3. Musi się udać, Flo

7 0 0
                                    

- No, halo? Gdzie jesteś? Jak to w domu? Przecież napisałaś, że chcesz się spotkać? - Mówił Leo, trzymając telefon przy uchu jedną ręką, zaś drugą zamykając drzwi od auta, którym ojciec podwoził go do parku prosto ze szkoły.

Tam właśnie Leo miał się spotkać ze swoją koleżanką z klasy. W zeszłym roku podczas wszystkich zajęć z fizyki, on i Ellie pracowali jako para i dość dobrze się poznali. I choć z początku ich spotkania we dwoje opierały się jedynie na robieniu projektów, tak coraz częściej Leo odnosił wrażenie, że podoba się dziewczynie. Spotykali się teraz rzadziej, bo na wakacje Ellie wyjechała do dziadków do Paryża, lecz razem z jej powrotem powróciły uporczywe pytania w głowie Leonardo. A mianowicie, czy mogłoby z tego być coś więcej? Myślał o tym czy zaprosić Ellie na randkę, gdy dostał od niej smsa, proponującego mu spotkanie. Chłopak był podekscytowany perspektywą zobaczenia dziewczyny, lecz szybko się rozczarował.

- O czym ty mówisz? Przecież wyraźnie widziałem wiadomość od ciebie... Nie. Naprawdę, czy wszyscy muszą o to pytać? Tak, mam się dobrze, Ellie, dzięki za troskę - odpowiedział wzburzony, zauważając kontem oka, że tata zdążył już odjechać z parkingu, zostawiając go samego w parku. Westchnął. - I dzięki za pamięć. Rozumiem, że w Paryżu nie istnieje coś takiego jak rozmowa telefoniczna... Halo? Ellie? Super po prostu - mruknął patrząc na ekran telefonu, na którym wyświetlał się komunikat o zakończeniu rozmowy.

Miał potworną ochotę rzucić swoim telefonem o ziemię, lecz zdawał sobie sprawę z tego, że rodzice raczej nie byliby zadowoleni.

Westchnął ciężko i ruszył w głąb parku, nie patrząc zbytnio na drogę. Jego głowę zaprzątała wiadomość od Ellie. Przeszukał cały spis przychodzących wiadomości i nie znalazł żadnego smsa. Mógł przysiąc, że tu był.

- Przecież sobie tego nie wymyśliłem... - mruknął i dosłownie sekundę później wpadł na kogoś, zaś jego telefon znalazł się na ziemi.

- Sorry - powiedział do osoby, na którą wpadł.. - Wybacz, nie zauważyłem cię...

- Nie ty jedyny - mruknął chłopak, odpowiadając niby poważnie, lecz zaraz posłał uśmiech, więc Leo nie wziął tego zbytnio do siebie. - Matteo Neverli - przedstawił się nieznajomy podnosząc telefon Leo z ziemi i podając mu. - Nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem nowy w Avira High - dodał, na co Leo tylko skinął głową, wycierając szybkę z piasku o swój szkolny mundurek.

- Leonardo Alexander, ale wszyscy mówią mi po prostu Leo - odpowiedział brunet potrząsając dłonią, jak się domyślał nowego kolegi ze szkoły.

- Więc... - zaczął Matteo uśmiechając się niepewnie. - Słyszałem o tym, co wydarzyło się w szkole.

- Jeśli zapytasz mnie czy dobrze się czuję, to przysięgam, że oberwiesz - powiedział zirytowany do granic możliwości, na co Matteo tylko uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się, jakby wiedział o czym Alexander mówi.

- Właściwie to chciałem zapytać, co się stało, ale nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz. Ciekawski jestem od urodzenia - żartował opuszczając dłonie.

- Ach, sorry. Po prostu jestem już zmęczony całym tym zainteresowaniem wokół mnie - mruknął, siadając opodal na ławce. - Właściwie to nie wiem, co takiego się wydarzyło. Po prostu strasznie bolała mnie głowa. Może to jakaś ekstremalna wersja migreny, czy coś - przyznał, choć temat głosu w głowie wolał zachować dla siebie. Chłopakom powiedział, bo im ufał. Matteo zaś znał zaledwie kilka minut, wolał więc dmuchać na zimne.

Neverli przysiadł się do Alexandra słuchając jego słów.

- Miałem kiedyś coś podobnego. Tylko że to bardziej wyglądało jak atak... - powiedział wzruszając ramionami.

Leo zaś spojrzał uważnie na rozmówcę. Miał dziwne wrażenie, że to nie koniec opowieści. Gdy posłał mu zdziwione spojrzenie, tamten tylko się rozejrzał po parku, jakby upewniając się, iż nikt ich nie podsłuchuje. Zaraz też się przybliżył do Leo i zaczął mówić szeptem.

- Powiem ci cos w sekrecie, ale obiecaj że zachowasz to dla siebie. Jestem tutaj nowy i nie chciałbym już na początku mieć przyklejonej łatki wariata.

- Obiecuję.

- Jakby to wyjaśnić... Gdy doznałem ataku to było jak uderzenie, zaczęło się nagle. Najpierw czuje się dobrze i nic mi nie jest, a chwile później leżę w pokoju krzycząc na całe gardło. Moja siostra była przy tym. Powiedziała potem, że z kimś rozmawiałem, ale nie pamiętam nic takiego. Lekarz podejrzewał schizofrenię, ale po badaniach wykluczył tą możliwość. To było strasznie dziwne. Do tej pory nie wiem, co się stało - powiedział, przeczesując palcami włosy. - Pewnie masz mnie teraz za totalnego dziwaka - dodał nie unosząc wzroku znad swoich dłoni. Jakby bał się, że Leo go wyśmieje. Ale nic takiego się nie stało.

- W zasadzie to chyba ci wierzę.

- Naprawdę? - Zapytał tamten, przenosząc wzrok na chłopaka.

- Tak. Nie wiem, co o tym myśleć, ale ci wierzę - mruknął, zastanawiając się nad tym czy może jednak zaufać Matteo w podobnej sprawie. - I mówisz, że nic nie pamiętasz?

- Nic a nic.

- Ale z kimś rozmawiałeś? Twoja siostra pamięta, co mówiłeś?

- Podobno krzyczałem, żeby ten ktoś zostawił mnie w spokoju - powiedział Matteo wpatrując się z zainteresowaniem w chłopaka. - A co? Miałeś coś takiego?

Leo westchnął nie wiedząc, czy zdradzać cokolwiek.

- Tak jakby, ale nie do końca.

- Więc nic nie pamiętasz?

- Nie.

- Nie?

- Nie. Pamiętam wszystko.

- Pamiętasz jak ktoś do ciebie mówił?

- Tego nie powiedziałem - odparł Leo, czując się jak na przesłuchaniu. - Wiesz, ja już chyba pójdę - dodał, wstając nagle.

- Zaczekaj. Przepraszam, nie chciałem być wścibski - powiedział Neverli podnosząc się w ślad za Leo. Wyglądał jakby naprawdę było mu przykro, więc ton Alexandra lekko złagodniał. - Po prostu pierwszy raz się zdarza, że komuś przytrafiło się to samo, co mi. Myślałem, że może wcale nie jestem wariatem, skoro jest ktoś, kto rozumie przez co przechodzę.

- Okay, nic się nie stało. Po prostu sam jeszcze nie rozumiem, co się wtedy wydarzyło. Ale nie musisz się bać, twój sekret jest u mnie bezpieczny - odparł Leo, zakłopotany całą sytuacją. - To do zobaczenia w szkole - powiedział jeszcze, po czym się odwrócił i zaczął oddalać. Matteo widział jeszcze jak tamten wyjmuje telefon i do kogoś dzwoni.

Po chwili Neverli poczuł na twarzy zimny podmuch wiatru i czyjąś obecność za sobą.

- I jak? - Odezwał się damski głos.

- Jestem pewien, że to on - odpowiedział, nawet się nie odwracając. Dobrze znał swoją siostrę.

- Powiedział ci wszystko? - W jej wypowiedzi słychać było powątpiewanie.

- Powiedział wystarczająco - odparł Matteo, zakładając ramiona na piersiach. - Leo jest tym, kogo szukamy.

- Obyś się nie mylił. Mamy mało czasu. Jeśli tym razem się nie uda to...

- Nie kończ - przerwał jej. - Musi się udać, Flo. Musi.

W CIENIU - Dzieci innego świata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz