Fifteen

555 47 26
                                    

Dziewczyna grzebała w talerzu pełnym
zupy, która z tego, co się dowiedziała była z poprzedniego dnia. Wpatrywała się w nią, jakby to właśnie ona miała złagodzić jej ból do samej siebie. Nagle gwałtownie wstała od stołu, czego nie zauważył nikt zważywszy na to, że wszyscy zgromadzeni albo bawili się na parkiecie, albo siedzieli przy barze pijąc i śmiejąc się.

Nie oglądając się za siebie pobiegła wzdłuż korytarza i wpadła do własnego pokoju. Szybkim krokiem podeszła do nocnej szafki wyciągając z niej przedmiot, który jak ona to mówiła „był ucieczką od wszelkich problemów".
Zaciągnęła się, a oczy przysłonił jej dym wylatujący z jej rozchylonych ust.

Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej długą, satynową, piżamę w biało żółtawe pasy oraz czystą bieliznę. Wbiegła do łazienki po czym odkręciła kurek przy wannie i w tym samym momencie woda zaczęła wypełniać szklaną powierzchnię. Rozebrała się i chcąc sprawdzić temperaturę płynu musnęła nieskazitelną taflę wody. Skrzywiła się czując, że woda jest o wiele zimniejsza niż by oczekiwała. Nie siląc się na zmienienie jej temperatury westchnęła i po szyję zanurzyła się w lodowatym płynie. Przysunęła nogi tuż pod brodę otaczając je ramionami. Gdy opuściła powieki usłyszała urywek pewnego zdania.

...ty, córka bogini Skadi oraz boga Widara...

Nagle w idealnie gładką, przezroczystą otchłań wpadła słona łza przy tym burząc cały ten ład. Po niej spadła druga tworząc perfekcyjnie okrągłe kręgi na wodzie. Kwestią czasu było usłyszenie cichego szlochania dochodzącego z wnętrza łazienki.

Bóg kłamstw przechadzając się po jej pokoju usłyszał to bez trudu i choć zupełnie nie okazywał tego mimiką w środku walczył ze sobą, czy nawet z czystej ciekawości nie wejść do środka i nie porozmawiać z nią.

Ale chwila... skąd taka myśl w ogóle przyszła mu do głowy? Delikatnie zmarszczył brwi czując jak coś w rodzaju empatii zaczyna opanować jego umysł. Szorstko zaśmiał się w duchu odcinając od siebie jakiekolwiek emocje i wcześniej zdejmując z półki starą książkę zatytułowaną „Mity nordyckie" rozsiadł się w fotelu zatracając się w lekturze.

* * *

Dziewczyna westchnęła wycierając mokre od łez policzki, z wieszaka zdjęła puchaty ręcznik, owinąwszy się nim podeszła do lustra robiąc mokre ślady na kafelkach. Drgnęła widząc na swojej bladej twarzy rozmieszczone gdzieniegdzie czerwone plamy. Przeklnęła pod nosem widząc tęczówki, które przybrały matowy, grafitowy odcień. Powoli przebrała się i upinając włosy w niechlujnego koka na środku głowy powoli, jakby ze znużeniem wyszła z łazienki pociągając nosem.

- Co czytasz?- Spytała wgrzebując się do łóżka i przykrywając ciało w dalszym ciągu drżące od zimnej wody. Chwyciła jednego ze swoich pluszowych misiów przytulając go do siebie. Uśmiechnęła się smutno przyglądając się prezentowi, który dostała niegdyś od Starka w swoje urodziny. Przypomniała sobie, jak starała się przemówić mu do rozsądku aby nie kupował nic powyżej tysiąca dolarów. Niestety nie udało się, kupił jej auto nie zważając na to, że dziewczyna nie ma prawa jazdy. W środku czekał ten miś, który do tamtej pory był bezimienny.

- Brednie.- Prychnął kpiąco nie odrywając wzroku od lektury.

- Fajnie...- Szepnęła sama zwlekając się z łóżka.- Idę do kuchni, chcesz coś?- Spytała nawet nie oczekując odpowiedzi.

- Niby czego mógłbym chcieć?- Spytał obdarzając ją przelotnym spojrzeniem.

- Nie wiem, chciałam być miła...- Szepnęła bardziej do siebie, niż do niego czując kolejne łzy zbierające się pod powiekami. Nacisnęła klamkę z zamiarem opuszczenia pokoju, jednak kłamca jej w tym przeszkodził.

- Przynieś mi to, co sobie.- Powiedział na co jedynie niezauważalnie pokiwała głową.

Pobiegła w stronę kuchni, przywitała ją głucha cisza jednak w żadnym wypadku jej to nie przeszkadzało. Wyciągnęła z szafki na leki dwie torebki rumianku, dwie tabletki aspiryny i pozostałe leki, które przepisał jej Andrew, tyle że nie kazał jej ich brać w podwojonej dawce. Szczerze miała zupełnie gdzieś, czy zaśnie i już nigdy się nie obudzi. Zaparzyła wodę i zalała nią zioła, posłodziła herbatę i z powrotem ruszyła do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi, podeszła do kłamcy i postawiła obok niego herbatę. Mężczyzna nic nie powiedział, tylko w dalszym ciągu przewracał kartki książki.

- Mógłbyś...- Szepnęła wskazując miejsce mniej więcej półtorej metra naprzeciw boga. Ponownie nic nie powiedział, tylko dobrze wiedząc, że dziewczyna jest zbyt słaba sprowadził ten sam fotel jak ten, na którym siedział, tyle że dla niej.- Dziękuję.- Mruknęła siadając w nim krzyżując nogi. Zamieszała w dłoni wszystkimi tabletkami, które miała za chwilę połknąć. Poczuła jednak ciężar szmaragdowych tęczówek na swoich ramionach. Powoli spojrzała w stronę mężczyzny który wpatrywał się w nią z obojętnością na twarzy.

- Powiedziałem, że masz przynieść mi to, co sobie.- Powiedział.

- J-ja nie wiem czy to dobry pomysł, one są na ból głowy i...- Szepnęła.

- Po prostu je daj.- Warknął przewracając oczami na co rozdrażniona dziewczyna podskoczyła dając mu trzy różniące się od siebie lekarstwa. Mężczyzna cały czas utrzymując z nią kontakt wzrokowy połknął je popijając wszystko herbatą. Zrobił to bez wahania tak, jakby nawet nie pomyślał, że dziewczyna może go skrzywdzić. A może po prostu wiedział, że by się na to nie zdobyła. Tak samo jak on popiła tabletki napojem i wzięła niedokończoną drugą część Greya i utopiła się w słowach.

* * *

- Widzę, że się czerwienisz.- Powiedział nagle nie wychylając głowy zza książki.

- Co?- Mruknęła udając głupią.

- Nie oszukasz kłamcy.- Tym razem spojrzał na nią, a ona poczuła jakby nagle całe pomieszczenie zmieniło się w saunę.

- Nie wiem, o czym mówisz.- Prychnęła widząc jak jego prawa brew uniosła się delikatnie.

- Nie ładnie myśleć o mnie w taki sposób, Ether.

I wtedy właśnie poczuła to, na co czekała cały czas, od kiedy znała mężczyznę siedzącego przed nią. Było to coś w rodzaju motyli starających wydostać się z jej żołądka.

Jej dotychczas szare oczy zmieniły odcień na jej naturalny, a wargi delikatnie się rozchyliły. Usłyszała szczery śmiech kłamcy, który po raz pierwszy wypowiedział jej imię.

Było to coś, co wywołało u niej tak skrajne emocje, że herbata, którą zamierzała przełknął stanęła jej w gardle i zaczęła kaszleć, a jej oczy napełniły się łzami. Chwilę to trwało, jednak kłamca przewracając oczami wstał z miejsca i delikatnie poklepał ją po plecach. W tym momencie dostała jakby deja vu, jednak postarała się uspokoić i dłonią zbyła go pokazując, że wszystko jest już dobrze.

- Dziękuję.- Szepnęła kaszląc już po raz ostatni.

- Drobiazg.- Stwierdził i ponownie rozsiadł się w fotelu.

G.H.

Pathetic Liar ♛ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz