Rozdział 10

4K 186 169
                                    

Dni niespodziewanie dla wszystkich mijały zbyt szybko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dni niespodziewanie dla wszystkich mijały zbyt szybko. Trzy pierwsze dni zleciał jak rzut beretem, a może i nawet dalej. Taehyung trochę wkurzony na to, postanowił zawędrować znowu do miasteczka. A jako, iż nikt nie chciał z nim iść, obraził się na nich, ubrał psa w ubranko z adidasa aby pasował mu do outfitu z tej samej firmy. I wyszedł, mówiąc aby nie czekali z obiadem oraz aby nie dzwonili bo telefon i tak ma wyłączony. Z wiadomych też powodów. Jeon nie dawał sobie spokoju, dzwonił i pisał codziennie. Pytając nawet o głupoty typu, jak mu minął dzień. I teraz rodzi się pytanie. Czy Jeon jest idiotą?

Tak jest wielki idiotą, i jako, iż Tae miał już dość tego, że Jeon zrobił z jego telefonu wibrator po prostu go wyłączył. Miał wakacje, chciał wyluzować razem z synem i przyjaciółmi a ten napierdala jak powalony. No debil.

Kim przewrócił oczami i prawie wywalił się jak prosty, potykając się na wystającym korzeniu. Sprawnie, jak na jego niepełnosprawność złapał się następnego drzewa i otrzepał, doznając szoku. Zszokowany spojrzał na korzeń, rzucając mu iskierki śmierci z oczu. Dumnie zarzucił włosy do tyłu i kontynuował schodzenie z górki razem z psem, który miał dzisiejszego dnia dziwne ADHD. Ciągle nie wiedział w którą stronę chce się udać, więc ciągną biednego Tae we wszystkie. A jego ramiona wołały już o pomstę do nieba.

- Boże, Totem ogarnij się. - mruknął zmęczony na psa, gdy w końcu znaleźli się na dole. Oparł się o własne kolana i dysząc rozglądał się dookoła. Zastanawiał się dokąd ma się udać, skoro wczorajszego dnia już wszystko praktycznie obejrzeli i wszędzie weszli. Chyba byli najbardziej męczącymi klientami w całym miasteczku. Jimin pytał się dosłownie o wszystko wszędzie, Yoongi siadał zmęczony tam gdzie nie powinien siadać, Nat dotykał wszystkiego a Tae z Alex byli niezdecydowani w kwestii ubrań. Dodatkowo był z nimi pies, który dopełniał już wszystko.

Ale nikt nie powiedział, że ta grupka należy do normalnych. Byli niczym tsunami, które nadciągało z każdej możliwej strony. Tae nie narzekał na to w żadnym procencie, uwielbiał ich wszystkich. Przynajmniej świetnie się teraz bawił. Nawet teraz będąc sam z psem.

Wyprostował się i ruszył przed siebie. Przypomniał sobie, że za miasteczkiem jest małe drewniane molo, które chciał bardzo odkryć. Ale wczoraj wszyscy już mu jęczeli za uchem, że są zmęczeni i im się już nie chce i chcą wracać do domku. Dzisiaj natomiast była idealna okazja do ekspedycji przez Taehyunga odkrywce. Czuł się niczym w Hobbicie albo w Wiedźminie.
Tanecznym krokiem zmierzali przez miasteczko, w słuchawkach Tae grało What Is Love a on miał ochotę teraz się zatrzymać i zacząć tańczyć. Ale nie zrobi tego, nie sam.

Molo było piękne. Małe ale za to jak klimatyczne, z szerokim uśmiechem ruszył w tamtym kierunku. Zwolnił lecz widząc, że ktoś już tam stoi i opiera się o belkę. Postanowił się tym nie przejmować i tak tam wejść, w końcu taki obrał sobie cel dzisiejszej podróży.
Totem zaszczekał a nieznajomy obrócił się w ich kierunku aby zobaczyć, kto przyszedł. I Tae stracił całą pewność siebie, widząc przed sobą, wysokiego i przystojnego mężczyznę. Spuścił swój wzrok w dół i poszedł na molo ale z drugiej strony tak samo opierając się na belce. Totem, chciał już skakać do wody, uniemożliwiło mu to jednak trzymanie go za szelki.

ᴠɪsɪᴏɴ sʟᴏᴡᴇᴅ •ᴠᴋᴏᴏᴋ•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz