Dni niespodziewanie dla wszystkich mijały zbyt szybko. Trzy pierwsze dni zleciał jak rzut beretem, a może i nawet dalej. Taehyung trochę wkurzony na to, postanowił zawędrować znowu do miasteczka. A jako, iż nikt nie chciał z nim iść, obraził się na nich, ubrał psa w ubranko z adidasa aby pasował mu do outfitu z tej samej firmy. I wyszedł, mówiąc aby nie czekali z obiadem oraz aby nie dzwonili bo telefon i tak ma wyłączony. Z wiadomych też powodów. Jeon nie dawał sobie spokoju, dzwonił i pisał codziennie. Pytając nawet o głupoty typu, jak mu minął dzień. I teraz rodzi się pytanie. Czy Jeon jest idiotą?
Tak jest wielki idiotą, i jako, iż Tae miał już dość tego, że Jeon zrobił z jego telefonu wibrator po prostu go wyłączył. Miał wakacje, chciał wyluzować razem z synem i przyjaciółmi a ten napierdala jak powalony. No debil.
Kim przewrócił oczami i prawie wywalił się jak prosty, potykając się na wystającym korzeniu. Sprawnie, jak na jego niepełnosprawność złapał się następnego drzewa i otrzepał, doznając szoku. Zszokowany spojrzał na korzeń, rzucając mu iskierki śmierci z oczu. Dumnie zarzucił włosy do tyłu i kontynuował schodzenie z górki razem z psem, który miał dzisiejszego dnia dziwne ADHD. Ciągle nie wiedział w którą stronę chce się udać, więc ciągną biednego Tae we wszystkie. A jego ramiona wołały już o pomstę do nieba.
- Boże, Totem ogarnij się. - mruknął zmęczony na psa, gdy w końcu znaleźli się na dole. Oparł się o własne kolana i dysząc rozglądał się dookoła. Zastanawiał się dokąd ma się udać, skoro wczorajszego dnia już wszystko praktycznie obejrzeli i wszędzie weszli. Chyba byli najbardziej męczącymi klientami w całym miasteczku. Jimin pytał się dosłownie o wszystko wszędzie, Yoongi siadał zmęczony tam gdzie nie powinien siadać, Nat dotykał wszystkiego a Tae z Alex byli niezdecydowani w kwestii ubrań. Dodatkowo był z nimi pies, który dopełniał już wszystko.
Ale nikt nie powiedział, że ta grupka należy do normalnych. Byli niczym tsunami, które nadciągało z każdej możliwej strony. Tae nie narzekał na to w żadnym procencie, uwielbiał ich wszystkich. Przynajmniej świetnie się teraz bawił. Nawet teraz będąc sam z psem.
Wyprostował się i ruszył przed siebie. Przypomniał sobie, że za miasteczkiem jest małe drewniane molo, które chciał bardzo odkryć. Ale wczoraj wszyscy już mu jęczeli za uchem, że są zmęczeni i im się już nie chce i chcą wracać do domku. Dzisiaj natomiast była idealna okazja do ekspedycji przez Taehyunga odkrywce. Czuł się niczym w Hobbicie albo w Wiedźminie.
Tanecznym krokiem zmierzali przez miasteczko, w słuchawkach Tae grało What Is Love a on miał ochotę teraz się zatrzymać i zacząć tańczyć. Ale nie zrobi tego, nie sam.Molo było piękne. Małe ale za to jak klimatyczne, z szerokim uśmiechem ruszył w tamtym kierunku. Zwolnił lecz widząc, że ktoś już tam stoi i opiera się o belkę. Postanowił się tym nie przejmować i tak tam wejść, w końcu taki obrał sobie cel dzisiejszej podróży.
Totem zaszczekał a nieznajomy obrócił się w ich kierunku aby zobaczyć, kto przyszedł. I Tae stracił całą pewność siebie, widząc przed sobą, wysokiego i przystojnego mężczyznę. Spuścił swój wzrok w dół i poszedł na molo ale z drugiej strony tak samo opierając się na belce. Totem, chciał już skakać do wody, uniemożliwiło mu to jednak trzymanie go za szelki.
CZYTASZ
ᴠɪsɪᴏɴ sʟᴏᴡᴇᴅ •ᴠᴋᴏᴏᴋ•
FanfictionBycie samotnym ojcem, nigdy nie było łatwe i nikt nie powiedział, że łatwe będzie. Kim Taehyung, lat 28, samotny ojciec od lat ośmiu. Wychowywał sam wspaniałego chłopca, który miał na imię Nathaniel. Razem mieszkali w Norwegii, kiedy Taehyung został...