Cukierki eukaliptusowe z domieszką cierpkości. Tak właśnie pachniał Master. Kolejny paradoks. W końcu nikt nie spodziewałby się, że mężczyzna specjalizujący się w sprawianiu innym bólu będzie pachniał tak przejmująco słodko.
-Dobrze Apollo. Dziś pobawimy się tutaj, żebyś się rozluźnił i zobaczył jak to jest, na spokojnie -mężczyzna ociężale wstał zacierając ręce.
-Użyjemy dziś czegoś mniej nieprzyjemnego. - W jego dłoni pojawił się zwój miękkiej liny.
Dla chłopaka wyglądał on jak wąż wijący się w czeluściach mrocznej puszczy. Wyobraził sobie jak opłata jego klatkę, nogi. Jakie to będzie uczucie? Przyjrzał się z nieukrywaną ciekawością sprawnym ruchom mężczyzny.
-Wstań rozbierz się do końca, a potem usiądź. -rozkazał nadal spokojnie, samemu zajmując się znoszeniem dziwnego żelastwa. -Oddychaj piękny chłopcze.
Konstrukcja przypominająca szubienice stanęła za jego plecami. Metal wzbudzał w nim nieprzyjemne myśli. Był zimny, ostry. Odnosił wrażenie, jakby miecz średniowiecznego rycerza przeszywał jego serce, chodź przecież nikt nawet go nie dotknął.
Ciężkie, skórzane kajdany zniewoliły jego kostki. Zaciskały się miażdżąc kości i ścięgna. Jednak ten uścisk nie był zły. Dawał poczucie bezpieczeństwa i punkt zaczepienia. Nie pozwalał mu osunąć się w otchłań szaleństwa. Nadgarstki po chwili spotkał ten sam przyjemno-bolesny los.
Trzask. Metalowe karabińczyki połączyły pary kajdan. Chłopak przypominał teraz zwiniętą larwę. Czy to motyla, czy ćmy? Tego nikt jeszcze nie wiedział.
-To może być lekko straszne - Sebastian przypiął do skórzanych obejm ciężki metalowy łańcuch. Miał on może 10, albo 15 ogniw. Łańcuchy. Stał się prawdziwym niewolnikiem. Brakowało jedynie obroży.
Rozmyślania przerwało mu nagle pociągnięcie do góry. Zmusiło go do przechylenia się do tyłu. Bał się, że upadnie. Chodź nie była to szczególnie duża wysokość, bycie pozbawionym czegokolwiek czym mogły się uratować, sprawiała że jego serce łomotało w piersi. Jednak nie przewrócił się. Łańcuch zapięty na belce nad nim nie pozwał mu upaść.
-Pięknie - szorstkie dłonie złapały go za penisa i przełożyły go między udami. -Masz naprawdę zgrabne pośladki.
-Dziękuję Panie. -karmazynowa czerwień zalała jego zazwyczaj blade oblicze.
Mężczyzna przejechał paznokciami po jego bokach i udach zostawiając po sobie różane ślady. By dopełnić obrazu schylił się, zasysając pachnącą mydłem skórę tuż obok prącia. Apollo wygiął się niczym kotka w rui, na tyle na ile pozwalały mu liny.
-Trzeba cię trochę rozgrzać -stwierdził Master uśmiechnąć się pod nosem. -Zaczniemy od ręki. Żebyś zobaczył jak to w ogóle jest dostać od kogoś innego.
Zielone oczy zabłyszczały niezdrowym blaskiem podniecenia. Mięśnie napięły się by po chwili rozluźnić. Ciężka dłoń opadła na pośladek z charakterystycznym plaskiem
-To nie takie złe jak mogłoby się wydawać, prawda? -zapytał mężczyzna widząc jak jego uległy wstrzymuje oddech, by po chwili wypuścić go ze świstem.
-Prawda Sir. Sądziłem, że zaboli bardziej. -już bardziej rozluźniony poprawił swoją pozycję, lekko wypinając pośladki z odciskiem dłoni na jednym z nich. Skóra chłopaka była jak czysta, śnieżnobiała kartka papieru. Wybijały się na jej tle nawet najmniejsze detale.
-Więc kontynuujmy. Chcę, żeby wyglądały jak dwie dorodne wisienki. Nie ma nic lepszego niż młody, czerwony tyłeczek.
CZYTASZ
Master Kane (bdsm/boyxmen)
RomanceCałkiem luźne opowiadanie wzorowane na twórczości Sebastiana Kane'a (aktor grający w filmach pornograficznych) oraz moich rozmowach z ludźmi zajmującymi się bdsm. Mam nadzieje, że dzięki niemu wasze patrzenie na bdsm chodź trochę się zmieni i razem...