- Ale mam kaca - mruknął blady Leo idąc korytarzem najbardziej ekskluzywnej prywatnej szkoły w Los Angeles.
- Stary, serio nie pamiętasz co się wczoraj wydarzyło? - zapytał Renan kierując Leo w stronę auli, gdzie miało odbyć się uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Wczorajszego wieczora on i Andy musieli użyć siły, by wydostać Leo z basenu, ubrać go i odwieźć do Rena.
- Przecież już mówiłem, że jedyne co pamiętam to jak piłem z Orlando w ogrodzie. Ten poncz musiał być czymś doprawiony.
- Co ty nie powiesz? To była impreza z alkoholem, jakbyś nie wiedział. Trzeba było nie pić czegoś, czego nie jesteś pewien.
- Daj mi spokój. Łeb mi pęka - odpowiedział przymykając na chwilę podkrążone oczy i zatrzymując się na środku korytarza, by wziąć łyka wody z poidełka.
- Chciałem być rozpoznawalny ale nie jako kumpel obnażającego się gościa, Alexander - rzucił Andy podchodząc do przyjaciół. - Chyba mówiłem, żebyś nie zrobił mi wstydu!
- Odwal się, co? - odpowiedział zirytowany Leo, podnosząc się i ocierając wodę z ust. - Myślisz, że mnie to bawi? Wszyscy pokazują mnie sobie palcami, śmieją się ze mnie.
- Ta? Trzeba było użyć mózgu, który tak przeceniasz i się nie rozbierać na dnie basenu! - zawołał Graham, na co dwie przechodzące obok dziewczyny zachichotały.
- Świetnie, jeśli ktoś jeszcze o tym nie wiedział to teraz już wie. Wielkie dzięki, kumplu - odparł zdenerwowany Alexander. Sam dobrze wiedział, że to nie wina Andy'ego ale było mu tak cholernie wstyd, że już nie kontrolował swoich wypowiedzi. Na dodatek ten ból głowy...
- Leo! - zawołał Renan za oddalającym się przyjacielem.
- Czego?! - odkrzyknął wzburzony Alexander chcąc pobyć trochę sam. A właściwie z dala od swoich denerwujących kumpli.
- Idziesz w złą stronę! Aula jest po...
- Drugiej stronie szkoły! Wiem! - odkrzyknął, by zaraz dodać ciszej, gdy pulsowanie głowy się nasiliło. - Dlatego tam nie idę.
- Znajdziemy cię po apelu, okay? Zadzwonię do ciebie! - powiedział jeszcze Renan, by zaraz złapać chcącego coś powiedzieć Andy'ego za ramię i pociągnąć go w stronę auli.
Leo tymczasem z pełną rozwagą skierował się w stronę sali gimnastycznej, by wejść do męskiej szatni. Oparł się tam o umywalkę z lustrem i przepłukał twarz wodą. Wziął kilka głębszych oddechów, lecz z każdym kolejnym ból głowy nasilał się coraz bardziej.
Chłopak złapał się obiema dłońmi za skroń, chcąc odciąć się od bólu i nieznośnego pulsowania. Na nic. Rytm pędzącej w żyłach krwi zwiększał się najpierw stopniowo, powoli, by w kolejnej sekundzie przybrać szaleńcze tempo. Serce chłopaka zaczęło bić w oszałamiającym tempie. Nastolatek z trudem zaczął walczyć o kolejny oddech.
Upadł na kolana, trzymając się za klatkę piersiową. Pot zrosił jego czoło, dłonie trzęsły się jak u paralityka, zaś on sam odczuwał ból jakiego w życiu nie doświadczył. Paraliżujący strach ogarnął jego całego, ale było tylko gorzej. Wydawałoby się niemożliwym, lecz ból jeszcze bardziej przybrał na mocy. Leo już nie mógł tego znieść.
Tempe dudnienie zamieniło się w odgłos przypominający uderzenia młotem. Był coraz głośniejszy i coraz bardziej wyraźny. Co gorsze pomiędzy uderzeniami nastolatek wyraźnie słyszał słowa, słowa mężczyzny wołającego kogoś po imieniu.
"Rachel... Rachel... Rachel..."
- Stop! - wydarł się.
"Rachel... Rachel... Rachel..."
CZYTASZ
W CIENIU - Dzieci innego świata
Random"Renan zrobił dziwną minę, którą już wszyscy znali, a która mówiła "nie wiem czy ci wierzyć ale będę udawać że to robię", po czym spojrzał porozumiewawczo na Andy'ego. - Musisz nam opowiedzieć dokładnie wszystko to, co pamiętasz. Łącznie z imprezą...