Rozdział 7

212 18 38
                                    


Spokojnie wróciłam do środka, wiedząc, że jedyny stres jaki mnie czeka w najbliższym czasie, to reakcje w mojej szkole. Coś czuję że to nie będzie zbyt ciężkie, bo rzadko przejmuję się opinią innych. Ale wiadomo, hormony buzują i te sprawy. Nie wiem, jak to zniosę, byle dobrze.

Mama i Hania siedzą w salonie i rozmawiają o czymś dopijając herbatę, tata zapewnie poszedł się umyć.

-Siadaj tu i mi się tłumacz!- mama była wyraźnie wściekła

-yyy, poczekaj- mówię siadając obok nich

-nie będę na nic czekać!- awanturuje się mama, a Hania patrzy na mnie z napięciem

-ym...pamiętasz jak pojechałam na początku sierpnia na Mazury? Na ten festiwal.

-no pamiętam, mów dalej-ponagla mnie

-tam się poznaliśmy. -wyjaśniam

-aha, super, i od tak zostaliście parą? Fajnie że mi powiedziałaś jak wróciłaś.

-to nie tak! Jesteśmy parą od... niedawna -przyznaję

-ufasz mu?-nagle pyta

-co?-wyrzucam

-pytam się, czy mu ufasz!? Znacie się ile, miesiąc? A ty ile jesteś w ciąży?

-no... To jest piąty tydzień-mówię cicho, jakby to miało mnie przed czymś uchronić

-czyli świetnie się bawiliście na tym całym festiwalu!-wstaje wściekła

-mamooo

-o nie! Mów mi 'babcia'!-rzuca
I wychodzi z salonu.

-no to sobie nagrabiłaś- mówi Hania również wstając od stołu- w takim razie jutro, zamiast iść na imprezę, porozmawiamy sobie jak siostra z siostrą

-oczywiście- uśmiecham się do niej gorzko

Następnego dnia wstałam trochę wcześniej, by porozmawiać z mamą zanim wyjdzie do pracy.

-Cześć- powiedziałam wchodząc do kuchni, by zrobić sobie śniadanie. Nie usłyszałam odpowiedzi.

-mamo, ja naprawdę przepraszam.

Ta założyła ręce i czekała aż powiem coś więcej.

-powinnam ci od razu powiedzieć, o wszystkim. Proszę, nie złość się już. To dla mnie też nie jest łatwe.

-oj dziecko, mamie się zawsze wszystko mówi- przytula mnie.

-wiem, spanikowałam-wyznaję

-nie martw się tym, poszłabym oddać z tobą badania do szkoły, ale muszę lecieć do pracy.- powiedziała idąc założyć kurtkę

-pewnie będą do ciebie dzwonić, paa -pożegnałam się z nią i poszłam się szykować.

Specjalnie byłam wcześniej w szkole, oczywiście napadła mnie Ania z milionem pytań na sekundę. Odpowiedziałam na nie w drodze do sekretariatu.

-będę tu na ciebie czekać- powiedziała Ania pukając w drzwi zanim ja zdążyłam to zrobić.

-dzień dobry, nie przeszkadzam?- uchyliłam drzwi, na co sekretarka kiwnęła głową, abym weszła do środka. Złożyłam badania do sekretariatu. Pani powiedziała, że się tym zajmie. Z jakiegoś powodu nie wyglądała na zdziwioną.

Minęło kilka lekcji, oczywiście czekała mnie moja ulubiona, wf, szczególnie, że przez najbliższe trzy tygodnie mam nie ćwiczyć, a później ćwiczyć, ale nie przemęczać się, mój lekarz dał mi takie zalecenia.
Pani nawet nie pytała, po prostu pod nosem mruknęła coś, że jestem zwolniona.

|| jeden festiwal temu ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz