W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym musi podjąć decyzję, wpływającą na to, jak potoczy się jego dalsze życie.
Regulus Black już tego samego dnia, w którym podjął swoją, mógł powiedzieć z tak samo niezachwianą pewnością siebie, jak wtedy gdy mówi się, że dwa plus dwa to cztery, że dziesiąty czerwca to dzień, którym ostatecznie przypieczętuje swój los. Wiedział, że przez resztę swojego zapewne krótkiego życia będzie tego żałować, ale nawet ze świadomością tego faktu, nie mógł poważnie rozważać, by postąpić inaczej.
Nic na tym by nie zyskał, nie licząc może wolnego sumienia.
Gdyby natomiast tego nie zrobił, straciłby wszystko z czego składało się jego dotychczasowe życie, a może nawet ono - gdyby jego odmowa wystarczająco rozsierdziła jego szaloną kuzynkę.
Nie miał wątpliwości, jakie wnioski wyciągnęłoby jego otoczenie, gdyby to zrobił. Z łatwością mógł przywołać sobie ten obraz w głowie.
Prawie słyszał te niewypowiedziane
po tobie spodziewaliśmy się czegoś lepszego
Nie mógł im przecież tego zrobić. Nie, gdy został im tylko on. Na pewno nie po Syriuszu, który tak bardzo ich zawiódł.
To był teraz jego obowiązek.
Dlatego, gdy nie do końca ludzko wyglądający mężczyzna stojący przed nim, zadaje mu pytanie, nie waha się i odpowiada mu z determinacją w głosie, patrząc na niego z pewnością której wcale w tej chwili nie czuje, nie okazując wątpliwości, które znów zaczęły go ogarniać. W końcu i tak było już za późno.
— Tak, Panie
Pozwolił sobie przymknąć oczy w żałobie dla swojego wcześniejszego życia — może nie idealnego, ale nadal jego.
W następnej chwili, przez najbliższe dziesięć sekund istniał dla niego tylko i wyłącznie ból. Uczucie jakby był spalany żywcem. W pierwszym odruchu chce tylko wyszarpnąć rękę byle z dala od tej różdżki, ale mocno zaciśnięta dłoń mężczyzny nie pozwala mu na to, a on więcej nie próbuje i tylko mocniej zaciska powieki, ledwo powstrzymując wrzask bólu, który chce wyrwać się z jego gardła.
Gdy mężczyzna odsuwa z powrotem różdżkę, w pierwszej chwili nawet tego nie czuje — ból wcale przez to nie zelżał, uwagę chłopaka zwracają dopiero wypowiedziane do niego słowa.
— Witaj w szeregach śmierciożerców, Regulusie
✏✏✏✏✏
być może kiedyś zdecyduję się zrobić z tego wstępu coś dłuższego, kto wie? na razie jednak wolę pozostawić to w obecnej formie. ostatecznie mogą w tej książce ukazać się także inne, równie krótkie historie o regulusie.. oczywiście o ile kiedyś znów zdarzy mi spontanicznie zdecydować, że w sumie dlaczego nie?
na ten moment jednak pozostaje mi jedynie życzyć wszystkim wam miłego dnia
LUGA-L
CZYTASZ
LITTLE KING (r. black)
Fanfictiono małym królu z sercem lwa (czyli prawdopodobnie krótkie sceny z życia regulusa blacka) ©LUGA-L