Rozdział 6

203 4 6
                                    

Emily

W ciągu tego miesiąca zaprzyjaźniłam się z Allys.Taak,jest już październik.Właśnie jest ostatnia lekcja i za chwilę będę mogła pojechać do domu.

-Na zadanie domowe macie 4 i 5!Do zobaczenia jutro!-powiedziała Pani Share tuż przed dzwonkiem.Cała klasa rzuciła się do wyjścia z klasy,a ja  ruszyłam powoli do drzwi.Wybiegłam na podwórko,szukając czerwonego auta Paul'a,lecz go nie zobaczyłam.Zauważyłam za to mojego brata opierającego się o motor.Poszłam w jego stronę i rzuciłam pytające spojrzenie.

-Dzisiaj wziąłem motor.-powiedział,jakbym tego nie zauważyła.

-Nie wsiądę na to.-warknęłam,gdy wcisnął mi na głowę kask.

-Nie masz wyboru.-westchnęłam i wsiadłam za nim na dużą maszynę.Paul odpalił silnik i zaczęliśmy jechać po gładkim asfalcie.

Gdy zobaczyliśmy to samo czarne auto,które ścigało mnie i Billa,Paul skręcił w kolejną leśną drogę.Zamknęłam oczy i jeszcze bardziej uczepiłam się brata.Czułam,jak nabieramy prędkości,gdy nagle usłyszałam huk i zderzyłam się z ziemią.Jęknęłam z bólu,ale się jakoś podciągnęłam do pozycji siedzącej.Ściągnęłam kask i wstałam.

Paul też stał z pistoletem w ręce.Było tutaj jeszcze dwóch mężczyzn.Jeden z nich wyrwał broń z rąk Paula,a drugi się zaśmiał.

-No no...dzisiaj mam szczęście.Myślałem,że złapię dwóch braci Brook'a,a tu brat i jego malutka siostrzyczka.-zarechotał.Niepostrzeżenie zadzwoniłam do mojego opiekuna prawnego.-Jako,że nie jestem aż taki okropny,nasza mała dziewczyna umrze pierwsza,żeby nie patrzeć na śmierć brata.-wymierzył spluwę w moją stronę.W jednym czasie rozległy się dwa huki.Jeden z pistoletu Paula-nawet nie zauważyłam,gdy go odebrał i ogłuszył przeciwnika,a drugi z pistoletu tego po środku.W jednej chwili poczułam przeraźliwy ból w brzuchu i poleciałan na plecy.Słyszałam jak przez mgłę jeszcze dwa wystrzały i głośne"Kurwa!".Wyciągnęłam telefon z jeszcze nieprzerwanym połączeniem.

-Halo?Emily!-nie miałam siły nawet otworzyć ust,a co dopiero odpowiedzieć Brookow'i.Na szczęście odpowiedział za mnie Paul.

-Kurwa no napadli na nas!Jesteśmy na drodze w lesie 3.Chcieli nas obu postrzelić,ale zdążyli tylko Emily!-Na mojej twarzy najprawdopodobniej był grymas bólu.Czułam,że zaraz zasnę,lecz chciałam się dowiedzieć,co takiego się stało.-Jeden nie żyje,a drugi jest ranny.

-Już jedziemy.Nie pozwól jej zasnąć!-połączenie coraz bardziej się urywało,pewnie mój telefon powoli już się psuł.Najwyraźniej tak na niego zadziałało uderzenie.Usłyszałam wiązankę przekleństw,gdy huawey po prostu padł.

Poczułam,że Paul kładzie sobie moją głowę na kolanach.Przymknęłam powieki,czując,że długo już nie wytrzymam.

-Ej ej ej ej!Nie zasypiamy!-Uchyliłam z powrotem oczy.-Masz przed sobą jeszcze tyle życia.Nie zasypiamy...-właśnie w tej chwili przyjechały dwa czarne bmw,a ludzie z nich wręcz wyskoczyli.Zaczęłam kaszleć,wypluwając krew.W sumie to mogłabym zamknąć oczy...czuję się jakbym przebiegła maraton.Zaczęły mi się pojawiać mroczki przed oczami,a dźwięki były jakby takie dalsze...

-Kurwa,kto jej to zrobił?!-usłyszałam zdenerwowany i zrozpaczony głos najstarszego z braci.

-Borm-usłyszałam mruknięcie.Usłyszałam wycie syreny i po chwili odpędzono ode mnie moją jedyną rodzinę.Poczułam palce na szyi,sprawdzanie temperatury i dotykanie skóry w pobliżu rany.Pozwoliłam sobie zamknąć oczy,aby już ten ból zniknął.

-Cholera,tracimy ją!-Poczułam,że zostałam podniesiona i wsadzona na coś w stylu łóżka.

-Jak masz na imię?-poczułam,że ktoś mi rozchyla powieki i wpuszcza tam nieprzyjemne światło.Nie odpowiedziałam.Nie miałam siły.

Poczułam ciepłą dłoń na mojej.

-Trzymaj się,Emily.-potem już nic.

Czerń.

Brak dźwięków.

N i c o ś ć.

***

Zgadujcie , co będzie w następnym rozdziale!

Nie sprawdzałam :))

Młodsza siostrzyczkaWhere stories live. Discover now