Nerwica dopada mnie,
znów czuję ten nieprzyjemny chłód .
Co noc,co dzień budzę się ,
czuję jakby wbijał się we mnie ostry nóż.
Nie zapomnę tych słów
ale mój ból
niczym porąbane drewno
w piecu ,
jest nie do odratowania.
Ta historia jest o mnie,
ta historia jest przeze mnie
czemu znowu czuję ,
że codziennie stoję we mgle.
Nie widzę nic już ,
nawet końca świata.
Nie widzę nic już ,
chyba tak mówić nie wypada .
Nie widzę nic już,
to nie chodzi o wadę wzroku, lecz o perspektywę mych snów słów i myśli,
o których mówię Ci
każdego ranka, popołudnia i wieczoru
ale cóż czemu wciąż ,
nie potrafię czuć ,tego czuć
coś jest ze mną
i przeze mnie
i we mnie
i na starym dachu
znowu stoję on się lekko sunie w dół
i pół na pół
I po połowie lecę w dół .
Przepaść jest blisko
lecz chce w drugą stronę .
Te dobrą te ,
w której niegdyś byłam
lecz między nią ,
a tą złą stoję.
Igram z losem ,
chociaż on jest dla mnie dość łaskawy .
Nie to nie przez ilość kawy,
to mój chory umysł niesie ten proceder cały .
I pół po połowie
I na prosto stoję
Nie mam już nawet żadnych myśli .
Czy to wszystko mi się śni ?
Ja już nie stoję,
tylko czuje ,
jak wibruje.
Unoszę się już w górę ,
nagle spadam w dół
ale nie tak nisko ,
jak myślisz .
Ja powracam do życia
odciągaj mnie od złych myśli .
Ten dół to metafora ziemi ‚
po której codziennie chodzisz,
dlatego zdajesz sobie
sprawę że,
jednak nie odchodzisz .
Czemu masz skrócić swoje własne życie ?
Pomyśle o tej sentencji sobie w sercu skrycie .