„Musimy popracować nad twoją pewnością siebie"

3.9K 83 17
                                    

Stukot palców o blat wysłał stado mrówek wzdłuż jego pleców. Zadrżał zdradzając tym swoje zdenerwowanie. Przydługa grzywka lepiła się do zroszonych potem skroni. Od dziecka pocił się w stresie. Zacisnął dłonie na wygodnych dresach okalających jego spodnie. Uniósł wzrok zderzając ze sobą rozpędzone fale wzburzonej ulewą rzeki ze ścianą dębowego boru. Jednak tak szybko jak opada poziom wody gdy ta ucieka do oceanu, tak szybko pewność siebie chłopaka uciekła w sobie tylko znane miejsce.

-Możesz na mnie patrzeć. Nie należysz przecież do mnie -subtelny, ciepły głos poruszył jego zmysły. Ale nie podniósł kryształowych oczu, zbyt onieśmielony.
Po spowitym w ciepłych promieniach słońca salonie przeszło zirytowane westchnienie. Czarne, ciężkie zasłony poruszyły się pod wpływem nagłego podmuchu.

-Dobrze, może zaczniemy od czegoś prostego. Jak masz na imię, ile masz lat. -mężczyzna zarzucił nogę na nogę w mało męskim geście. Na złożonych dłoniach oparł podbródek i oceniał stojącą przed nim postać .

-Nazywam się Apollo. Mam 20 lat. -słowa ledwo wyszły z zaciśniętego gardła. Nie wiedział dlaczego tak bardzo się stresował, przecież był tu z własnej woli.

-Apollo? Jak ten bóg? Sądziłem, że to tylko pseudonim- usłyszał lekkie niedowierzanie, a po nim krótki śmiech. Przyjemny dla ucha dźwięk pozwolił mu uspokoić pędzące w galopie serce.

-Moi rodzice mają specyficzne poczucie humoru - odparł. Przeczesał drżącą dłonią kosmyki włosów, które zakołysały się jak kłosy dojrzałego żyta pod motyką średniowiecznego rolnika.

-To zdążyłem już zauważyć. Skoro wstęp mamy już za sobą, może powiesz mi co cię do mnie sprowadza?

-Zainteresowało mnie ogłoszenie. Wydawało mi się, że może to być ciekawe doświadczenie. Nie siedzę jakoś głęboko w tym temacie, ale czuje że to może być coś co zawładnie moim sercem. -uśmiechnął się nieśmiało i zmrużył oczy kiedy słońce zaświeciło mu prosto w nie.
Jego obecność w tym niecodziennym domu, zadziwiała nawet jego. Nie sądził, że odważy się zapukać do drzwi.

-Okej. Mam nadzieje, że zapoznałeś się ze wszystkim co pisałem i przemyślałeś dobrze decyzje stawienia się tutaj. -czujne oczy wpatrywały się w jego duszę. Czuł się jak bezbronny zająć obserwowany przez wilka o hebanowej sierści.

-Tak, przemyślałem to i chciałbym spróbować. W końcu to ma być przyjemność.

Przyjemna dla ucha melodia wypełniła pomieszczenie ogłupiając jego zmysły. Strach przed nieznanym sprawiał, że nie myślał do końca logiczne. Mimo to był pewien, że nie pożałuje decyzji którą podjął.

-Wstań i zdejmij koszulkę, chciałbym obejrzeć cię dokładnie - fotel na którym siedział lekko już siwy mężczyzna zaskrzypiały gdy ten poprawił się na siedzeniu.

A więc to już? Tak od razu? Wstał na drżących nogach i niepewnie sięgnął do swojej koszulki. Przełknął ślinę. Wbrew pozorom rozebranie się było łatwiejsze niż myślał, że będzie. Pościł ręce luźno wzdłuż tułowia, pozwalając się oglądać.

-Nie bój się tak. Nie gryzę, to znaczy, czasem się zdarza ale nie w takich okolicznościach -podszedł do niego niczym tygrys skracający się do swojej ofiary.

Pierwszy dotyk był czymś czego nie potrafił wymazać ze swojej pamięci chociażby mocno próbował. Ciepła, lekko szorstka dłoń, muskająca rozpaloną skórę poniżej pępka.

-Piękny chłopiec. Naprawdę piękny. Podnieś dłonie na kark -rozkazał pomagając mu przyjąć wymaganą pozycja, ponieważ chłopak miał z tym problem.

Przejechał opuszkami palców po jego boku, przechodząc coraz wyżej aż dotarł do pachy. Badał jak delikatne jest ciało przed nim, nie przejmując się wilgocią które to wytwarzało w stresie. To było naturalne, tak jak łzy czy mocz. Złapał go za włosy i odchylił głowę do tyłu. Dobrze. Nie wykazywał oporu. Przyległ ustami do wyeksponowanej skóry, błyszczącej połaciami nieskażonego ludzkim dotykiem górskiego śniegu.

-Będziesz tu pasował. Musimy tylko popracować nad twoją pewnością siebie. -puścił żelazny uścisk dłoni -Chciałbym jeszcze zobaczyć twojego penisa i pośladki. Ręce cały czas na karku
Nie pytając o zgodę zsunął jego dresy oraz bokserki, odkrywając najintymniejsze regiony ludzkiego ciała. Zamruczał zadowolony widząc kształtnego penisa i lekko obwisłą moszne.

-Tu też jesteś całkiem ładny. Dużo miejsca na igły -powiedział już jakby do siebie, przekładając jądra między palcami.

W mózgu chłopaka w tym czasie rozgrywała się prawdziwa burza. Myśli kotłowały się porywane przez wiatr i smagane deszczem niepewności. Teraz gdy już oswoił się do przyjaznego mężczyzny przed sobą, bał się odrzucenia. Zależało mu na wypadnięciu jak najlepiej.

-Kiedy ostatnio to robiłeś? -głos przerwał rozważania. Jego mózg w końcu zarejestrował, iż starszy mężczyzna od dłuższego czasu dotyka blizn na jego udach.

-Miesiąc temu. Zazwyczaj nie muszę posuwać się tak daleko. To kolejny powód dla którego jestem tutaj. Mam nadzieje, że to pomoże mi wstać z kolan.

-O to nie musisz się martwić. Pamiętaj tylko, że tutaj jedynie Master może zadać Ci ból lub przyjemność. Samemu nie wolno ci tego robić. Nie napisałeś w cv o tak radykalnej formie, jedynie o swojej chorobie. Czy twój psychoterapeuta wie? -poklepał go po pośladku patrząc głęboko w oczy.

-Tak, on wie o wszystkim -skinął głową i przestąpił z nogi na nogę. Ręce zaczynały mu już drętwieć.

-Dobrze. Możesz się ubrać. Przemyślę to, przeanalizuje jeszcze raz papiery i odezwę się do ciebie w najbliższym czasie.

Wychodzące zza chmur słońce zwiastowało lepszy czas dla młodego mężczyzny. Wraz z przekroczeniem progu zdał sobie sprawę że jego głowę nie atakują już złe myśli.

Master Kane (bdsm/boyxmen) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz