04 | Hypnotic

69 13 23
                                    

- I co Simi, znowu się nie udało? - W jednej chwili Szwajcar poczuł silne klepnięcie w ramię, a przed oczami mignęło mu coś złotego. - Nigdy nie możesz trafić z formą na ten turniej. - Anders, świeżo upieczony zwycięzca pięćdziesiątej piątej edycji Turnieju Czterech Skoczni, wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

- A nie wymieniłbyś tego cacka na jedno olimpijskie złoto? - Ammann spojrzał na orła z iście teatralnym rozmarzeniem. - Polecam, towar jest kilkuletni, ale mało używany, dołączam do niego oryginalne opakowanie i certyfikat potwierdzający prawdziwość.

- No nie wiem, nie wiem... - Norweg udał głębokie zastanowienie, pocierając brodę w zamyśleniu. - Jak dorzucisz medal z mistrzostw świata, to jestem gotowy dobić targu.

- Chłopie, co ty myślisz, że ja medali to mam na pęczki? - Spojrzał na niego ze świętym oburzeniem, podszytym rozbawieniem, migocącym w jego niebieskich tęczówkach. - Za wysoko podbiłeś stawkę, muszę popytać innych, na pewno uda mi się trafić na lepszą ofertę. A ty chcesz obedrzeć kumpla po fachu z resztek godności... - Otarł niewidzialną łzę, a to sprawiło, że nie mogli wytrzymać w powadze ani sekundy dłużej i zgodnie wybuchnęli gromkim śmiechem.

Ich wymianę zdań przerwało brutalne wtargnięcie krzepkiej czterdziestolatki, która zdecydowanym tonem zaprosiła laureatów czołowych miejsc na konferencję prasową. Owa kobieta, nazywana przez wszystkich Angelą, od kilku lat dbała o to, aby ten prestiżowy turniej przebiegał sprawnie i bez zakłóceń. Wcześniej zajmowały się tym młode i śliczne wolontariuszki, jednak wówczas wszystko zajmowało znaczenie więcej czasu, a i w pewnych kręgach skarżono się, iż skoczkowie za mało wypełniają swoje obowiązki, a za dużo flirtują z owymi dziewczynami...

Spotkanie z dziennikarzami przebiegło bez zarzutu, obyło się nawet bez głupich pytań, co było rzadkością. Simon był więc spokojny i zadowolony, kiedy wolnym krokiem przemierzał ośnieżone alejki, wracając okrężną drogą do hotelu. Pomimo swojej raczej ekstrawertycznej natury, czasem lubił samotność. Mógł wówczas zebrać myśli, przeanalizować pewne sprawy, a także spojrzeć w gwiazdy. Nie był sentymentalny, lecz ta jedna rzecz sprawiała, że potrafił godzinę stać w szczerym polu, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo; w takich momentach naprawdę miał nadzieję, że gdzieś na świecie ona także wypatruje tych jasnych punkcików, przywołując w głowie jego imię.

Odgłos kroków początkowo nie zwrócił uwagi Simona. Odmrażał sobie tyłek na zimnym murku, pozostałym z ruin jakiegoś budynku i obracał między skostniałymi palcami papierosa, jakby nie będąc pewnym czy zapalić, bo przecież już rzucił. Jakieś piętnaście tysięcy razy. I dziwnym trafem jedna samotna paczka zawsze znajdowała się w jego kieszeni... Jakaś magia. Zupełnie jak ta, że w pewnym momencie papieros zniknął z jego ręki, chociaż nie upadł w śnieg, jak przez chwilę mu się zdawało. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach zarejestrował, iż była to sprawka drobnej, kobiecej dłoni. Uniósł więc wzrok, odnajdując utkwione w nim, magnetyczne oczy; znał je, znał aż za dobrze. Śledziły go na każdym konkursie; gdy skakał, ściągał kombinezon, udzielał wywiadów - żadna kamera nie obserwowała go uważniej.

- Nie wolno ci palić. - Dziewczyna zgniotła fajkę zdecydowanym ruchem. - Jesteś zbyt idealny, żeby zatruwać sobie tym życie.

- Scarlett... - Westchnął ciężko, wywracając oczami; bycie cholernym ideałem w czyichś oczach bywało męczące. - Są gorsze rzeczy na tym świecie niż szlugi.

- Nie powinieneś obcować z żadnymi złymi rzeczami. - Stanowczo pokręciła głową. - Jesteś zbyt...

- Tak, wiem. Idealny - przerwał jej, nie mając ochoty słyszeć tego zdania po raz kolejny. - Za dużo gadasz... - Pociągnął ją za rękę, sadzając sobie na kolanach; jej blade policzki były zarumienione z powodu mrozu, jednak stały się jeszcze bardziej czerwone, gdy Simon odgarnął do tyłu jej niesamowicie długie, jasnobrązowe włosy. - Czasem lepiej jest trochę pomilczeć... - Musnął swoimi gorącymi wargami chłodną skórę na szyi dziewczyny, a ona zadrżała, przymykając powieki.

All Of The Stars | Simon Ammann ✔️Where stories live. Discover now