II. Gwiazdy

2.2K 125 40
                                    

W okół domu rozniósł się pogłos drzwi, zatrzaskujących się z mocną siłą. To nie tyle co była wina denerwującej rozmowy sprzed chwili, co zwykłego przeciągu. Ale wyszło jak wyszło. Teraz to USA, odebrał pałeczkę tego porywczego.
Zdezorientowany puścił klamkę i westchnął cicho. Było już po zmierzchu. No tak.. do swojego domu musiał dojść na piechotę. Głupi, nie pomyślał, że UK przetrzyma go u siebie do tej godziny i zapewnił Kanadę, że wróci sam.

Najprawdopodobniej siedziałby tak jeszcze dość długo, ale udało mu się znaleźć wymówkę, którą była obietnica, że dziś on stawia kolację i Kanada pewnie czeka, więc musi się zbierać. Prymitywne, ale zawsze coś. Nie wytrzymał by tam chwili dłużej. Od początku spotkania, ojciec zdążył wytknąć mu wszystkie życiowe błędy, które popełnił, a z wykładów zapamiętał tylko trzy pojęcia: Najważniejszy w jego życiu jest Freedom i ma być z nim kojarzony. Nie osiągnie nic w życiu wpadając w konflikty. Jakby już nie osiągną sporego sukcesu... I ostatnie - w odniesieniu do tego drugiego - ma złożyć przeprosiny Polsce, co było jedną z bardziej irytujących rzeczy.

No bo UK nie wytrzymałby, gdyby choć raz nie zaczął wtykać się w jego życie! Był dorosły i mógł o sobie decydować, ale ojciec znacznie mu to uniemożliwiał.

- I ja mam być niezależny... - Mruknął pod nosem do siebie, ruszające w drogę - jasne.


Dzisiejszej nocy księżyc był wyjątkowo piękny, a niebo bezchmurne, zasypane gwiazdami. Może i z oddali nadciągało parę czarnych chmur, zwiastujących deszcz, no ale liczyło się tylko to, że teraz było pięknie!

Alphard, Gamma Hydrae, Zeta Hydrae...

Polska stał oparty rękami o balustrady balkonu. Znudzonym wzrokiem łączył gwiazdy i nazywał po kolei

Po tylu przestudiowanych książkach o gwiazdach i gwiazdozbiorach, gołym okiem rozpoznał wielkiego węża na niebie. Było w nim 130 gwiazd... Hydra... Największy pod względem powierzchni gwiazdozbiór. Mimo, że nie posiada zbyt wiele interesujących obiektów, poza sześcioma gwiazdami tworzącymi głowę, był niesamowity. Jak z resztą każdy gwiazdozbiór. Na północ od głowy węża, leżał gwiazdozbiór raka, a ogon otaczała waga i centaur.

Tak, zdecydowanie wiosenne gwiazdozbiory były najpiękniejsze...

Jechał wzrokiem po każdej gwieździe po kolei, zatrzymując się od czasu do czasu na większych i przypominał sobie wszystko co do tej pory zdążył się nauczyć.

Potrafił siedzieć tak godzinami... Najdłużej udało mu się do wschodu słońca, dopóki gwiazdy nie zniknęły.

Podążając wzrokiem za jakimś migoczącym, latającym obiektem, odpłynął całkowicie i przymrużył oczy. Tak spokojnie...

Jedną nogą znajdował się już w innym świecie, jednak gdy po ciele przeszedł go nieprzyjemny dreszcz, wyrwał go z tej przyjemnej fazy i wszystkich przemyśleń. Spojrzał na wibrujący telefon i westchnął ciężko. To znowu on...

- A było tak miło... - Szepnął cicho do siebie. Po paru sekundach jednak zdecydował się odebrać.
- Hal... - chciał zacząć, ale jednak przerwał mu głos Ameryki, który wypalił nagle i mówił płynnie, jakby czytając z kartki.

- Witaj Polsko, mam nadzieję, że nie przeszkadzam ci w niczym ważnym. Dzwonie w sprawie w sprawie dzisiejszego wydarzenia na konferencji w NATO. Chciałbym umówić z tobą spotkanie i złożyć ci oficjalne przeprosiny za moje zachowanie. Czy miałbyś...

🌹Spełnić Marzenia 🥀 |CountryHumans AmePol| [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz