S.H.I.E.L.D | SKY
Hawkeye POV.
Po powiadomieniu Mii o tym, iż Fury musi się zastanowić i skonsultować z radą to, czy dziewczyna zostanie z nami. Szef powiedział mi, gdzie znajdę jej pokój i kazał mi ją tam zaprowadzić. Jej pokój jest niedaleko mojego, więc później mogłem pójść do swojego.
Wyszliśmy z gabinetu pirata i zaczęliśmy się kierować na Sektor II.- On nie jest taki zły. - powiedziała Mia.
- Zależy kiedy i dla kogo. - spojrzałem się na nią z uśmiechem - znam i jeszcze jedną osobę, która dostała taką szansę od niego. Mam na myśli swoją byłą partnerkę. - popatrzyłem się w górę.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytała
- Tam. - wskazałem palcem w górę.
- Przykro mi.. . - speszyła się
- Nic nie szkodzi. Po prostu trochę mi jej brakuje. - spuściłem głowę.
-Ej, masz się nie smucić. - próbowała mnie pocieszyć, ale chyba jej coś nie wychodziło.
- No okej... - odparłem.
Poszliśmy dalej. Doszliśmy do pokoju 171. To był jej pokój.
-To tu. - Dałem jej kartę do pokoju - Otwieraj. -
Otworzyła.
Pokój był bardzo duży. Wyglądał jak mieszkanie. Był bardzo nowoczesny i piękny. Miał chyba 4 pomieszczenia. Kuchnię, salon, łazienkę i sypialnię.
Mia POV.
"Boże jaki ten pokój jest piękny" - pomyślałam zdziwiona - " Jak można nie mieszkasz w takim pokoju! Dlaczego tu nikt nie mieszka? "-
Zaczęłam chodzić po całym pokoju i patrzeć co w nim jest ciekawego. W salonie był telewizor 75 cali, wielka kanapa i szklany stolik oraz wielkie okno. Łazienka miała wanno-prysznic, umywalkę, a nad nią wielkie lustro. W toalecie nie mogło także zabraknąć kibelka. Kuchnia sama w sobie była mega nowoczesna. Posiadała ona zmywarkę, kuchenkę, mikrofalówkę, a także lodówkę dwudrzwiową. Wszystko było w odcieniach bieli i szarości. Wchodząc do sypialni można było zobaczyć ogromne łóżko i obok wielką szafę, w której znalazły się moje ubrania.
- jejku.. jak tu pięknie! - powiedziałam do Clint'a.
- No widzisz Fury ma gust. - odparł miło.
Podeszłam do blatu z kuchni i zajrzałam do szafki, a w niej ujrzałam cztery butelki wódki. Hawkeye podbiegł i zamknął tę szafkę.
-CO TY ROBISZ?! - wydarłam się na chłopaka.
- Dupę ci ratuje idiotko! - odpowiedział mi stanowczo.
- Zabraniają mi nawet wypić kropelki alkoholu na odstresowanie. - odwróciłam się do niego plecami - Czuje się jak w więzieniu. Nic nie mogę robić. -
-Możesz dużo rzeczy, ale pić alkoholu akurat nie możesz. Jesteś jeszcze młoda. - wymądrza sie.
Barton podszedł do mnie, a ja się obróciłam. Spojrzał mi w oczy i powiedział:
-Powiedz mi szczerze.. - chwila ciszy- Podoba ci się Banner? -
Takiego pytania się nie spodziewałam.
-Brouce? Niee.. no gdzie? Znam go zaledwie 40 min.- odparłam.
Nastała niezręczna cisza. Clint podszedł do wielkiego okna i przyglądał się chmurom. Ja po kryjomu nalałam sobie wina, po czym usiadłam na kanapie. Chłopak westchnął, a następnie stwierdził:
-Ty się nigdy nie posłuchasz. - obrócił się i podszedł do mnie, po czym wziął mi te wino z ręki i się napił - Dobre. Może jednak trochę przymknę na to oko. - poszedł do kuchni i wziął drugi kieliszek oraz butelkę z preparatem - Napijemy się? - zapytał.
-Czemu nie? - odpowiedziałam miło.
Chłopak podszedł i usiadł obok mnie. Nalał sobie winka, uśmiechnął się i powiedział:
-Przypominasz mi ją. -
-Kogo?- zapytałam.
-Nataschę. Moją byłą partnerkę. Robiliśmy razem wszystko. Na wszystkie misje Fury wysyłał naszą dwójkę, albo Stevena i Hulka. Czasami na "imprezę'' wpadał Tony Stark. Niestety musieliśy go pożegnać rok temu po wojnie z Thanosem.- opowiadał Clint.
-Moi rodzice i siortra zgineli przez te wasze wojny...- odparłam smutno.
-Przykro mi... Moja żona i 3 dzieci nie wrócili po BLIP' ie...Wszyscy tylko nie oni...- zrobiło mu sie smutno.
-Ej..Głowa do góry. Będzie dobrze chłopie.- nastąpiła niezręczna cisza, ale postanowiłam ją przerwać.- A Nat łączyło coś z Brouc' em?-
-Chyba byli razem, ale nie jestem pewien. Niby się przyjaźniliśmy, ale ona nie mówiła mi wszystkiego. Romanoff była przez pare lat jedyną osobą, która oprócz Fury' ego wiedziała o mojej rodzinie. A ona nawet mi nie chciała powiedzieć czy jest z Banner' em czy nie.-
-To niezła przyjaciółka.- odpowiedziałam zrustrowana.
-Była najlepsza. Po prostu była strasznie tajemnicza. Ale skończmy gadać o niej. Opowiedz mi coś o sobie. Masz jakiegoś chłopaka lub przyjaciela?- zapytał wpatrując się we mnie zaciekawiony.
-Nie mam nikogo. Moimi jedynymi przyjaciółmi są moje dwie splówy.- uśmiechnęłam się.
Nasza rozmowa ciągnęła się jeszcze do czwartej nad ranem. Razem z Barton' em opróżniliśy całą szafkę z alkocholem. Mężczyzna ledwo mówił, gdyż był tak upity, z resztą sama byłam strasznie napruta.
-Jaa.....chy..chyba pójdę spać...- wypowiedział Hawkeye, po czym wstał i zaczął się kioerować do drzwi, lecz jego wyjście zakończyło się niepowodzeniem, ponieważ po drodze się wywalił.
-Jezu, co ty robisz? - zaśmiałam się, po czym podniosłam go i pomogłam mu dojść do kanapy, aby go położyć.
Kiedy już to zrobiłam on powiedział głosem pijaka:
-Mia.... Jesteś zajebista...-
Na co ja odparłam:
-Wiem.- byłam na tyle zmęczona, że nawet nie miałam siły pójść do łóżka, więc położyłam się obok niego, a on zarzucił swoją rękę na mnie i nie mogłam się podnieść.
CZYTASZ
My Hero: Hawkeye
FanfictionMia Clark 19-sto letnia seryjna zabójczyni z Californii dostaje zlecenie, które wykona w Tokyo, w Japonii. Niestety jej plany zostają udaremnione przez Ronina. Pierwsza powieść fanfiction w moim wykonaniu. Mam nadzieję, że wam się spodoba ...