Rozdział 5

207 3 3
                                    

Emily

Bill chyba zauważył swój błąd rzucenia broni na stół.Najwyraźniej był do tego przyzwyczajony,tak samo jak nasi bracia,ale ja stałam tam blada jak ściana i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Patrzyłam raz na Billa raz na pistolet i raz na swoje białe ręce.

Gdy mogłam wreszcie ruszyć nogą,albo czymkolwiek usłyszałam głos najbardziej lubianego przeze mnie brata.

-Emily...-powiedział i położył mi rękę na ramieniu,aje ja od razu pisnęłam,zrzuciłam jego rękę z ramienia i pognałam do swojego pokoju.Po policzkach mi popłynęły łzy,a ręce zaczęły się niebezpiecznie trząść.Taki fakt o mnie:kiedyś miałam problemy z psychiką.Zaczęło się właśnie od trzęsienia się rąk.Biegłam tak przez ten strasznie długi korytarz,gdy na kogoś wpadłam.Popatrzyłam na jego twarz i jeszcze bardziej się przeraziłam,gdy zobaczyłam,że to Eric.Szybko go ominęłam i wpadłam do swojego pokoju.Zamknęłam drzwi i usiadłam przy łóżku,tyłem do drzwi.Zaczęłam się lekko kiwać i wbijać sobie paznokcie w skórę.

To był pistolet.

Prawdziwa spluwa,którą Bill trzymał za pasem.

***

Bill

Dziewczyna zniknęła na schodach,gdzie po chwili pojawił się Eric.

-Co wyście takiego zrobili,że jest w takim stanie?-zapytał się.

-Kurwa!Przyzwyczaiłem się,że kładę pistolet na stół,a ona to zauważyła!-jeden z trojaczków zrobił sobie facepalma.

-Japierdole,jednak jesteś kretynem.Przecież już ci zaufała!To był pierwszy krok do tego,żeby nam wszystkim zaufała albo nas polubiła.Ale nie,ty musiałeś wyjechać z jebanym pistoletem.-westchnął Eric.Rzucił spluwą w moją stronę,którą złapałem o z powrotem wetknąłem sobie za pas,zakrywając bluzką.-Teraz będzie się nas wszystkich bała.Jak na mnie wpadła to prawie jej oczy wypadły z orbit.Teraz jej się nie dziwię.-ponownie westchnął.-Który z was ma jej największe zaufanie?

-Moje miała,ale...-przerwał mi Rick,również obecny w pokoju.

-...ale jesteś idiotą,który pokazuje piętnastoletniej dziweczynie,że trzyma sobie pistolet za pasem.-rzucił z sarkazmem.-Moim zdaniek Brooke jest najlepszym kandydatem.W końcu jest jej opiekunem prawnym.-zgodziliśmy się,a mój najstarszy brat wstał i  ruszył do pokoju dziewczyny.

***

Emily

Po cichu szlochałam,coraz mocniej wbijając sobie paznokcie w dłoń.Podskoczyłam,gdy usłyszałam(strasznie głośne)"Kurwa!".W tamtej chwili pewnie miałam siną dłoń  i zaczerwienione oczy,ale nie zwracałam na to uwagi.

To był pistolet.

Cholerna prawdziwa spluwa,którą Bill od tak sobie położył na stole.

Gdyby ktoś się mnie zapytał ile tak siedziałam,nie umiałabym mu odpowiedzieć.Myślałam o tym,czemu Bill,któremu zaufałam,miał coś takiego przy sobie.Spodziewałabym się tego po Paul'u albo...albo Brook'u.

Usłyszałam,że drzwi od mojego pokoju się po cichu otwierają.Natychmiast odwróciłam się w tamtą stronę i się równie szybko cofnęłam do ściany.W drzwiach stał Brooke.Mój opiekun prawny,który jest przyzwyczajony do broni palnej!

Patrzył na mnie ze zmartwieniem,a następnie z lekką złością,smutkiem i... troską?Podążyłam za jego wzrokiem i natrafiłam na moją(już teraz sino-zielono-żółtą)dłoń.Natychmiast ją schowałam,ale mój najstarszy brat już szedł w moją stronę.Usiadł na moim łóżku,a ja się jeszcze bardziej skuliłam,na co on skrzywił się z niesmakiem.Powoli wyciągnął do mnie rękę i wskazał ruchem głowy,abym pokazała mu moją dłoń.Zrobiłam to z wielkim ociąganiem.

-Dlaczego to zrobiłaś?-zapytał się,patrząc na moją dłoń.

-M-miałam kiedyś-ś problemy z-z...-kiwnął głową.-I-i teraz p-powróciły.Chodziłam d-do jakiegoś psychologa,ale n-nie wspominam t-tego dobrze...-ponownie kiwnął głową i poklepał miejsce obok siebie,abym usiadła.Zrobiłam to wciąż na dużą odległość.

-Słuchaj...nie wszystkie interesy rodzinne są...legalne,dlatego nosimy przy sobie broń.Bill...był przyzwyczajony do tego,że leży pistolet na stole.Nie chcieliśmy cię wystraszyć.-już chciałam skinąć głową,gdy sobie przypomniałam,że miałam odpowiadać na jego wypowiedzi werbalnie.

-Dobrze.T-tylko tak zareagowałam,bo...

-Wiadomo,że jak pierwszy raz zobaczyłaś spluwę,w dodatku należącą do ledwo poznanych braci,to się wystraszyłaś.

-Przepraszam...

-Nie masz za co przepraszać.-rozłożył ramiona-No chodź.-Bez zastanowienia wpadłam mu w ramiona.

Co z tego,że najprawdopodobniej każdy z moich braci ma broń?

***

No to się porobiło haha

(Może to cisza przed burzą?)

Młodsza siostrzyczkaWhere stories live. Discover now