Rozdział 2

26 7 0
                                    

Chwilę jeszcze dochodziłam do siebie po rewelacji, którą zaserwowała mi kobieta.

- Jak miałoby to właściwie wyglądać? - zadałam pytanie, które pierwsze przyszło mi do głowy.

- Na początku będę ci pomagała, a z czasem sama będziesz wiedziała co robić. - kobieta uśmiechnęła się do mnie, chyba pierwszy raz w życiu.

W tym samym czasie do naszego stolika podszedł kelner, złożyliśmy nasze zamówienia i wróciliśmy do rozmowy sprzed chwili.

- No dobrze, ale dlaczego ja? - byłam szczerze zdziwiona. Nigdy nie miałam większego kontaktu z kobietą, a ten który istniał polegał głównie na przenoszeniu jej gotowych, obrobionych już tekstów. I tyle. Przychodziłam, dostarczałam i wychodziłam.

- Jesteś młodą, kreatywną dziewczyną - skąd ona niby wiedziała, że jestem kreatywna, skoro nasz kontakt ograniczał się do minimum - Nie patrz tak na mnie - zrobiła się całkiem poważna - Dawając ci ostatnie zlecenie, chciałam cię sprawdzić i zdałaś egzamin.

- Czyli chce mi pani powiedzieć, że sprawdziłam się? - nie mogłam nie być z siebie dumna.

- Jak najbardziej - przytaknęła głową - Wykazałaś się kreatywnością i nieschematycznym myśleniem, a to się w tej branży ceni. Ponadto udowodniłaś, że nie boisz się wyzwań - jeśli ona za chwilę nie skończy będzie musiała ściągać mnie spod sufitu. - Więc tak, sprawdziłaś się - po raz kolejny otrzymałam uśmiech kobiety.

- Dziękuję bardzo, nie wiem co powiedzieć, nie spodziewałam się... - zaczęłam dość nieudolnie.

- Nic nie mów, musiałam w końcu odstąpić stołka i cieszę się, że trafiłam właśnie na Ciebie. - wyciągnęła w moim kierunku dłoń - Christina.

Matko, ten dzień nie przestanie mnie zaskakiwać. Jeszcze przed godziną szykowałam się na odejście z pracy, a teraz stałam się szefem szefów, nie będąc wcześniej jednym z nich.

- Megan.

***

Po obiedzie pożegnałam się z Christiną i jej mężem i postanowiłam zajrzeć jeszcze do redakcji. Droga minęła mi bardzo przyjemnie, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Wsłuchując się w kolejne piosenki Scorpionsów przemierzałam ulice Londynu.

Wchodząc do siedziby zauważyłam Louisa rozmawiajacego z dziewczyną z innego działu, tylko czy to była zwykła rozmowa? W zasadzie nie mnie to oceniać, Louis jest dorosłym facetem i powinien sam wiedzieć, że flirtowanie z kim popadnie powinno skończyć się wraz z zakończeniem liceum.

Gdy tylko chłopak mnie zobaczył oderwał się od dziewczyny i ruszył w moim kierunku.

- I jak poszło? Nie mów tylko, że wracasz tak późno zabrać swoje rzeczy.

- Aż tak źle mi życzysz? - zaśmiałam się wesołym głosem.

- Nie, ale kto normalny przychodzi o tej porze do pracy?

- Redaktor naczelny - powiedziałam dumnie, ale chłopak chyba nie załapał, bo zaczął rozglądać się za Christiną. - Hej, tutaj jestem.

- No dobrze, dobrze, ciebie widzę, ale co z szefową, nawet jej tu nie ma - Louis wydawał się zmieszany.

Uśmiechnęłam się szeroko i zrobiłam obrót na koniec wskazując na siebie palcami. Miałam wrażenie, że dolną szczękę mężczyzny będę musiała zbierać z podłogi. W jego oczach gościł realny szok.

- Nie wiesz co powiedzieć? Może zacznij od gratulacji? - zaśmiałam klepiąc chłopaka po ramieniu - Ale nic, prześpij się z tą informacją i jutro pogadamy, a ja lecę obejrzeć mój nowy gabinet.

I jak powiedziałam tak zrobiłam, ruszyłam do windy chcąc wjechać na ostatnie piętro wieżowca. A wszystko za zgodą Christiny. Weszłam do windy i czekałam, aż drzwi się za mną zasuną, kiedy dogonił mnie mężczyzna w średnim wieku. Wysoki brunet z tym charakterystycznym błyskiem w oku widocznym na jego pierwszy rzut.

Jechaliśmy w milczeniu, ale dało się wyczuć między nami dziwne napięcie.

Mężczyzna wyszedł na ostatnim piętrze, tak samo jak ja, ale poszedł w głąb korytarza, podczas gdy ja ruszyłam do gabinetu redaktor naczelnej.

Weszłam powoli do ciemnego pomieszczenia i po omacku próbowałam znaleźć włącznik światła. W końcu po kilku próbach i jeżdżeniu dłonią po ścianie znalazłam go i włączyłam oświetlenie.

Uśmiechnęłam się zwala do siebie podchodząc do następnego biurka, które od dzisiaj miało należeć do mnie. Co za abstrakcja! Przejechałam dłonią po blacie, a uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy. To był jakiś pieprzony sen, a nie rzeczywistość. Jeszcze tydzień temu, ba, jeszcze dzisiaj rano zajmowałam się korektą tekstów, a teraz miałam stać się redaktor naczelną, nadal nie mogłam przyzwyczaić się do tej myśli.

Przepraszam, chwilę mnie nie było, ale rozdziały będą się pojawiały w mniej więcej takim odstępie czasowym, czasem częściej, czasem rzadziej. Mam nadzieję, że nikogo nie zniechęciłam. Pozdrawiam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 29, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blaze of gloryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz