Koniec mistrzostw, a przynajmniej zmagań na skoczniach, zawsze był momentem, kiedy trenerzy udawali ślepych, a zawodnicy porządnych i choć obie strony znały prawdę, nikt nie ośmielał się mówić niczego głośno. Taka impreza wypadała raz na dwa lata, niosła więc za sobą pewne przywileje. Oprócz oczywistych korzyści, jak samo wzięcie udziału w zawodach tej rangi czy walory podróżnicze, skoczkowie z utęsknieniem wyczekiwali tych paru dni, które dzieliły ostatni konkurs od dnia uroczystego zakończenia czempionatu. Wtedy bowiem mogli zakosztować tego, co przez cały sezon było im oficjalnie surowo zabronione i nikt nie wyciągał wobec nich żadnych konsekwencji. Chyba że ktoś nieuważny natknął się na dziennikarzy w stanie niegodnym sportowca - wtedy mogłoby zrobić się nieciekawie. Lecz takie sytuacje się nie zdarzały, a przynajmniej nie wychodziły na światło dzienne, co nadal dawało nieme pozwolenie na kilka chwil rozrywki w tym świecie pełnym wyczerpujących treningów i surowych wyrzeczeń. Każdy potrzebował oderwania od rzeczywistości, inaczej pewnie wszyscy dawno by zwariowali.
Simon tym razem nie miał powodów do świętowania, ale nie omieszkał skorzystać z propozycji, którą zaoferował mu niekwestionowany bohater mistrzowskich zmagań. Nie wchodziły jednak w grę żadne wielkie imprezy, na które skrzyknęliby się wszyscy zawodnicy, nic z tych rzeczy - nie był to w końcu amerykański film dla znudzonej młodzieży. Po kilku miesiącach oglądania tych samych twarzy uformowały się pewne znajomości, przyjaźnie i grupki; ktoś kogoś lubił bardziej, kogoś innego mniej i nie było w tym nic dziwnego. Simon był z natury otwarty, więc potrafił dogadać się praktycznie z każdym, chociaż z niektórymi przychodziło mu to łatwiej. I w gronie tych właśnie osób spędzał ten zimowy wieczór w klimatycznym, włoskim barze, który przypominał mu szwajcarskie lokale.
- To co panowie, jeszcze jedna kolejka? - Ten łamany angielski z charakterystycznym, polskim akcentem Ammann poznałby na końcu świata; Adam zdecydowanie był nie do podrobienia. - Ja stawiam! - Uśmiechnął się dumnie pod wąsem, uderzając się w pierś dla potwierdzenia tych zapewnień.
- Musisz stawiać, rozniosłeś nas na skoczni, należy nam się jakieś wynagrodzenie za tę porażkę. - Jakub oderwał rozmarzony wzrok od uwijającej się za barem dziewczyny i przeniósł go na Polaka, kiwając jeszcze głową w celu zachęcenia go do ruszenia po kolejną porcję alkoholu.
- Czyli mam rozumieć, że wszyscy dalej piją na mój koszt? - zapytał wesoło, obrzucając wzrokiem zgromadzonych przy stoliku kolegów; Janda tylko skinął ponownie i wrócił do obserwowania barmanki, Noriaki uniósł kciuk do góry i jedynie Simon pozostał niewzruszony, wlepiając nieobecne spojrzenie w swoją komórkę.
- Hej, przyjacielu. - Japończyk delikatnie trącił go łokciem, wyrywając tym samym z tego dziwnego transu, w który wpadał od początku ich spotkania. - Nie poznajemy cię. Co się stało z tym chłopakiem, który normalnie nie przestawałby gadać, rzucając tymi żartami o pasterzach, których nikt nie rozumie? - Uniósł brew, kładąc mu dłoń na ramieniu i spoglądając w jego zamglone oczy jak ojciec, który przeprowadza poważną rozmowę ze swoim synem. - Czyżby w grę wchodziła jakaś niesamowita niewiasta?
Nie doczekał się odpowiedzi, chociaż miał rację, jak zawsze. W chwili, gdy skończył mówić, telefon Simona wydał charakterystyczny odgłos, a on sam zerwał się jak poparzony i wybiegł tak, jak stał, nie dbając o pozostawioną na oparciu kurtkę. Reszta towarzystwa odprowadziła go wzrokiem, w którym mieszały się zdziwienie, niedowierzanie i delikatna nuta zazdrości; gdy spojrzeli po sobie, byli pewni, że wszyscy pomyśleli o tym samym.
Istotnie, nie mylili się w swoich podejrzeniach. Powód tego nagłego zniknięcia mógł być tylko jeden; mężczyzna wyłącznie dla szczególnej kobiety jest w stanie bez żalu zrezygnować z wieczoru z kumplami. Simon nie był w tym przypadku wyjątkiem. Mijał drugi tydzień odkąd ujrzał ją po raz pierwszy; drugi tydzień pełen namiętności, nieprzespanych nocy i tęsknych dni, a jemu wciąż było mało. Przepadł zupełnie, jak Romeo czy Werter i podobnie do wszystkich romantycznych kochanków zaniedbał wszelkie sprawy niemające związku ze swą wybranką. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach Mistrzostwa kompletnie mu nie wyszły, lecz nie przejmował się tym zbytnio; w tamtym momencie w jego myślach królowała wyłącznie ona.
YOU ARE READING
All Of The Stars | Simon Ammann ✔️
FanfictionMomenty. Czy na ich podstawie można ocenić człowieka? Co da się o nim powiedzieć na podstawie kilku chwil wyrwanych z życiorysu? Definiują, a może przekłamują rzeczywistość? Simon był oceniany wielokrotnie, na wielu etapach swej egzystencji. Spotka...