znaleźli.

Nie chciałam już dłużej czekać i się ukrywać. Zaczęło mnie to już nudzić, więc postanowiłam obmyśleć plan, dzięki któremu będę miała nad nimi przewagę. Przesunąć i zrzucić niczego nie mogłam, chociaż gdybym przemieściła się jako cień na drzewo, a później przemieniła się i zrzuciła patyk oraz znowu stałabym się cienistą formą, to by coś wyszło. Ale to zostawię jak niczego innego nie wymyślę. Stwierdziłam, że zapytam się Rogue bo nie uwierzę, że tylko mnie nudzi ta bezczynność.

- Masz jakiś plan by mieć nad nimi przewagę? Nudzi mnie już to ukrywanie. - wyszeptałam przemieszczając się do niego.

- Mnie też. Ale planu żadnego nie mam, bo zastanawiałem się już od dłuższej chwili nad tym. - sapnął.

- Miałam plan, by prze mieścić się jako cień na drzewo, a potem zrzucić gałąź, już jako człowiek. Wtedy zwrócili by na to uwagę, a za to, któreś z nas od razu po tym, musiałoby przybrać cienistą formę. Później najwyżej, zrobilibyśmy jakąś klatkę, czy coś w tym stylu.

- Pod naszym ciężarem może się coś złamać. Ale warto spróbować, najwyżej będziemy mieli mały problem. Ja pójdę, jak pozwolisz. - kiwnęłam tylko głową na tak, a po chwili Rogue wspinał się już po drzewie. Jednak straciłam go z widoku, kiedy to znajdował się za większą ilością gałęzi. Postanowiłam dodać jeszcze kilka rzeczy w nasz plan. Weszłam na inne drzewo i przemieniłam się w człowieka. Teraz musiałam być bardziej ostrożna. Zerwałam kilka liści i zmieniłam ich kolor na czarny. Usłyszałam jak ktoś nadepnął na gałąź z rzuconą przez mojego towarzysza. W tym czasie liście trochę oddalone ode mnie przez wiatr, spadały na ziemię. Nie wywołało to dużej paniki, ale taki miał być zamierzony efekt.
Wychyliłam lekko głowę i ujrzałam, że prawie wszyscy otaczają osobę, która trzymała moje zamienione liście. Musiałam skorzystać z okazji i wyszeptałam:

- Nemorosum captionem.  - podczas szeptania układałam palce w odpowiednie wzory, na końcu wskazałam dwoma palcami na miejsce, w którym znajdowała się cała brygada.

Od razu wokół nich zaczęła się tworzyć cienista klatka, z początku nikt nawet nie zauważył, że naokoło pojawiają się grube pasy, które coraz szybciej rosły i zamykały ich wewnątrz. Ale jeden z nich w końcu się zorientował, że coś ich otacza. Krzyknął najpewniej z zaskoczenia jak i przerażenia, czym zwrócił uwagę innych. Od razu zaczęli się rzucać na ściany, mając nadzieję na to, że zdołają się jeszcze jakoś wydostać, ale efektem tego było tylko odbicie się od niej. Nie którzy nawet skakali w górę, jednak jedyne widoczne wyjście było za wysoko jak i z chwili na chwilę zmniejszało się coraz bardziej i bardziej. Jedynie lider całej bandy stał spokojnie na środku, patrząc tylko na swoich towarzyszy. W tej samej chwili spojrzał się w moją stron, a po chwili na drzewo, na którym wcześniej był mój partner.

Nie przestraszyłam się, nawet nie byłam zaskoczona. Od początku wydawało mi się, że coś z nim nie tak, poza tym nie byłam nawet zbytnio ukryta, w porównaniu do Rogue, który pewnie był już w naszej starej kryjówce w postaci cienia. Powrócił wzrokiem na moją twarz, znajdującą się pomiędzy gałęziami. Patrzyliśmy sobie przez pewien czas w oczy. Aż w końcu się odezwał:

- Kim jesteś i co Cię tutaj sprowadza, młoda kobieto.

- Sam sobie odpowiedziałeś na pierwsze pytanie. Sprowadzają mnie tu kłopoty, które już kiedyś spotkałam. Tak dawno się nie widzieliśmy, cóż za spotkanie po latach. Pamiętam jakby to było dziś. Widzę tu kilka nowych twarzy, pewnie nie które wasze zwyczaje też się zmieniły. - westchnęłam i zeskoczyłam z drzewa, pokazując im całą swoją postać.

- Nie przypominam sobie byśmy się kiedykolwiek spotkali, a twoja odpowiedź na pierwsze pytanie mnie nie usatysfakcjonowała. - podniósł lekko w górę brew.

- Oj już chyba starość Cię dopadła. Nie pamiętasz mnie, a to ciekawe. Co się dziwić, kiedy ostatni raz spotkaliśmy się parę lat temu, kiedy to dopiero tu przybyłam i nie wyglądałam w ten sposób. Wtedy jeszcze nawet współpracowaliście z jakimś fałszywym człowiekiem.

- Taka sytuacja mogła się zdarzyć, lecz nie jestem jeszcze stary. Wypraszam sobie takie słowa. Poza tym czy twój kompan wyjdzie z ukrycia, czy będzie tam przez cały czas? - zapytał się.

- Mój towarzysz wyjdzie wtedy, kiedy będzie chciał. Jeżeli do tej pory tego nie zrobił może mieć tego powód. - w tym momencie Rogue wyłonił się z krzaków, które tamta dwójka przeszukiwała. Spojrzeli się z przerażeniem wymalowanym na twarzy na swojego dowódcę. On nie zwrócił nawet na to uwagi.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam was bardzo mocno za długą nie obecność, jak zwykle. No i rozdział też nie jest za długi, jednak zobaczyłam, że w sumie ktoś to czyta i może oczekuję czegoś, więc stwierdziłam, że trzeba się wziąć za robotę i dokończyć pisać rozdział 9, który zaczęłam pisać już w styczniu. Mam ostatnio dużo nauki, tutaj sprawdzian, tam kartkówka, jeszcze mam zadania domowe i w między czasie muszę jeszcze czytać lekturę. Ale dziękuję wszystkim za to, że jeszcze to czytacie. Naprawdę dużo to dla mnie znaczy, za wszelakie błędy bardzo przepraszam. No i do zobaczenia w następnym rozdziale.

Wasza

_Sugar_Maru_

Po północy (Fairy Tail)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz