- Ile ma lat? -zapytała Emma.
- Cztery - odpowiedziała Diana.
- Dopiero teraz został zajeżdżony? -dopytywała Emma.
- Nie, on ścigał się na torze.. - przyznała po dłuższej chwili właścicielka stadniny.
- Co?! Oszalałaś? I kto będzie go trenował? - odpowiedziała zszokowana Em.
- Spokojnie Em, Liliana zgodziła się już nim zająć. Według mnie idealnie się nadaje: jest ambitna i bardzo dobrze jeździ. - uspokajała przyjaciółkę Diana.
- Racja. A ta w ogóle to jak tam Golden, ma się dobrze? - zapytała Emma.
- Tak, podczas twojej nieobecności zajmuje się nim Damian. - odparła Diana.
- A kiedy zaczniecie pracę ze Star Dustem? - zapytała ciekawska Emma.
- Wiesz.. On jest na razie ogierem, więc najpierw będę chciała go wykastrować. Następnie zobaczymy z czasem.
- Dobry pomysł, pozdrów ode mnie wszystkich ze stajni.. mam nadzieję że szybko wrócę do zdrowia po upadku z Guardian'a czuje się fatalnie. - zaśmiała się Emma.
- Taak, czasami jak sobie pobryka to ciężko się utrzymać - zaśmiała się Diana.Po chwili dodała : - Muszę już kończyć dojeżdżam już do stajni i będę musiała zająć się Star Dustem.
- Pewnie, to do usłyszenia. -powiedziała Emma i się rozłączyła.
Poczułem, że samochód zwalnia i w końcu się zatrzymuje, dojechaliśmy. Poczułem lekki dreszcz ekscytacji, w końcu dowiem się gdzie trafiłem. Usłyszałem cichy zgrzyt otwieranych drzwiczek po boku przyczepy. Weszła Diana, odwiązała uwiąz i pomału zaczęła mnie wycofywać, abym wyszedł z przyczepy. Byłem trochę podekscytowany, zdenerwowany, zdezorientowany i moje nogi całkowicie zdrętwiały. Postawiłem pierwszy krok za siebie. Pomału schodziłem po rampie i nareszcie stanąłem poza przyczepą.
Zacząłem się rozglądać, zaciekawiony. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dwa wielkie pastwiska były naprawdę ogromne. W środku jednego był niewielki lasek. Świerzbiły mnie nogi żeby już zobaczyć co się tam znajduje.
Obok pastwisk stał niewielki budynek, widziałem ludzi wychodzących z niego z osprzętem. ,, Pewnie siodlarnia,, -pomyślałem. Dalej obok siodlarni widniała duża stajnia. Wyglądała na nową, była zdecydowanie mniejsza niż ta w której stałem, kiedy biegałem na torze. Ale ta też była ładna. Jeszcze obok stała ujeżdżalnia, była dość duża, wyłożona piaskiem, a przy płocie stały przeszkody. Obok niej była karuzela, pamiętałem to urządzenie za czasów mojej dawnej stajni, chodziło w tej kilka koni. Jeszcze dalej obok karuzeli był lonżownik, okrągła ujeżdżalnia na której aktualnie lonżował się pewien kuc Huculski, był gniady miał około 140 cm i miał jedną skarpetę na tylnej nodze.
Tak naprawdę to było tyle co zobaczyłem na tą chwilę, bo pani w zielonej kurtce czyli Diana moja nowa właścicielka pociągnęła mnie za uwiąz w stronę stajni. Położyłem uszy i ruszyłem za nią. Ciągle byłem ostrożny i czujny. Podskakiwałem na każdy ruch. W końcu weszliśmy do stajni. Stało w niej 5 koni, pewnie reszta była na pastwisku. Czułem 5 par oczu na sobie.. byłem skrępowany. Kiedyś lubiłem być w centrum uwagi, teraz od czasu wyścigów to wszystko mnie przytłaczało. Zostałem wprowadzony do przedostatniego boksu.
Wszedłem ostrożnie, powąchałem ściółkę. Drzwi boksu zatrzasnęły się. Blondynka (Diana) pogłaskała mnie i wyszła ze stajni. Nadal czułem wzrok kilku koni na sobie, ale niektóre wróciły do swoich codziennych czynności za co byłem im wdzięczny.
Postanowiłem dzisiaj odpocząć po długiej podróży. Stanąłem w kącie boksu i zasnąłem.
Obudziłem się już jak świtało, na oko była około 5:00. Ziewnąłem i się otrzepałem. Podszedłem do automatycznego poidła i zacząłem pić. Potem zacząłem jeść siano.
Zerknąłem na boks po prawej, stał tam wałach. Rzucił mi spojrzenie typu ,, zostaw mnie nie chce z tobą gadać,, więc się odwróciłem i zerknąłem na lewą stronę. Stała tam piękna klacz Szlachetnej półkrwi. Już nie spała, postanowiłem zagadać.
- Cześć.. - powiedziałem cicho żeby nikogo nie obudzić. - Cześć, jesteś ten nowy tak? - odpowiedziała przyjaźnie. - Tak, przyjechałem tu wczoraj. Ścigasz się? - zapytałem. - Co? Ja? Nie, to jest stajnia rekreacyjna tutaj nikt nie jest szkolony pod wyściga na torze. - odparła lekko rozbawiona.
Poczułem się głupio. Ale nie chciałem tego pokazać. Ona chyba wyczuła moje zmieszanie i zmieniła temat.
- Jestem Mercy, a ty? - powiedziała klacz.
- Ja Star Dust - odpowiedziałem z uśmiechem. Klacz odwzajemniła uśmiech.
Gadaliśmy aż się do końca nie rozjaśniło. Po klacz przyszedł chłopak, po resztę koni też przyszli ludzie, po niektórych stajenny, a po niektórych ludzie na jazdę. Zostałem sam z jednym koniem w stajni.
Minęło jeszcze kilka dni, nic ciekawego się nie zmieniło pomijając większą znajomość z Mercy i nienawiść niektórych koni do mnie. Nie mam pojęcia co do mnie mieli. Dowiedziałem się, że klacz jest typowo pod sport i jeździ na zawody skokowe. Dużo mi opowiadała o skokach, coraz bardziej nudziło mi się w boksie pomimo tego, że byłem tu zaledwie 5 dni. Ciekawiły mnie skoki i inne dyscypliny.
Pewnego dnia jak już dużo koni poszło na pastwisko, dostaliśmy poranną porcję paszy, niektóre konie poszły na jazdy przyszłą do mnie Diana.
Znowu zabrała mnie do przyczepy, nie wiedziałem co się dzieje. Na szczęście dość szybko wróciliśmy, ale nie byłem już ogierem..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę dłuższy :). Polubiłam pisanie tej książki. Postaram się pisać tą książkę przynajmniej co drugi dzień. Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
(828 słów)
YOU ARE READING
Star Dust
Adventure,,W zaledwie kilka lat moje życie zmieniło się praktycznie w 100%, zostały tylko wspomnienia...,, Star Dust, koń wyścigowy pełnej krwi angielskiej zostaje kupiony przez właścicielkę pewnej stadniny. Próbuje ułożyć go na skoczka. Nie jest to jednak...